Rozdział 11

3.3K 138 12
                                    

Meg

— Wchodzimy w to – powiedzieliśmy jednocześnie.
Pomysł wcale nie jest taki zły, no może poza częścią śmierci Harrego. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić jego pogrzebu. On żyje, a będzie już zapisany jajko zmarły.

— Nie będzie to wcale takie proste, ale coś wymyślimy – odparł Harry.
Ma rację, trzeba będzie wszystko zaplanować. Nic nie może być niedociągnięte, bo będzie źle.

***********

Poniedziałek przyszedł nie układanie, a z nim szkoła. Nikomu nie chciało się do niej iść, ale musieliśmy jak każdy.
Niechętnie patrzyłam się na pogodę za oknem. Jakoś nie widzę siebie idącą do szkoły w tym deszczu. Harry nie może mnie zawieść bo ustala szczegóły  swoje śmierci. Głupio to brzmi, ale taka jest prawda. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Zayna.

— Co się stało?

— Nic. Dzwonię zapytać, czy mógł byś po mnie przyjechać.

— Uff, to dobrze. Jasne, przyjadę po ciebie.

— Dzięki.

— Nie ma za co. Do zobaczenia za dziesięć minut.

— Do zobaczenia – powiedziałam i się rozłączyłam.

— Rozmawiałaś z Zaynem – spytał się Harry wchodząc do kuchni.

— Tak. Zawiezie mnie do szkoły.

— Wiesz, że bym chciał, ale nie mogę – odparł, podszedł do mnie i pocałował w czoło.

— Wiem. Już za niedługo nic nie stanie nam na drodze.

— A testy DNA?

— Wiszą mi. Zayn ma rację, kochamy się. Nic więcej poza tym nie powinno się liczyć – wyjaśniłam, Harry spojrzał się na mnie po czym wpił się w moje wargi. Nie spodziewałam się tego, w pierwszej chwili byłam zaskoczona jednak oddałam mu pocałunek. Na początku był on słodki i niewinny, jednak po chwili stał się namiętny i pożądliwy.
Już od dawna tak się nie całowaliśmy, strasznie mi tego brakowało.
Gdy zabrakło nam powietrza, Harry zakończył nasz pocałunek. Patrzyliśmy się na siebie jak zaczarowani.

— Kocham cię – powiedział.

— Ja ciebie też.
Na moje słowa Harry się uśmiechnął, otworzył usta by coś powiedzieć, ale przerwał mu to dzwonek do drzwi.

— To pewnie Zayn. Muszę już iść.

— Idź – powiedział i jeszcze raz pocałował mnie.
Niechętnie oderwałam się od niego i skierowałam się w stronę drzwi. Po tym wszystkim nie chciałam wychodzić, jednak wiedziałam iż muszę.
Szybko ubrałam buty i wyszłam z domu.

— Cześć.

— Cześć, jak mu idzie?

— Nie wie który scenariusz wybrać.

— Też bym nie wiedział – stwierdził mulat otwierając przede mną drzwi do samochodu. Wsiadłam do niego i chwilę czekałam na Zayna, gdy już w końcu wsiadł do auta mogliśmy spokojnie rozmawiać.

— Co zrobisz, gdy on będzie w domu?

— Myślałam nad powiadomieniem o wszystkim ojca i wtajemniczeniem FBI – przyznałam.

— Dobry pomysł.

— Wiem. Miło by było, gdyby udało im się szybko rozwiązać tą sprawę.

— Też tego chcę.

— Czemu?

— Chcę wam kogoś przedstawić, ale boję się iż wykorzystają ją przeciwko nam.

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz