HOPE
Przetańczyłam z Nicolasem jeszcze dwie piosenki, potem poprosiłam o przerwę. Z jednej strony to strasznie miłe, że mnie za wszytko przeprosił, ale z drugiej to naprawdę podejrzane. Pewnie rodzice go do tego namówili, ale czy tylko? Scott podszedł do mnie kiedy stałam przy bufecie i nalewałam sobie trochę wody.
- Widziałem jak tańczysz z tą kanalią. Mam szczerą nadzieje, że podeptałaś mu stop. - spojrzałam na niego spod łba. - Nie to, że jesteś słabą tancerką, bo jesteś wyśmienitą, ale wiesz o co mi chodzi.
- Oj wiem o co ci chodzi tylko tak się z tobą droczę .- posłałam mu buziaka w powietrzu. - A wracając do twojego pytania odpowiedz brzmi : nie, nie podeptałam mu stóp w sumie jak się nie popisuje to jest całkiem miły i zabawny .
Mój przyjaciel spojrzał na mnie z otwarto szeroko z szoku ustami i oczami.
- Przepraszam Cię bardzo, jeżeli się mylę, ale czy mówimy o tym samym gościu przez, którego płakałaś niezliczoną ilość razy albo zrywałaś się wcześniej z lekcji, bo nie mogłaś znieść komentarz na twój temat wypowiedziane przez tego palanta lub jego kolegów, a może mówimy o tym chłopaku, który wylał dziś na ciebie sok, chociaż możemy też mówić o...
- Możesz przestać. Dobrze wiesz, że uważam, że każdy zasługuje na drugą szanse.
Wtedy od tyłu podszedł do nas Nicolas. O wilku mowa a wilk tu. Posłał złowrogie spojrzenie Scottowi, ale nie poświęcił mu dużo uwagi tylko od razu skupił ją na mnie .
- Hope tak sobie pomyślałem, że może potrzebujesz podwózki czy coś . Bo przyjechałem dziś swoim samochodem, więc mogę Cię odwieść .
- Jasne, z chęcią skorzystam tylko musimy poczekać na ogłoszenie wyników zbiórki, a potem możemy jechać, ok?
- Odliczam minuty, Kotku. - puścił mi oko, odwrócił się i zniknął w tłumie.
- Co to kurna było ja się pytam? - odezwał się oburzony Johnson, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
***
- Witam wszystkich bardzo serdecznie, chciałam tylko ogłosić, że udało nam się dziś zebrać - zawiesiłam na chwilę głos, aby zrobić małe napięcie - aż sto pięćdziesiąt tysięcy.
Ludzie zaczęli klaskać i wiwatować. Podziękowałam wszystkim za przybycie i zeszłym ze sceny przy, której już swoją drogą czekał na mnie blondyn.
- Gratulację! Twoja fundacja odniosła wielki sukces!
- Dziękuje, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Będę mogła pomóc tym wszystkim dzieciom, które naprawdę tego potrzebują.
- No to co jedziemy?
-Poczekaj moment pożegnam się z rodzicami i Scott'em.
Chłopak tylko kiwnął głową , a ja udałam się w wskazanym kierunku . Rodzice akurat rozmawiali z jakąś dziewczyną .
- Dobry wieczór, nie chcę przeszkadzać, a tylko wam powiedzieć, że Nicolas zabierze mnie do domu, więc nie musicie się martwcie.
- Dobrze tylko uważaj. Życzę Ci miłego wieczoru.- mama uśmiechnęła się czule i wtuliła się w ramie męża.
- Wam również. - odwzajemniłam uśmiech .
Kiedy się obróciłam wpadłam prosto na Scotta, który najwidoczniej się za mną czaił jak kot. Podniosłam wzrok z jego klatki na twarz, na której jak się spodziewałam widniał wielki uśmiech.
- Tobie również życzę udanego wieczoru, ale ja już będę spadać . Do zobaczenia za tydzień w szkole .
- Dziękuje Mer, gratuluję z powodu fundacji. - schylił się i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.- Uważaj na niego.- szepnął mi do tak, że nikt poza mną tego nie usłyszał.
- Zawsze uważam.
***
- To co jedziemy?- uśmiechnęłam się szeroko do blondyna.
- Oczywiście Kotku, pozwoli pani ? - zaproponował mi ramię, które po chwili namysłu przyjęłam.
Przed budynkiem stało mnóstwo paparazzi, którzy jak tylko nas zobaczyli zaczęli robić zdjęci. Spokojnie zapozowaliśmy do kilku, a potem Nicolas pociągnął mnie w strojne auta, jak przypuszczam. Nie myliłam się chwilę później stoimy przed czarnym ferrari. Nick podszedł i otworzył mi drzwi, kiedy już wsiadłam szybkim krokiem odszedł samochód i usiadł za kierownicą.
- To co Kotku gdzie jedziemy, bo szczerze powiem, że jest za wcześnie, aby zawieść cię do domu.
- W sumie to jestem głodna, przez ten pośpiech nie zdążyłam nic zjeść.
- Znam taką fajną...- nie dane mu było dokończyć, bo z radia zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek czyli I want U back - Cher Lloyd. Podkręciłam więc radio na maxa i zaczęłam śpiewać.
Pamiętasz te rzeczy, które ja i Ty zrobiliśmy pierwsi?
A teraz robisz je z nią
Pamiętasz te rzeczy, które ja i Ty zrobiliśmy pierwsi?
Miałeś mnie, miałeś mnie tak
A teraz zabierasz ją do każdej restauracji
I wszędzie gdzie chodziliśmy, no proszę!
A teraz zabierasz ją do każdej restauracji
Miałeś mnie, miałeś mnie takChłopcze możesz mówić, co chcesz
Nie powiem żadnego gówna, nikt inny nie może cię mieć
Chcę Cię z powrotem
Chcę Cię z powrotem
Z powrotem, z powrotem
Zerwałam z Tobą, bo byłam przekonana, że będziesz płakać
Teraz czuję się jak gówno , kiedy patrzę, jak latasz
Chcę Cię z powrotem
Chcę Cię z powrotem
Z powrotem, z powrotemProszę, to nawet nie jest zazdrość
Ona nie dorasta mi do pięt
Starając się szpanować w tych brzydkich jeansach
Nie przemyślałeś tego zbyt dobrze
Jeśli to co mówiłam jest prawdą
Będziesz się czołgał jak mięczakNa początku chłopak przyglądam mi się zdziwiony, ale potem wielki uśmiech wypłynął na jego twarz po czym zaczął się serdecznie śmiać. Piosenka się kończy, a wraz z nią moje śpiewanie.
- Ja znam na pewno lepszą restauracje od tej twojej.
- Dobra to gdzie ta twoja restauracja?
- Jedz jak do centrum handlowego, a potem w prawo, kawałek prosto potem w lewo i jesteśmy na miejscu.
-Jak sobie pani życzy.
Jadąc śpiewałam jeszcze kilka znanych mi piosenek czasami nawet Nicolas się do mnie dołączył. Chcąc nie chcąc muszę przyznać, że ma na prawdę dobry głos.
Kiedy byliśmy już prawie na miejscu zamilkłam i patrzyłam na jego twarz wyczekując jakieś reakcji na to co zobaczy.Robi ostatni zakręt i.....
_Santa_
CZYTASZ
Dwa Słowa
RomanceJedno serce na pół rozdzielone. I każda z połówek w swoją ruszyła stronę. Czy się odnajdą? Nikt tego nie wie. Ich przeznaczenie spisane jest w niebie. Opowiadanie całkowicie wymyślone przeze mnie. Zbieżność jakichkolwiek wydarzeń czy postaci j...