Harry
Dzień egzaminów okazał się najgorszy, może i tylko niektórzy nauczyciele byli wtajemniczeni, ale i tak się bałem. Nie tego co tam będzie, a tego iż jestem idiotą. Meg miała rację powinienem się uczyć przez cały rok, a nie na ostatnią chwilę. Czasem na prawdę jestem idiotą.
- Tak jak mówiłam testy zostaną tajemnicą puki nie ujawnisz się - powiedziała egzaminatorka.
Wiedziałem jakie są zasady, Aleck i Luck uprzedzili mnie o tym wszystkim już wcześniej. Szkoda tylko, że nie dodali iż piszę w oddzielnej sali. A mogli mnie uprzedzić nie szukał bym wtedy Meg.
- Rozumiem - powiedziałem.
Egzaminatorka dała mi kartki i odliczając co do minuty czas w końcu pozwoliła mi pisać.
To było proste! Kto by pomyślał, że napisałem wszystko. Tak ja Harry Styles, jeden z popularsów, osoba która się nie uczy i oddaje pustą kartkę na sprawdzianie, kartkówce, teraz nie zostawił wolnego miejsca na kartce. Jednak potrafię myśleć.
- Jak ci poszło? - zapytała Meg podchodząc do mnie.
- Zaskakująco bardzo dobrze. Wszystko wiedziałem. Uwierzysz?!
- Widząc jak siedzisz przy książkach, jestem w stanie w to uwierzyć.
- Ranisz mnie skarbie. Wiem, że masz mnie za idiotę, ale na prawdę potrafię myśleć.
- Wiem, tylko się z tobą droczę - powiedziała i dała mi buziaka w policzek.
- A tobie jak poszło?
- Dobrze, jak zwykle oczywiście.
No tak zapominam, że ona jest perfekcyjna we wszystkim. Czasem zapominam, jak ona teraz była. Cóż dzięki mnie jest kimś innym mam wrażenie, że i ja i ona odkryliśmy w sobie inne osoby, które tak szczelnie próbowaliśmy ukryć.
Moje rozmyślenia przerwał Niall chrząkając.
- Możemy porozmawiać? - zapytał.
- Jasne - mruknąłem. Zostawiłem Meg pod opieką Louisa, a sam skierowałem się na ubocze z Niallem.
- Co jest?
- Musisz ją stąd zabrać jeszcze dzisiaj.
- Czemu?
- Ktoś próbuje zdobyć wiadomości o wypadku.
- Skąd wiesz?
- Zamontowałem w komputerze system ostrzegania na wszelki wypadek, gdyby coś takiego miało mieć miejsce. Jak widać dobrze, że to zrobiłem.
- Wiadomo kto to?
- Nie. Adres IP jest strasznie zmieniony. Osoba, która to robi nie zostawia żadnych śladów. Harry to nie jest przypadek.
- Cholera. Miałem nadzieję, że uda nam się złapać tą osobę i nie będę musiał jej wywozić. Jednak tak się nie stało.
- Co zrobisz?
- Zabieram ją stąd. Najpierw jednak powiadomię o wszystkim Lucka i Alecka. Niall postaraj się dowiedzieć kto to jest i czemu chce dowiedzieć się czegoś o tym zdarzeniu.
- Dobrze. Harry...
- Tak?
- Powodzenia.
- Dzięki i na wzajem - powiedziałem odchodząc. Zadzwoniłem do chłopaków i poinformowałem ich o zaistniałej sytuacji. Obiecali, że będą mnie kryć i kazali wynosić się z nią jak najdalej Londynu. Tak też zrobię. Nie mam zamiaru po raz kolejny jej stracić. Dwa razy już to się stało, trzeciego razu nie będzie.
- Co się stało? - zapytała gdy podszedłem do niej.
- W aucie - odparłem.
Meg skinęła głową i skierowała się do samochodu. Gdy tylko wsiedliśmy odpaliłem maszynę i szybko skierowałem się w stronę domu.
- Co jest?
- Ktoś próbuje dostać się do ważnych dowodów Alecka i Lucka.
- Jakich dowodów?
- Dotyczących tego, co teraz się w oku ciebie dzieje. Chłopaki kazali mi wywieźć ciebie z Londynu jeszcze dzisiaj.
- Czyli nadszedł ten dzień - powiedziała i westchnęła ciężko.
Musi jej być trudno to wszystko poukładać, a do tego jeszcze ja jej dokładam taką rewelację. Po prostu cudownie, prawda?!
- Zatrzymaj się - powiedziała nagle dziewczyna. Zaskoczony zrobiłem to o co prosiła. Szybko odpięła pasy i wysiadła z auta, stanęła na poboczu przy krzakach i zwymiotowała. Zmartwiony zaciągnąłem ręczy wyłączyłem auto i wysiadłem z niego.
- Jak się czujesz? - zapytałem podchodząc do niej.
- Źle - jęknęła i zwymiotowała.
- Nie powinienem ci tego mówić.
- Nie. Dobrze, że to zrobiłeś. Po prostu to dla mnie jest duży szok i musiałam jakoś odreagować - odparła i zrobiła głęboki oddech. Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i podałem jej ją. Owszem noszę chusteczki w kieszeni, ktoś by pomyślał co za baba. Ja jednak uważam, że to nic strasznego, a nawet bardzo się przydają jak w tej sytuacji.
Dziewczyna wzięła ją ode mnie i wytarła usta.
- Już lepiej?
- Lepiej - powiedziała.
- Na pewno?
- Tak. Spokojnie nic mi nie będzie.
Skinąłem tylko głową po czy skierowaliśmy się do samochodu.
Meg
Oświadczenie Harrego, że wyjeżdżamy spowodowało w domu burzę. Ani tata ani Annie nie pozwolili nam wyjechać, a co gorsze stwierdzili, że poradzimy sobie z tym tutaj. Nie wiem czy oni są aż tak tępi, czy po prostu im odjebało.
- Nie zostanie tutaj!
- Nie wyjedzie stąd!
- W takim razie skazujesz ją na śmierć!
- Nie umrze. Nie pozwolę na to.
- Jej matka też miała nie umrzeć, a jak się skończyło!
- Wynoś się z mojego domu!
- Straciła już Harrego, pozwolisz żeby do niego dołączyła! To wszytko nie jest zbiegiem okoliczności, ktoś chce ją zabić i nie cofnie się przed kolejnymi ofiarami!
Tatę zatkało totalnie, mnie i Annie tak samo. Po raz pierwszy w życiu byłam świadkiem tego jak puszczają mu nerwy. Owszem w szkole drażniliśmy się i czasami udawało nam się wyprowadzić siebie z równowagi, ale nigdy nie widziałam go jeszcze w takim stanie.
Musi mu na prawdę zależeć na tym bym wyjechała stąd. Walczył o to mocno i nie pozwoli na to bym tu została.
- Dobrze zabierz ją.
- Dziękuje. Nie dopuszczę do tego by coś jej się stało.
- Wiem, że sobie poradzicie. Proszę was tylko o jedno?
- Tak?
- Wróćcie cali.
Jedziemy z tym do przodu.
Planuje jeszcze 19 rozdziałów i Epilog, ale nie wiem co z tego wyjdzie. A wracając do rozdziału, jaki jest? Podoba się wam? Macie jakieś uwagi do fabuły?
Lecę pisać kolejny rozdział B-)
CZYTASZ
Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )
FanfictionGdy Des wyznaje prawdę Harremu i Megan ich miłość staje pod znakiem zapytanie. Kochankowie, są rozdarci między prawdą, a uczuciem. Na domiar złego w ich życiu pojawia się dawno niewidziana już postać. Czy Megan i Harry poradzą sobie z tym? Czy jest...