Rozdział 24

2.4K 96 27
                                    

- Meg, masz coś dzisiaj w planach? - zapytała Ricki.

- Nie za bardzo, a co?

- Może pójdziemy na zakupy?

- Jasne, już dawno chciałam się wybrać na małe zakupy - powiedziałam.

Słysząc to Liam wypluł z powrotem do szklanki sok.

- Małe zakupy?! Ty wiesz na co się piszesz?

- Tak Li. To będą na prawdę małe zakupy.

- Ostatnio skończyło się na prawie piętnastu statkach i trzydziestu kartonach.

- I ty uważasz to za małe zakupy - dokończył zdziwiony Niall.

- Tak to są małe zakupy.

- To nie chcę wiedzieć jak wyglądają duże - stwierdził Zayn.

Chłopaki nie są przyzwyczajeni do zakupów, ale my kobiety to całkiem co innego. Mówi się, że gdy wpuścisz kobietę do sklepu, to jest z nią gorzej niż z teściową w domu. Patrząc tak na to logicznie, to faktycznie jest prawda.

- A jak między wami? - zapytał Niall.

Nie musiałam nic więcej mówić widziałam, że chodzi mu o mnie i Harrego.

- Jesteśmy zaręczeni.

Wiedziałam, że tą wiadomością ich nie zaskoczę. Jestem pewna, że wiedzieli iż tak się to skończy. Mimo to każdy z nich mi pogratulował.

- To kiedy mamy się spodziewać wesela? - zapytał Louis.

- Kiedy to wszystko się skończy.

Jakoś nie miałam zamiaru wychodzić za "trupa", dlatego musiałam poczekać aż ten cały cyrk się skończy.

- W sumie racja.

************

Zakupy z Ricki zawsze kończyły się tak samo, niby już wszystko kupiliśmy, a jednak zawsze można kupić więcej. Zakupy są jak najlepszy tort, raz go zjesz i jesteś zadowolony.

- Kocham to.

- Ja też.

- Cieszę się, że wyciągnęłam cię z domu.

- Mhm. Siedzenie w czterech ścianach mi się znudziło.

Wiedziałam, że tak będzie. Jestem raczej osobą, która uwielbia coś robić i nie nawidzi siedzieć i nic nie robić.

- Harry nie miał nic przeciwko naszemu wypadowi?

- Nie spodobało mu się to, ale nie może mnie wiecznie trzymać w domu.

- Nie rozumiem czemu tak na to reaguje?

- Znasz go. Jest przesadnie opiekuńczy.

- Wiem, ale żeby aż tak - powiedziała, a ja wzruszyłam ramionami.

Każdy wiedział jaki jest Harry, ale nikt nie spodziewał się, iż jest on aż tak pojebany. W sumie mnie też to dziwi, ale wiem z jakiego powodu tak się zachowuje. Chce tylko żebym była bezpieczna, a to niekiedy wymaga poświęcenia. Już wiele dla mnie zrobił, dlatego chcę mu ułatwić zadanie i nie wystawiać się na niebezpieczeństwo.

- Jak myślisz kto za tym stoi?

- Nie wiem, ale ten ktoś bardzo chce zranić Harrego.

- Jak on się z tym czuje?

- Nie jest mu łatwo, ale nie może nic na to poradzić.

- Mam dziwne wrażenie, że gdy prawda wyjdzie na jaw, to zaskoczy nas wszystkich.

- Nie tylko ty.

- Wracamy?

- Jasne - odparłam.

POV. Nieznany

Zaczynam powoli się zastanawiać, czy to w ogóle ma sens. Ta dziewczyna za często mi się wymyka. Kiedy już myślę, że ją mam ona znowu ucieka. W kółko wszyscy jej pomagają, zaczęło się od Harrego, a kończy się na tych jej pojebanych wujkach. Nie wiem już co mam zrobić, żeby na nią wpłynąć.

- Wydajesz się zezłoszczona.

- Jestem wściekła. Ta smarkula wiecznie mi ucieka.

- Nie musisz mi tego mówić. Widzę jak twoje wysiłki idą na marne - mruknął blondyn i podszedł do mnie.

- Sama już nie wiem, co mam robić.

- Może zamiast skupiać się na złapaniu Meg, skup się na złapaniu kogoś bliskiego Meg.

- Myślałam o Zaynie, ale on się pilnuje, tak samo jak jej znajomi.

- A jej tata? Ufa ci.

- W sumie racja. Jesteś genialny - powiedziałam i pocałowałam go.

Nie muszę dobierać się Meg do skóry wystarczy, że zrobię to jej tacie. Ufa mi, więc to nie będzie trudne. Szkoda, że dopiero teraz widzę to rozwiązanie. Wszystko było by już dawno zakończone, ale moja głupota musi być aż tak postępowa. Gdyby nie on, nadal bym się zastanawiała jak tu dopaść tą sukę, a tak już wiem co mam robić.

- Kiedy wcielasz swój szatański plan w życie? - zapytał.

- Już za niedługo.

- Czemu czekasz?

- Żeby zmusić do czegoś Meg będzie trzeba porwać jej ojca, a to wymaga przygotowania. Poza tym musimy opracować dobry plan, by nic się nie zawaliło - wyjaśniłam.

- Masz rację - stwierdził.

Tak, wiem to! Teraz kiedy już wiem, co robić nie pozwolę by cokolwiek mi przeszkodziło w realizacji planu. W końcu będzie tak jak chcę, zemszczę się na tej rodzinie raz na zawsze. Pokaże im, że życie wcale nie jest takie super, potrafi ranić. Będą umierali w wielkim bólu tak jak ja, aż w końcu zrozumieją iż nic nie jest wieczne, że słowa i czyny potrafią mocno ranić.

Mamy kolejny rozdział, wybaczcie, że tyle mi to zajęło, ale miałam te praktyki, wracałam wymęczona i nie miałam siły pisać. A teraz jeszcze to wystawienie ocen, ale spokojnie kolejny rozdział będzie na pewno do końca przyszłego tygodnia.

A teraz pytanie z innej beczki, jak wam się podoba rozdział? Kogo typujecie na tego złego?

Lecę, pa :)

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz