Przy szafkach...

128 9 0
                                    

Nicolas


Szkoła rozpoczęła się tydzień temu co oznacza, że będziemy mniej czasu spędzać z Hope razem. Może to i dobrze. Przez to wszytko zrobiłem się ostatnio bardzo nerwowy i wybuchowy, a to naprawdę nam nie sprzyjało.

Zaczęliśmy się kłócić o najmniejsze rzeczy. Wiem, że w dużej mierze to była moja wina, bo to przeważnie ja widziałem problem tam gdzie go naprawdę nie było i robiłem jej o wszytko problem.

Niestety nie umiałem i nie chciałem przyznać się do błędów, które cały czas popełniam.

Jeszcze teraz Suz się przyczepiła do mnie o ten wywiad i co to ma w ogóle znaczyć. Posunęła się nawet do czegoś takiego jak szantażowanie mnie. Cały czas grozi, że jeżeli coś z tym nie zrobię to ona pójdzie do Hope i powie jej o wszystkim.

Ta opcja równania by się z odtrąceniem mnie przez rudą, a tego bym nie zniósł.

A co do studia to chyba lepiej nie mogłem wybrać. Wiem co prawda, że to dopiero początek, ale już mogę powiedzieć, że to spełnienie moich marzeń. Hope też chyba się cieszy, że wybrałem takie studia, a nie inne. Kiedy opowiadam jej o wszystkim, o ludziach, atmosferze, wykładach parzy na mnie z takim zachwytem i autentycznym zainteresowaniem na twarzy.

Właśnie czekałem na nią pod szkołą, bo umówiliśmy się, że dziś ją odbiorę i pojedziemy na jakiś piknik czy coś, żeby trochę złagodzić naszą sytuację. Wszytko było by normalnie i w porządku gdyby nie to, że czekam już tak prawie dwadzieścia minut. Zniecierpliwiony zsiadłem z motocyklu, którego silnik wyłączyłem już po dziesięciu minutach czekania i poszedłem do budynku.

Była już taka godzina, że korytarze przeważnie były puste, ale oczywiście przy szafce Hope musiał stać jakiś chłopak i z nią rozmawiać.

Niby nic takiego, zwykła rozmowa. Nawet się nie dotykali, ale jednak sama jego obecność mi przeszkadzała. Szybko ruszyłem w ich kierunku i nim nieznajomy się spostrzegł z całej siły odetchnęłam go od dziewczyny. Siła popchnięcia była tak dużo, że chłopak wylądował na dupie pośrodku korytarza.

- Wypierdalaj od niej, smarkaczu. - syknąłem w jego stronę.

Chłopak jeszcze raz spojrzał na moją dziewczynę i uciekł gdzie pieprz rośnie.

- Co ty wyprawiasz, do cholery?! - Hope zwróciła się w moją stronę i mocno mnie popchnęła.

- Co ja robię?! Co ty robisz?! Czy możesz się przestać puszczać na prawo i lewo kiedy czekam na ciebie przed szkołą. - tak samo jak ona podniosłem głos.

- Czy ty jesteś pierdolnięty, czy tylko takiego udajesz?! - testosteron zaczął we mnie buzować, więc mocno złapałem ją za ramię i popchnąłem na szafki za nią.

- Jak ty się śmiesz tak do mnie odzywać?!

- Bym odzywała się normalnie gdybyś ty się tak zachowywał, ale ostatniego czasu coś jest z tobą bardzo nie tak. Nie mam pojęcia co, ale zamiast radzić sobie sam to wszytko przenosisz na nasz związek. Naprawdę zaczynam się zastanawiać czy to wszytko co jest między nami ma jakiś sens bytu. Może po prosty powinniśmy zrobić sobie przerwę. - teraz mówiła już normalnie, ale przez to, że wcześniej miała podniesiony głos, jej klatka piersiowa cały czas opada nierównomiernie. Sprzeczne emocje zaczęły we mnie buzować co poskutkowało wzmocnieniem uścisku na jej ramieniu. - Au Nick, to boli.

- Posłucha mnie teraz uważnie, Kotku.- wysyczałem do niej. Byłem jak głuchy na jej protesty. - Nawet nie myśl sobie, że jest taka możliwość, żebyś mnie zostawiła. Mnie się, kurwa, nie zostawia.

Dwa SłowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz