Rozdział 29

2.2K 98 10
                                    

Meg

Nie wiem jak Harry to robi, ale od trzech tygodni ani Annie ani tatuś nie poznali go. Oczywiście tak jak zawsze (owszem zauważyłam to) do Stylesa przyszedł Niall. Nie wiem, co oni razem robią, ale jestem pewna iż pracują nad tym całym cyrkiem. Zauważyłam, że za każdym razem robią to, gdy nie ma mnie, Annie i taty. Musiało to być coś na prawdę ważnego, że nie chcieli tego robić przy świadkach.

- Meg, wszystko dobrze?

- Tak, Niall.

Jeśli już on pyta się czy ze mną jest dobrze to znaczy, że widać po mnie jak bardzo się boję, albo staram się rozwiązać zagadkę. Chyba będę musiała wykombinować coś żeby nie musieć się im tłumaczyć. Czas będzie uderzyć do osoby, która potrafi zdobyć informacje. Z uśmiechem na twarzy wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam odpowiedni numer.

- No proszę, proszę kto do mnie dzwoni.

- Tak wiem, sporo czasu minęło od naszej ostatniej rozmowy. Przepraszam za to.

- Nic się nie stało. Jak się trzymasz po tym wypadku?

- Jakoś się trzymam, a co u ciebie?

- Nie jest tak źle, ale to chyba nie rozmowa na telefon.

- Właśnie to chciałam powiedzieć.

- Potrzebujesz pomocy, a przy okazji chcesz się dowiedzieć co u mnie - powiedział Justin.

- Dokładnie, czyżbyś czytał mi w myślach?

- Nie po prostu dobrze cię znam - odparł.

- Wiem, to co jesteś kiedyś w Londynie?

- Jestem od jutra?

- Dasz radę przyjechać do mnie do domu o czternastej?

- Bez problemu Megs.

- To super. Dzięki Just.

- Nie ma za co. Do zobaczenia mała - powiedział i rozłączył się.

Miejmy nadzieję, że razem z Just coś znajdziemy. Nie żebym nie ufała Harremu ani Luckowi, po prostu chcę sama czegoś się dowiedzieć. Muszę po prostu coś robić nie potrafię siedzieć na tyłku, kiedy oni wszyscy starają się mi pomóc.

- Meg, co jest? - zapytał zmartwiony Niall.

- Nic się nie stało, po prostu Just przyjeżdża do Londynu.

- Coś się stało?

- Nie wiem nie chciał nic powiedzieć - odparłam na co chłopak skinął tylko głową.

Wiem martwią się, ale są sprawy o których i oni nie powinni wiedzieć. A już na pewno nie chcę żeby ze mną szukali wiadomości. Tak na dobrą sprawę nie powinnam nawet o to prosić Justina, mimo to proszę go o to bo wiem, że on da sobie radę ze wszystkim, ma po prostu swoje sposoby. Czego nie mogę powiedzieć o reszcie mojej starej i nowej paczki. Martwię się o nich, to naturalne.

******************************

Powrót do mojego domu, a raczej do domu taty. Jakoś nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego, że znowu tu mieszkam. Dla mnie domem nadal będzie ten letni domek w którym mieszkałam z Harrym.

- Jak było w szkole? - zapytała Annie, kiedy weszłam do domu.

- Dobrze.

- Jutro egzaminy.

- Dokładnie.

- Szkoda, że Harry nie mógł tego dożyć. Na pewno teraz starał by się robić wszystko byle nadrobić wszystkie lata szkoły - powiedziała ze smutkiem w głosie.

Miałam ochotę jej powiedzieć, że Harry żyje i właśnie próbuje się uczyć do egzaminów. Właściwie robi to od wczoraj wieczora i doprowadza mnie tym do białej gorączki, gdyby uczył się systematycznie to nie miał by tego problemu. Nie uważam się za mądrą czy jakoś wybitnie uzdolnioną, ale nie muszę przynajmniej powtarzać trygonometrii, która była w pierwszej klasie. Czasem zastanawiam się czy to ja jestem głupia, czy to może on taki jest. W ogólnym rozrachunku zawsze stwierdzam iż to on jest debilem.

- Jestem pewna, że teraz patrzy się na nas i myśli, że nas pokopało.

- Znając go to właśnie tak robi. Meg?

- Tak?

- Jak sobie dajesz radę?

Wiedziałam, że chodzi jej o rzekomą śmierć Harrego. Szczerze nie zastanawiałam się jakoś nad tym jak wyglądam dla ludzi. Po prostu znając prawdę i mieszkając z nim jakoś nie potrafiłam myśleć o tym, że nie żyje. Po prostu musiałam to udawać, a od pewnego czasu zapominam o tym.

- Staram się myśleć o tym, że on jest ze mną.

- Pomaga?

- Nigdy nie będzie tak jak kiedyś, ale takie myślenie pozwala mi o nim nie zapomnieć.

- A Marcel?

- Co Marcel?

- Widzę, że coś jest między wami - powiedziała.

Cholera! Cholera! Cholera! Aż tak to widać! Chyba będę musiała nas jakoś hamować inaczej wszyscy dowiedzą się prawdy. Nie mogę do tego dopuścić.

- Jest dla mnie oparciem, daje mi poczucie bezpieczeństwa, ufam mu, ale nigdy mi go nie zastąpi.

Miałam nadzieję, że ją chociaż trochę przekonałam, bo jeśli mi się nie uda to będzie źle.

- Nie dziwie ci się. W takiej sytuacji też chciałabym mieć przy sobie kogoś takiego.

Skinęłam tylko głową, poinformowałam Annie, że idę do pokoju po czym to zrobiłam. Gdy tylko zamknęłam drzwi do pokoju odetchnęłam z ulgą.

- Przesłuchanie?

- Dokładnie.

- Spokojnie jeszcze kilka dni i nikt nie będę nas kontrolował.

Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

Harry

Powoli zaczynam mieć dość Arthura, który wiecznie pyta się mnie jak z Meg. Kurde ludzie wiem, że jakiś psychol chce ją zabić, ale dajcie spokój. A co do mojej mamy to strasznie mnie sprawdza, boję się że w końcu się czegoś domyśli. Nie chcę żeby tak było, najpierw muszę dowiedzieć się kto próbuje zabić moją Meg, a potem dopiero będę się przejmował całą resztą.

- Masz coś? - zapytałem Nialla.

- To ci się chyba nie spodoba, ale musisz to zobaczyć - powiedział podając mi teczkę.

Niepewnie wziąłem ją od niego i otwarłem, zacząłem czytać dokumenty. Z każdym przeczytanym słowem nie mogłem w to uwierzyć. A więc jednak. Nie rozumiem tylko czemu? Po co była ta cala otoczka.

- Zabieram ją stąd.

Mamy kolejny rozdział.

Staram się je dodawać w miarę regularnie, ale nie wiem czy dam tak dalej radę ( chodzi o to, że może mi coś wypaść ) Jak na razie jest dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie. Wracając do rozdziału, jak wam się podoba? Jak myślicie, co odkryli Harry i Niall?

Polecam wam piosenkę, którą dodałam. Ogółem uwielbiam covery tego studia :)

Lecę pa

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz