Prolog

2.6K 55 14
                                    

Pierwsze od dłuższego czasu wolne popołudnie spędzałam razem z moją najlepszą przyjaciółką Emmą. Grzałyśmy się na słońcu, siedząc na trawie na boisku szkolnym. Przyciągnęła mnie tu Emma, żeby pogapić się jak chłopcy z naszej szkolnej drużyny piłki nożnej trenują. Nie lubię piłki nożnej, a chłopaki z drużyny kompletnie mnie nie interesowali. Ale mojej przyjaciółce jeden z nich wpadł w oko, więc dla dobra ogółu przychodziłam tu razem z nią i udawałyśmy zainteresowanie tym, jak panowie ganiają piłkę. Poprawka, ja udawałam, ona była tym mocno zafascynowała i nie potrafiła oderwać oczu od chłopaków, a raczej jednego.

- Witam moje piękne panie! – z oddali dobiegł nas krzyk naszego wspólnego przyjaciela Michaela. Spojrzałam w jego kierunku i pomachałam ręką na przywitanie.

- Co ty tu robisz? – zapytałam szczerze zdumiona, bo chłopak raczej nie spędzał czasu na oglądaniu piłki nożnej.

- Cóż za miłe przywitanie – powiedział z lekkim przekąsem – Też się cieszę, że cię widzę, Cassie. Przyszedłem do kumpli. Za chwilę kończą trening.

Teraz to mnie dopiero zaskoczył. Odkąd zaczęłam szkołę, Mike spędzał czas ze mną i z Emmą. Zaprzyjaźniliśmy się i tworzyliśmy wspólnie taką małą paczkę. Chłopak nie wspominał, że kumpluje się z chłopakami z drużyny. Ale nie wnikałam i nie zadawałam żadnych pytań, przecież każdy ma prawo do posiadania innych znajomych i skoro już ich miał, postanowiłam to wykorzystać.

- Słyszysz, Emmo – zwróciłam się do dziewczyny, która ciągle patrzyła maślanymi oczami na swojego wybranka – Może nasz Mike zna tego chłopaka, który ci się podoba. Poznałby cię z nim. – odwróciłam głowę w stronę chłopaka – Bo widzisz, Emma wstydzi się nawet zagadać, a siedzimy tu prawie w każdej wolniejszej chwili.

Michael bardzo zainteresował się tematem i wdał się z Emmą w bardzo żywą dyskusję. Okazało się, że zna tego chłopaka, bo to jeden z jego kumpli i obiecał przy najbliższej okazji zapoznać tą dwójkę ze sobą.

Od rozmowy odciągnął mnie dzwonek mojego telefonu.

- O rany, znowu ona – powiedziałam bardziej do siebie, niż do moich przyjaciół, jednak niestety musiałam odebrać – W szkole. Z przyjaciółmi. Tak. Tak. Nie wiem. Ok. Niedługo będę – na każde pytanie zadane przez moją rozmówczynię odpowiadałam automatycznie. Rozłączyłam się i wypuściłam głośno powietrze z ust – Muszę już iść.

- Coś się stało? – Emma popatrzyła na mnie z lekkim niepokojem na twarzy.

- To co zwykle, nie ma mnie w domu i nie ma komu ogarnąć posprzątać – wywróciłam oczami.

- A księżniczka Ashley nie może tego zrobić? – oburzył się Mike – Cass, musisz im się kiedyś postawić i nie dać się tak wykorzystywać – mogłam usłyszeć w jego głosie troskę. Wiedziałam, że ma rację.

- Kiedyś to zrobię. Teraz nie chcę się narażać ani macosze, ani ojcu – posłałam przyjacielowi lekki uśmiech i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.

- Chociaż cię odwieziemy z Michaelem – przyjaciółka zaczęła się podnosić.

- Dziękuję, przejdę się. Poza tym macie tu misję do wykonania i zdaje mi się, że obiekt tej misji właśnie się patrzy w naszym kierunku – uścisnęłam Emmę na pożegnanie i pożegnałam się Mike'm dając mu buziaka w policzek.

Kiedy szłam w kierunku wyjścia z boiska, pod moje nogi przytoczyła się piłka. W pierwszej chwili chciałam ją po prostu minąć i iść dalej, ale dobiegł mnie krzyk jednego z piłkarzy.

- Podałabyś tą piłkę, zamiast się tak na nią gapić.

Ktoś jest bardzo miły, pomyślałam i spojrzałam w kierunku krzyczącej osoby. Jakie małe było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że to Luke Hemmings. Jeden z najbardziej popularnych chłopaków w szkole. Jeden z tych bogatych dzieciaków, którzy myśleli, że mogą wszystko. Był obrzydliwie arogancki i pewny siebie. Nigdy nie przepadałam za takimi ludźmi, nawet to że Hemmings był przystojny nie zmieniało faktu, że nie pałałam do niego sympatią. Inaczej ode mnie myślały dziewczyny ze szkoły, zawsze otaczały go wianuszkiem, a jemu to wyraźnie imponowało.

Stał w niedużej odległości ode mnie i chyba czekał, aż faktycznie podam mu tą piłkę.

- Za to że jesteś takim dupkiem – krzyknęłam – sam sobie po nią przyjdź – odwróciłam się na pięcie i już chciałam iść, gdy poczułam, że na moim nadgarstku zaciskają się czyjeś palce. Odwróciłam się gwałtownie i znieruchomiałam na widok niebieskich oczu Luke'a, który nie wiadomo kiedy znalazł się tak blisko mnie. Popatrzyłam na jego dłoń zaciśniętą wokół mojego nadgarstka, potem na jego twarz.

- Nie przypominam sobie, żebym wyraziła zgodę na to, żebyś mnie dotykał. Zabieraj to łapsko – wysyczałam i wyrwałam rękę z jego uścisku.

On się zaśmiał i przygryzł wargę, w której znajdował się nieduży, czarny kolczyk.

- A ja nie przypominam sobie, żeby jakaś dziewczyna była dla mnie aż tak niemiła – skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej i się szczerzył, jak jakiś idiota.

- Z mojej strony na to nie licz, a teraz skoro już się tu pofatygowałeś, możesz zabrać co swoje – skinęłam głową na piłkę i nie zwracając dłużej na niego uwagi, po prostu odeszłam.

*

Wieczorem po wysprzątaniu całego domu i wspólnej kolacji z moją cudowną rodziną, rzuciłam się na łóżko. Gdyby nie to, że musiałam jeszcze się wykąpać, pewnie od razu bym zasnęła. Ten dzień mnie kompletnie wykończył. Ale nie zastanawiając się nad niczym dłużej wygramoliłam się z łóżka i poszłam do łazienki.

Kiedy wyszłam usiadłam przy toaletce i zaczęłam rozczesywać włosy. Gdybym tego nie zrobiła przed pójściem spać, rano mogłabym mieć z nimi nie lada problem. Lubiłam moje długie włosy, ale tego ile sprawiały problemów nienawidziłam. Po skończeniu tej czynności od razu wskoczyłam do łóżka. Chciałam już zgasić lampkę stojącą na stoliku obok, gdy dostałam smsa.

Zdziwiłam się, bo o tej porze raczej nikt do mnie nie pisał, chyba że Mike wysyłał mi jakieś głupie obrazki na facebooku. Tym razem to nie był Michael, tylko ktoś inny, nie znałam tego numeru.

Nieznany: Dobry wieczór, Cassandro.

Ja: Znamy się?

Postanowiłam odpisać, bo wydało mi się dziwne samo to, że ten ktoś znał moje imię, więc to nie mogła być żadna pomyłka. Odpowiedź dostałam niemal od razu.

Nieznany: Nie. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem.

Ja: Musimy się znać, skoro wiesz jak mam na imię. Napisz mi chociaż swoje imię.

Nieznany: Nie mogę. Dowiesz się wszystkiego w odpowiednim czasie.

Ja: Raczej nie. Nie chcę, żebyś do mnie pisał. Daj mi spokój.

Nieznany: Nie mogę. Odezwę się do Ciebie niedługo.

Nie odpisałam już. Na pewno ktoś sobie robi żarty, myślałam. Odłożyłam telefon na szafkę i opatuliłam się kołdrą. Nawet nie wiem kiedy oczy mi się zamknęły i zasnęłam.

________

Jest prolog.

Nie jestem mistrzem w pisaniu opowiadań, szczerze nawet tego nie umiem, ale wpadłam na pomysł na opowiadanie i chcę go zrealizować.

Jaki będzie efekt? Tego nie wiem, zostawiam to do Waszej oceny.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz