Rozdział 37

2.1K 85 4
                                    

Informacje przekazane nam przez Harrego i Meg wcale mnie nie zaskoczyły. Potwierdziło to tylko naszą tezę dotyczącą zemsty. Wcale jednak nam się to nie podobało, tyle razy mierzyliśmy się z tym gangiem i za każdym razem nam się nie udawało. Nie wiem czy tym razem nie będzie tak samo. Boję się to powiedzieć Meg, obiecaliśmy przecież, że będziemy ich chronić. A teraz okazuje się, że możemy sobie nie dać z tym rady.


- Co teraz mamy zrobić? Oni są zdecydowanie lepsi od nas - powiedziałem do Lucka.

- Wiem, staram się coś wymyślić, ale wykorzystaliśmy wszystkie możliwe strategie.

- Jesteście tego pewni?

Momentalnie odwróciliśmy się i spojrzeliśmy na osobę która stała w drzwiach. Jeśli śnię to nie chcę się obudzić, a jeśli jest to prawda to nie wierzę w nią.

- To jest nie możliwe.

- A jednak jest.

- Gdzie byłaś przez ten cały czas.

- To nie jest teraz ważne. Jestem tutaj żeby wam pomóc.

- Niby jak chcesz nam pomóc.

- Powie wam wszystko, co wie o nich - powiedziała Kety wchodząc do biura.

- Kto jeszcze wie?

- Tylko Kety i jej narzeczony.

- Jesteś pewna, że nikt was nie śledził?

- Jestem pewna.

- W takim razie słucham cię.


*********************************


Nie sądziłem, że dwie osoby potrafią aż tak myśleć. Niby to nic, ale ich strategia jest o niebo lepsza od tego co my wymyśliliśmy. Miejmy tylko nadzieję, że Harry i Meg będą chcieli pójść na taki układ. Muszę teraz tylko się z nimi skontaktować i przekazać im nasz plan, a one zrobią resztę. Miejmy nadzieję, że to co wymyśliły tak rozbroi ich, że nie będą wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Ten plan jest naszą ostatnią nadzieją i musi wypalić.

Chwyciłem za telefon by zadzwonić do Meg, jednak uprzedził mnie ochroniarz Arthura.

- Aleck?

- Tak Nick.

- Dopadli Arthura.

Cholera! Czyli nasz plan wejdzie w życie już dzisiaj. Miałem nadzieję, że będziemy mieli trochę czasu by się przygotować. Jednak los chciał inaczej.

- Dzięki za informacje i nie przejmuj się tym mam plan - powiedziałem i przełączyłem połączenie.

- Aleck czy coś się stało? - usłyszałem poddenerwowany głos Meg.

- Porwali twojego tatę.

- Aleck, co my teraz zrobimy?!

- Spokojnie Meg, opracowaliśmy plan, ale będziemy do tego potrzebowali ciebie.

- To nie wchodzi w grę Aleck - usłyszałem poddenerwowany głos Harrego.

- Potrzebujemy jej, poza tym będziesz mógł być z nią.

- Harry tu chodzi o życie mojego taty.

- A wasze? Wiesz, że nie możesz...

- Wiem, ale czasem trzeba się poświęcić dla innych.

Na linii zapadła cisza nie wiem o czym oni mówią, ale jestem na sto procent pewny, że Styles zastanawia się nad słowami dziewczyny.

- Dobrze, ale nie odstąpię cię ani na krok.

- Nie odstąpisz, to akurat zostało ujęte w naszym planie.

- Dobrze, o której mamy wylot?

- Za 10 minut - powiedziałem.

Ustaliliśmy jeszcze kilka rzeczy i rozłączyłem się.

- Udało się? - zapytała.

- Udało.


Weszliśmy w tematykę wielkiego finału.

Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Jak myślicie kto przyszedł do Alecka i Lucka?

Jeszcze dwa rozdziały i Epilog. Już teraz zapraszam was na The Guards, opowiadanie które powstało specjalnie na wakacje. Owszem mam zamiar zacząć duże przedsięwzięcie, coś jak Princess Of Sex, ale o tym potem.

Lecę pisać ostatnie rozdziały pa

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz