Rozdział 30

2K 94 25
                                    

Harry

Dzień egzaminów okazał się najgorszy, może i tylko niektórzy nauczyciele byli wtajemniczeni, ale i tak się bałem. Nie tego co tam będzie, a tego iż jestem idiotą. Meg miała rację powinienem się uczyć przez cały rok, a nie na ostatnią chwilę. Czasem na prawdę jestem idiotą.

- Tak jak mówiłam testy zostaną tajemnicą puki nie ujawnisz się - powiedziała egzaminatorka.

Wiedziałem jakie są zasady, Aleck i Luck uprzedzili mnie o tym wszystkim już wcześniej. Szkoda tylko, że nie dodali iż piszę w oddzielnej sali. A mogli mnie uprzedzić nie szukał bym wtedy Meg.

- Rozumiem - powiedziałem.

Egzaminatorka dała mi kartki i odliczając co do minuty czas w końcu pozwoliła mi pisać.

To było proste! Kto by pomyślał, że napisałem wszystko. Tak ja Harry Styles, jeden z popularsów, osoba która się nie uczy i oddaje pustą kartkę na sprawdzianie, kartkówce, teraz nie zostawił wolnego miejsca na kartce. Jednak potrafię myśleć.

- Jak ci poszło? - zapytała Meg podchodząc do mnie.

- Zaskakująco bardzo dobrze. Wszystko wiedziałem. Uwierzysz?!

- Widząc jak siedzisz przy książkach, jestem w stanie w to uwierzyć.

- Ranisz mnie skarbie. Wiem, że masz mnie za idiotę, ale na prawdę potrafię myśleć.

- Wiem, tylko się z tobą droczę - powiedziała i dała mi buziaka w policzek.

- A tobie jak poszło?

- Dobrze, jak zwykle oczywiście.

No tak zapominam, że ona jest perfekcyjna we wszystkim. Czasem zapominam, jak ona teraz była. Cóż dzięki mnie jest kimś innym mam wrażenie, że i ja i ona odkryliśmy w sobie inne osoby, które tak szczelnie próbowaliśmy ukryć.

Moje rozmyślenia przerwał Niall chrząkając.

- Możemy porozmawiać? - zapytał.

- Jasne - mruknąłem. Zostawiłem Meg pod opieką Louisa, a sam skierowałem się na ubocze z Niallem.

- Co jest?

- Musisz ją stąd zabrać jeszcze dzisiaj.

- Czemu?

- Ktoś próbuje zdobyć wiadomości o wypadku.

- Skąd wiesz?

- Zamontowałem w komputerze system ostrzegania na wszelki wypadek, gdyby coś takiego miało mieć miejsce. Jak widać dobrze, że to zrobiłem.

- Wiadomo kto to?

- Nie. Adres IP jest strasznie zmieniony. Osoba, która to robi nie zostawia żadnych śladów. Harry to nie jest przypadek.

- Cholera. Miałem nadzieję, że uda nam się złapać tą osobę i nie będę musiał jej wywozić. Jednak tak się nie stało.

- Co zrobisz?

- Zabieram ją stąd. Najpierw jednak powiadomię o wszystkim Lucka i Alecka. Niall postaraj się dowiedzieć kto to jest i czemu chce dowiedzieć się czegoś o tym zdarzeniu.

- Dobrze. Harry...

- Tak?

- Powodzenia.

- Dzięki i na wzajem - powiedziałem odchodząc. Zadzwoniłem do chłopaków i poinformowałem ich o zaistniałej sytuacji. Obiecali, że będą mnie kryć i kazali wynosić się z nią jak najdalej Londynu. Tak też zrobię. Nie mam zamiaru po raz kolejny jej stracić. Dwa razy już to się stało, trzeciego razu nie będzie.

- Co się stało? - zapytała gdy podszedłem do niej.

- W aucie - odparłem.

Meg skinęła głową i skierowała się do samochodu. Gdy tylko wsiedliśmy odpaliłem maszynę i szybko skierowałem się w stronę domu.

- Co jest?

- Ktoś próbuje dostać się do ważnych dowodów Alecka i Lucka.

- Jakich dowodów?

- Dotyczących tego, co teraz się w oku ciebie dzieje. Chłopaki kazali mi wywieźć ciebie z Londynu jeszcze dzisiaj.

- Czyli nadszedł ten dzień - powiedziała i westchnęła ciężko.

Musi jej być trudno to wszystko poukładać, a do tego jeszcze ja jej dokładam taką rewelację. Po prostu cudownie, prawda?!

- Zatrzymaj się - powiedziała nagle dziewczyna. Zaskoczony zrobiłem to o co prosiła. Szybko odpięła pasy i wysiadła z auta, stanęła na poboczu przy krzakach i zwymiotowała. Zmartwiony zaciągnąłem ręczy wyłączyłem auto i wysiadłem z niego.

- Jak się czujesz? - zapytałem podchodząc do niej.

- Źle - jęknęła i zwymiotowała.

- Nie powinienem ci tego mówić.

- Nie. Dobrze, że to zrobiłeś. Po prostu to dla mnie jest duży szok i musiałam jakoś odreagować - odparła i zrobiła głęboki oddech. Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i podałem jej ją. Owszem noszę chusteczki w kieszeni, ktoś by pomyślał co za baba. Ja jednak uważam, że to nic strasznego, a nawet bardzo się przydają jak w tej sytuacji.

Dziewczyna wzięła ją ode mnie i wytarła usta.

- Już lepiej?

- Lepiej - powiedziała.

- Na pewno?

- Tak. Spokojnie nic mi nie będzie.

Skinąłem tylko głową po czy skierowaliśmy się do samochodu.

Meg

Oświadczenie Harrego, że wyjeżdżamy spowodowało w domu burzę. Ani tata ani Annie nie pozwolili nam wyjechać, a co gorsze stwierdzili, że poradzimy sobie z tym tutaj. Nie wiem czy oni są aż tak tępi, czy po prostu im odjebało.

- Nie zostanie tutaj!

- Nie wyjedzie stąd!

- W takim razie skazujesz ją na śmierć!

- Nie umrze. Nie pozwolę na to.

- Jej matka też miała nie umrzeć, a jak się skończyło!

- Wynoś się z mojego domu!

- Straciła już Harrego, pozwolisz żeby do niego dołączyła! To wszytko nie jest zbiegiem okoliczności, ktoś chce ją zabić i nie cofnie się przed kolejnymi ofiarami!

Tatę zatkało totalnie, mnie i Annie tak samo. Po raz pierwszy w życiu byłam świadkiem tego jak puszczają mu nerwy. Owszem w szkole drażniliśmy się i czasami udawało nam się wyprowadzić siebie z równowagi, ale nigdy nie widziałam go jeszcze w takim stanie.

Musi mu na prawdę zależeć na tym bym wyjechała stąd. Walczył o to mocno i nie pozwoli na to bym tu została.

- Dobrze zabierz ją.

- Dziękuje. Nie dopuszczę do tego by coś jej się stało.

- Wiem, że sobie poradzicie. Proszę was tylko o jedno?

- Tak?

-  Wróćcie cali.

Jedziemy z tym do przodu.

Planuje jeszcze 19 rozdziałów i Epilog, ale nie wiem co z tego wyjdzie. A wracając do rozdziału, jaki jest? Podoba się wam? Macie jakieś uwagi do fabuły?

Lecę pisać kolejny rozdział B-)

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz