Rozdział 28

2.1K 95 8
                                    

- Meg, wstawaj - usłyszałam głos Harrego.

- Harry, co się dzieje? Czemu mnie budzisz?

- Dom się pali, wstawaj musimy stąd wyjść zanim nas odetnie całkowicie.

Nie musiał mi dwa razy powtarzać, szybko wybiegłam z łóżka i się ubrałam. Zabrałam telefon i portfel, po czym spojrzałam na Harrego. Chłopak złapał mnie za rękę i przykrywając drogi oddechowe rękawem zeszliśmy do salonu. Ogień był praktycznie wszędzie, szybko się rozprzestrzeniał. Harry zaczął kierować  nas w stronę kuchni, gdzie znajdowało się tylne wejście. Ogień i dym były coraz bliżej nas, ale żaden z nas nie panikował, najważniejsze było wyjście z domu. Gdy dotarliśmy do drzwi Harry złapał za klamkę i szarpnął ją mocno, niestety drzwi ani drgnęły.

- Cholera - warknął i zaczął napierać na drzwi całym ciężarem ciała, ale drzwi nadal się nie otwierały.

- Harry, a może...

- Nie, Meg!

Wiem, że ta sytuacja wcale nie wpływa dobrze na jego nerwy, ale mógłby na mnie nie krzyczeć.
Poza tym chce dobrze. Kiedy drzwi po kolejnym razie się nie otwarły, chwyciłam go za rękę i odsunęłam od tych cholernych drzwi. Złapałam za stołek i walnęłam nim porządnie w drzwi, coś w środku pękło.

- Teraz spróbuj.

Harry skinął głową i naparł całym ciężarem ciała na drzwi, drzwi puściły z zawiasów. Chłopak złapał mnie za rękę i szybko wyprowadził z płonącego budynku.

Nareszcie świeże powietrze, mogłam spokojnie zaczerpnąć świeżego oddechu nie martwiąc się o nic. Położyłam się na trawie i powoli oddychałam.

- Nic ci się nie stało?

- Nie, a tobie?

- Nic.

- To dobrze.

- Jak myślisz kto to zrobił?

- Nie wiem, ale jak się dowiem, to zabiję tego kogoś - warknął i pomógł mi wstać z trawy.

- Trzeba wezwać straż.

- Już wezwałem, powinni zaraz być.

- Nie mogą cię zobaczyć - powiedziałam spanikowana.

- Spokojnie zaraz się tym zajmę - powiedział i z kieszeni spodni wyjął okulary i w małej tubce żel do włosów.

- Nie wierzę, że to zrobisz.

- Ja też nie - powiedział i zaczął nakładać żel na włosy. Gdy wykorzystał całą tubkę wyrzucił ją w krzaki.

- Ej, przecież...

- Nie mamy na to czasu. Pomożesz mi? - zapytał i wskazał na swoje włosy.

Westchnęłam cicho i kazałam mu się schylić, zrobił to, a ja ułożyłam mu jakoś włosy. Ubrał jeszcze okulary i zapytał.

- Poznałabyś mnie?

- Nie - powiedziałam szczerze.

- To dobrze - odparł, a gdzieś w oddali usłyszałam wycie syreny. Za chwilę powinni już być strażacy.

- Chodź.

Nic nie mówiąc poszłam za Harrym w stronę ulicy, stanęliśmy na chodniku i czekaliśmy na przybycie straży. Po nie całych pięciu minutach byli już na miejscu. Dopiero wtedy rozpętało się prawdziwe piekło. Jak się okazało dom praktycznie w całości się spalił, nic nie zostało.

- Co teraz będzie? - zapytałam patrząc się na Harrego.

- Zadzwoń do taty, powinien cię przyjąć.

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz