Rozdział 22

896 29 3
                                    

- Cassie, ktoś po ciebie – babcia zajrzała do mnie do pokoju, uśmiechając się tajemniczo. Ja siedziałam przy toaletce i męczyłam się ze zrobieniem idealnej kreski na oku. Zmarszczyłam brwi i zerknęłam zdziwiona na babcię, bo przecież Mike nigdy nie był tak wcześnie, a już szczególnie nie wchodził do domu.

- Powiedz Michaelowi, że zaraz skończę i zejdę – było to oczywiście kłamstwem. To nie był mój dzień na robienie makijażu, ale jak już zaczęłam, to chciałam skończyć.

- Ale to nie Mike – starsza kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej i schowała się z powrotem za drzwiami. Zszokowana słowami babci, gapiłam się na drzwi od mojego pokoju. Otrząsnęłam się dopiero, gdy zza drewnianej powłoki wyłonił się mój gość.

- Nie jesteś Michaelem, zaraz po mnie przyjedzie – uniosłam wysoko brwi, bo akurat nie jego się spodziewałam – Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na dzisiaj umówieni – odwróciłam się, by skończyć make-up.

- Mike nie przyjedzie – odezwał się, wyraźnie zadowolony z siebie Luke – Dogadałem się z nim, że ja po ciebie przyjadę – na słowa chłopaka znów oderwałam się od wykonywanej czynności i odwróciłam się w jego stronę.

- Proszę? A może ktoś tak by najpierw mnie zapytał o zdanie? – czułam się lekko poirytowana całą sytuacją.

- Uznałem jednak, że się bardziej ucieszysz na mój widok – wywróciłam oczami , ale chłopak miał rację. Pomimo zirytowania, byłam uszczęśliwiona tym, że chciało mu się po mnie przyjechać.

Polubiłam spędzać czas w jego towarzystwie. Od dnia rozmowy naprawdę trochę się zmieniło. Luke przestał zadawać się z innymi popularnymi uczniami, którzy zachowują się, jakby wszystko mogli. Każdą przerwę w szkole spędza ze mną, Mike'iem, Emmą i Calumem. Nawet przestał zwracać uwagę na inne dziewczyny, które próbowały go ciągle zagadywać, czy poderwać. I co najważniejsze. Przestał być palantem. Zaczął być, hmm... Miły i uprzejmy? Tak, to są odpowiednie słowa, których mogę użyć. Mogę nawet stwierdzić, że chwilami wychodzi z niego dżentelmen. Co było wystarczająco dziwne.

Mi z kolei skutecznie udaje się unikać Ashley. Na pewno wylałaby na mnie całą swoją wściekłość i złość za to, że Luke nie chciał się z nią spotykać. Bo przecież to moja wina. Pomijam fakt, że tego dnia, co blondyn chciał ze mną pogadać, widziała nas razem na parkingu. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że Ashley lubiła sobie dopowiadać więcej, niż to faktycznie było.

- Tak się zastanawiam – zaczął Hemmings, rozkładając się jednocześnie na moim łóżku. Proszę bardzo, rozgość się. Czuj się jak u siebie, pomyślałam, patrząc w lusterku na jego poczynania – po co wam dziewczynom tyle tych malowideł na twarzy – cmoknęłam ustami, gdy skończyłam malować usta pomadką i podeszłam do biurka, by spakować jeszcze kilka rzeczy do torby.

- Może po to, że chcą ładnie wyglądać? – popatrzyłam powątpiewająco na wciąż leżącego chłopaka –Albo dlatego, że chcą się podobać chłopakom? – wyliczałam na palcach – Chodź, bo się spóźnimy na pierwszą lekcję – byłam już przy drzwiach, gdy Luke złapał mnie za nadgarstek i przycisnął swoim ciałem do ściany.

Moje nozdrza uderzył dość mocny zapach perfum chłopaka. Bliskość jego ciała sprawiła, że bicie serca gwałtownie przyspieszyło, a ja przez chwilę zapomniałam, jak się oddycha.

- Co ty wyprawiasz? – wydusiłam z siebie. Poczułam, jak prawą rękę kładzie na moim biodrze, a lewą zaczyna gładzić mój policzek.

- Wyglądasz nieziemsko – wyszeptał do mojego ucha, po czym spojrzał prosto w moje oczy. Musiał się odrobinę pochylić, ponieważ dzieliła nas niemała różnica wzrostu.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz