Rozdział 21

887 29 3
                                    

Pojechaliśmy z Luke'iem do niewielkiej, ale dość klimatycznej kawiarenki znajdującej się w centrum Maysville. Ściany były tu w bardzo jasnym odcieniu różu. Stoliki zdobiły białe obrusy, które na brzegach miały szlaczki w kolorze fuksji. Na stolikach stały wazoniki, w których były bukieciki ze świeżych kwiatów. Przez chwilę myślałam, skąd o tej porze roku wzięli świeże kwiatki. Wystrój był odrobinę cukierkowy, ale dość miło było spędzać tu czasu.

Usiedliśmy przy jednym z niewielu wolnych stolików. W godzinach popołudniowych chyba we wszystkich lokalach w miasteczku ruch jest nieco większy.

Po krótkiej chwili przy naszym stoliku zjawiła się wysoka, o długich blond włosach związanych w kucyk dziewczyna, kelnerka. Wyjęła z fartuszka, pasującego kolorystycznie do całego wnętrza, notesik i czekała aż złożymy zamówienie. Jej intensywnie niebieskie oczy były wpatrzone w mojego towarzysza. Widocznie Luke musiał zrobić na dziewczynie ogromne wrażenie. W sumie Luke na każdej dziewczynie robił wrażenie. Tylko ja jakoś byłam odporna na jego urok osobisty. Choć muszę przyznać, że za sprawą jego spojrzenia i uśmiechu zaczynały mięknąć mi nogi, a serce zaczynało szybciej bić.

Luke, nie zwracając większej uwagi na wdzięki obsługującej nas kelnerki, złożył zamówienie i całą uwagę skupił na mnie. Gdy tak się na mnie patrzył, uśmiechnęłam się do niego, ale nic nie mówiłam. Nie bardzo wiedziałam, jak mam zacząć tą rozmowę, to raz. A dwa, to on chciał się spotkać, więc mógłby jakoś zacząć. Gdy już otwierał usta, by coś powiedzieć przy stoliku znów pojawiła się kelnerka z naszym zamówieniem. Ponowne próby wdzięczenia się dziewczyny przed chłopakiem, nie przyniosły żadnego rezultatu, na co ona tylko prychnęła z pogardą i odeszła.

Przyglądałam się jej przez chwilę, zaskoczona jej reakcją. W głębi duszy byłam nawet zadowolona, że Luke nawet na nią nie zareagował. Oznaczało to, że przyszedł tu dla mnie. Bo chyba tak było, prawda?

- To na czym ostatnio skończyliśmy rozmowę? – odwrócił moją uwagę od pięknej kelnerki.

- Na tym, że kopnięcie piłki w moją stronę było próbą zagadania do mnie – uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam mieszać posłodzoną chwilę wcześniej kawę. Podniosłam wzrok na blondyna i zapytałam – Nie było innego sposobu na zagadanie? Nie uwierzę, że Luke Hemmings musi się uciekać do aż tak dziecinnych prób zagadania dziewczyny.

- Mam być szczery? – zapytał odrobinę speszony. Pokiwałam twierdząco głową, popijając przy tym gorący napój – Nigdy wcześniej nie musiałem zagadywać do dziewczyn. One same do mnie lgnęły – rozłożył ręce, jakby z bezsilności.

- No tak. Zapomniałam, że dziewczyny dostają małpiego rozumu na twój widok, a tobie, z tego co zdążyłam zauważyć, to nie przeszkadza. Jestem skłonna stwierdzić, że ci to imponuje.

- Imponowało – odrzekł – Bo potem... - zaciął się i intensywnie mi się przyglądał.

- Bo potem co?

- Potem pojawiłaś się ty – podrapał się nerwowo po karku – To znaczy... Z Emmą. Zaczęłaś przychodzić z Emmą na boisko. Na nasze treningi, patrzeć jak gramy.

- Emma przychodziła popatrzeć jak gracie – poprawiłam Luke'a – Ja robiłam to dla dobra ogółu. W końcu Calum wpadł jej w oko.

- No właśnie – Hemmings złapał łyk swojej kawy – Ona jemu też. Ale nie o to chodzi. Na którymś treningu Hood pochwalił się, że znowu przyszła ta dziewczyna, która mu się podoba. Miał na myśli Emmę, ale mnie zainteresowała twoja osoba.

- Że ja? – zapytałam zbyt głośno, bo kilka osób spojrzało w naszą stronę.

- Tak ty – odpowiedział poważnie – Jakoś specjalnie nigdy nie zwróciłem na ciebie uwagi.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz