Epilog

590 19 12
                                    

Od mojego ostatniego spotkania z Lukiem, odkąd dowiedziałam się, że tak naprawdę to on był anonimem, dni ciągnęły mi się niesamowicie długo i bez żadnego większego celu.

Budziłam się, jadłam śniadanie, szłam do szkoły, w której spędzałam czas z moimi przyjaciółmi, spędzałam tam pół dnia, po czym wracałam do domu. Czasem wpadła do mnie Emma z Calumem, bądź Michael. Dzień się kończył, kładłam się do łóżka, po czym nastawał kolejny taki sam dzień jak poprzedni. Rutyna.

Co z Lukiem? Mijaliśmy się na korytarzu bez słowa, udając, że się nie znamy. Zranił mnie, ale czasem tęsknie spoglądałam w jego stronę. Czasem też zastanawiałam się, jakby to wszystko się potoczyło, gdyby to nie on był anonimem. Nienawidziłam siebie za dręczenie się takimi myślami. Dobijały mnie one. Czasu się jednak nie cofnie. Co się stało, to się nie odstanie, a ja nie potrafiłam mu tego wybaczyć. W środku niewielka część mnie tego chciała, ale ja nie umiałam tak zwyczajnie zapomnieć i wybaczyć.

W tej chwili był dzień po Bożym Narodzeniu, a ja w biegu pakowałam swoją torbę na wyjazd. Nie miałam w planach nigdzie jechać. Czas między świętami a nowym rokiem chciałam spędzić po prostu w domu. Jednak po namowach moich bliskich, z Michaelem i jego mamą na czele, uznałam, że taki wyjazd naprawdę mi się przyda.

- A strój kąpielowy spakowałaś? – zapytał rozbawiony Michael, machając mi jednocześnie przed oczami górą od mojego stroju.

- Dawaj to! – wyrwałam mu z ręki moją własność i rzuciłam na kupkę ubrań leżących obok torby, uznanych jako niepotrzebne – Raczej mi się nie przyda – rzekłam nieco zrezygnowana.

- Co ty gadasz. Jedziesz do Beverly Hills. Na pewno pójdziesz nad ocean – Mike rozłożył się na moim łóżku i z rozmarzoną miną spoglądał na sufit. Tak, zamiast w góry z przyjaciółmi, jechałam nad ocean z babcią. Babcia chciała zajrzeć do domu, a mnie zabierała, bym mogła się od tego wszystkiego oderwać.

- Jadę odpocząć – spojrzałam na niego poważnie – Poza tym mamy grudzień. Nie mam zamiaru się kąpać w zimnym oceanie.

- I tak chętnie bym się z tobą zamienił – narzekania przyjaciela nie było końca.

- Ty jedziesz w góry.

- Wiesz, że to będzie najgorszy wyjazd, jaki mógłby być? – podniósł się na łokciach i ułożył usta w wąską linię – Mieliśmy spędzić tę przerwę świąteczną całą paczką. Miało być fajnie i beztrosko. Ale mój kumpel to idiota.

- Wiem – zrezygnowana usiadłam na brzegu swojego łóżka – Ale wiesz, że nie mogę tam jechać. Luke tam będzie.

- Rozumiem cię – pokiwał głową – Dobrze, że przynajmniej z Ashtonem się pogodzili. Nie pozabijają się, ale atmosfera i tak może być ciężka. Emma może nie będzie się wyżywać na Hemmingsie za ciebie. Czy wy dziewczyny zawsze tak macie? – zaśmiałam się na pytanie Michaela.

- Zadzwonię do niej, żeby tego nie robiła. I tak, zawsze tak mamy. Też bym nie lubiła Caluma, gdyby skrzywdził moją przyjaciółkę – powiedziałam zgodnie z prawdą – Okej, chyba mam wszystko. Chodź, zaniesiemy to do samochodu. Zaraz ruszamy.

Chciałam już podnosić swoją ciężką torbę podróżną, ale Mike mnie uprzedził.

- Chyba zwariowałaś, że będziesz to dźwigać.

Wyszliśmy na dwór. Pod butami delikatnie chrupał nam śnieg. Nie mogłam uwierzyć, że za parę godzin będę w miejscu, w którym ludzie nawet nie pomyślą o śniegu w zimę.

- Babcia Mary wyjeżdża? – usłyszeliśmy głos naszego znajomego. A ja na dźwięk tego głosu dostałam prawie zawału serca.

Odwróciłam wzrok w stronę Luke'a. Stał niedaleko, trzymając schowane ręce w kieszeniach jego ulubionej kurtki. Przyglądał nam się, przygryzając jednocześnie dolną wargę.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz