Rozdział 12

2.8K 127 10
                                    

Meg

— Meg, Meg, wstawaj! – usłyszałam nad głową krzyk, niechętnie podniosłam głowę.

— Czego chcesz szatanie?

— Wstawaj dzisiaj szkoła.

— Proszę nie. Nie chcę tam iść.

— Musisz, poza tym mamy do wykonania plan – powiedział do mojego ucha, momentalnie usiadłam na łóżku.

— Dzisiaj?

— A kiedy niby?
Fakt inny termin nie wchodzi w grę, musimy to załatwić szybko. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę szafy, wyjęłam z niej czarne jeansy i biała bluzeczkę, do tego wyjęłam cienki szary sweterek. Udałam się do łazienki, gdzie się przebrałam i po malowałam. Szybko wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni, gdzie czekało na mnie już śniadanie.

— Jak to będzie wyglądało?

— Będziemy jechać, kiedy każę ci wyskoczyć zrobisz to.

—Harry!

— Spokojnie nic mi się nie stanie. Po całym tym zdarzeniu spotkam się z Zaynem i przekaże mu moje nowe dane osobowe – wyjaśnił na co skinęłam głową. Będę musiała przywyknąć do tego, że Harry to nie Harry. Może mi się to nie podobać, ale jakoś będę musiała się z tym oswoić. W końcu ta cała chora sytuacja jest po to żebym mogła przeżyć i nie być porwaną.

— Obiecaj mi coś.

— Co?

— Gdy to wszystko się skończy wyjedziemy stąd.

— Obiecuję.

Uśmiechnęłam się do niego, po czym zaczęłam jeść swoje śniadanie. Gdy go skończyłam skierowałam się do garażu, chłopak poszedł za mną. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę szkoły, przez większość czasu panowała między nami cisza. Chcieliśmy ostatni raz nacieszyć się swoją obecnością jako Harry i Meg, bo później nie będzie już tak samo. 

Harry momentalnie przyspieszył i włączył ogrzewanie, spojrzałam się na niego zaskoczona jednak nic nie powiedziałam. Przejechaliśmy jeszcze z pięćdziesiąt metrów kiedy powiedział.

— Wysiadaj.

Bez wahania rozpięłam pasy i wyskoczyłam z auta. Potem wszystko działo się w przyspieszonym tempie, widziałam jak auto szybko jechało w stronę skrzyżowania, wpadło w poślizg i obróciło się dwa razy. Wydawało mi się, że Harry wyskoczył z auta jednak nie byłam pewna. Auto obróciło się jeszcze dwa razy po czym zderzyło się z nadjeżdżającą ciężarówką. Zderzenie spowodowało wybuch, a auto stanęło w płomieniach. Kilka odłamków z karoserii poleciało w moją stronę i mnie zraniło, auto wybuchło jeszcze z dwa razy. Nie ruszałam się z jezdni, bałam się że może coś mi się stać. Gdy w końcu eksplozje ucichły szybko podniosłam się z jezdni i pobiegłam w stronę auta krzycząc.

— Harry! Harry! Harry!

Podbiegłam bliżej auta, jednak coś znowu w nim wybuchło, a wybuch przykuł mnie do ziemi. Po skończeniu serii wybuchów podniosłam się z jezdni i znowu podjęłam próbę podejścia do auta, jednak ktoś złapał mnie za rękę.

— Niech tam pani nie podchodzi. Karetka zaraz tu będzie.

— Tam jest mój chłopak.

— Jeśli tam ktoś był to już nie żyje – powiedział, a ja zaczęłam się wyrywać nic to jednak nie dało mężczyzna trzymał mnie mocno.

Po niecałych pięciu minutach przyjechała karetka, policja i straż pożarna. Pierwsze co zrobili to wpakowali mnie do karetki i kazali zawieźć do szpitala, wcale mi się to nie podobało jednak co ja mogę z tym zrobić. Przez całą drogę mówiłam o Harrym, starałam się dobrze udawać swoją rolę. Po części nie była to rola nie wiem czy Harremu udało się uciec, powiedział iż da radę jednak nie wiem czy dał.

***********************

Lekarz kończył mnie opatrywać, kiedy do sali wbiegli Annie i tata.

— Meg – krzyknął z ulgą tata podbiegając do mnie i mocno przytulając.

— Tatuś.

— Jak dobrze, że nic ci nie jest.

— Gdzie jest Harry? – spytała się ze strachem w głosie Annie. Zrobiło mi się jej żal, Co ona musi teraz przeżywać? 

— On chyba nie żyje – powiedziałam słabo. Annie jęknęła i zaczęła płakać, tata podszedł do niej i mocno ją przytulił.

— Jak to się stało? – spytał się tata.

— Też chciał bym to wiedzieć – powiedział mężczyzna, obróciliśmy się i zobaczyliśmy policjanta. Facet podszedł do nas i stanął nade mną.

— Oficer Adam Black, panienka Megan Parker?

— Tak.

— Powie mi pani co się stało?

Westchnęłam ciężko i spojrzałam się na tatę, on tylko skinął głową. Skierowałam swoje spojrzenie na oficera i zaczęłam mówić. Kiedy skończyłam mówić oficer zadał mi kilka pytań, po czym odszedł. Chwilę potem przyszedł lekarz zadał mi kilka pytań, zbadał po czym wypuścił do domu.

Do Annie nadal nie docierało to wszystko, wiem iż jest tego za dużo w tak krótkim czasie, jednak widzę iż stara się by prawda no niej nie dotarła. Na prawdę jest mi jej żal, Harry jest jej jedynym synem, a teraz udaje że nie żyje. Wiem jest to konieczne, ale widzenie Annie w takim stanie jest gorsze niż moja śmierć.

— Na pewno wszystko dobrze? – zapytał zmartwiony tata.

— Muszę się z tym przespać. Dobranoc – powiedziałam i szybko udałam się do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Chciałam płakać, ale nie potrafiłam leżała tylko na łóżku i patrzyłam się w sufit.
To wszystko jest chore. Dlatego nie mogę żyć normalnie? Nic nikomu nie zrobiłam, a tak los mnie każde. Rozumiem tego! Chcę żyć normalnie, a nie tak jak teraz.

Zayn

— Zrobiłeś niezły wypadek.

— Wiem.

— Kiedy będziesz w domu?

— Jutro, przekaż to Meg – powiedział podając mi kartkę, skinąłem głową.
Ciągle jakoś nie dociera do mnie to, że Harry nie żyje.

— Marcel? Serio?

— Lepiej to niż Mahata.

— Fakt.

Harry uśmiechnął się i szybko wyszedł, westchnęłam i chwyciłam za telefon, wybrałem odpowiedni numer i zadzwoniłem.

— Był u mnie.



Udało się, mamy kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że nie przesadziłam z wypadkiem.
Jak tam w szkole?

Lecę całuski ❤❤❤

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz