Rozdział 31

504 24 3
                                    


Nadszedł ten dzień. Dzień moich osiemnastych urodzin. Moi bliscy od rana składają mi życzenia i wręczają prezenty. Tata nawet z tej okazji wziął sobie wolne w pracy, żeby przyrządzić i zjeść wspólne ze mną i z babcią uroczysty obiad. Już dawno nie czułam się aż tak szczęśliwa w swoje urodziny.

Mój humor znacznie się poprawił popołudniu, kiedy to przyszła do mnie Emma. Zaplanowałyśmy, że razem się wyszykujemy na imprezę, a chłopaki po nas przyjadą. Ubieranie i malowanie się zajęło nam dużo więcej czasu, niż robiłybyśmy to osobno.

Akurat, gdy skończyłyśmy się szykować, zadzwonił do nas Michael, że czekają już przed domem. Szybko zebrałyśmy do swoich torebek najpotrzebniejsze rzeczy, ubrałyśmy kurtki i żegnając się z babcią i tatą wyszłyśmy.

- Ashtona nie ma? – zapytałam, gdy już zajęłyśmy z przyjaciółką swoje miejsca w samochodzie.

- Spotkamy się na miejscu – odpowiedział radośnie Michael.

Droga do klubu minęła nam w wesołej atmosferze. Śpiewaliśmy bardziej znane piosenki lecące w radiu i żartowaliśmy. Wieczór zapowiadał się idealnie.

Czekaliśmy cierpliwie w kolejce do wejścia do klubu, a Luke przyciągnął mnie do siebie i uśmiechając się cwaniacko zapytał:

- I gdzie ta twoja króciutka spódniczka? Liczyłem, że popatrzę na twoje zgrabne nogi.

- Och, postanowiłam zadbać o nosy innych, żeby przypadkiem żaden nie był złamany – rzekłam odrobinę złośliwie, a ten jedynie się zaśmiał i pokręcił głową.

W środku było bardzo duszno. Zapach alkoholu i dymu papierosowego mieszał się i był bardzo wyraźny. Przeciskaliśmy się między bawiącymi się i pijanymi już ludźmi do stolika, który chłopaki wcześniej zarezerwowali. Postarali się o wszystko.

Na miejscu okazało się, że Irwin już na nas czekał. Nie był sam.

- Co ona tu robi?! – próbowałam przekrzyczeć głośną muzykę – Wiedzieliście, że ona tu będzie? – Luke i Michael nagle zaczęli interesować się podłogą. A Emma miała minę równie zdziwioną, jak i ja – Wiedzieliście...

- Oj, kochanie – zaczął Luke, ale od razu mu przerwałam.

- Nie kochaniuj mi tu teraz. Dobrze wiesz, że jej nienawidzę – wskazałam ręką na Ashley, której uśmiech nie schodził z twarzy – Obydwoje wiedzieliście – zwróciłam się do Clifforda – Idę do łazienki.

Jeszcze impreza się nie zaczęła, a mój dobry humor zniknął. Czułam rozczarowanie. Lukiem, Michaelem. To że Ashton mi nie powiedział, akurat mnie nie zdziwiło. Pewnie dalej czuł urazę z powodu mojego zachowania. Z resztą na pewno sam ją tu zaprosił.

- Nie możesz im pozwolić na zepsucie swoich urodzin – Emma przybiegła do klubowej łazienki za mną – To jest twój dzień. Nie Ashtona, ani Ashley.

- Wiem – odwróciłam się do przyjaciółki – Ale nic nie poradzę, że Ashley działa na mnie, jak płachta na byka – westchnęłam.

- Doskonale to wiem. Chodź – złapała mnie za rękę i wyciągnęła na salę pełną ludzi – Pójdziemy do baru, napijemy się i będziemy się świetnie bawić.

- Co ja bym bez ciebie zrobiła – miałam nadzieję, że mnie usłyszała.

Przy barze zauważyłyśmy chłopaków. Oczywiście ani przy Michaelu, ani przy Calumie nie kręciła się żadna dziewczyna. Luke był głównym obiektem zainteresowania innych dziewczyn, ale chyba jakoś specjalnie mu to nie przeszkadzało. Śmiał się z tego co mu opowiadały, a jednej nawet pozwolił się dotykać. Tego było za wiele.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz