Bałam się pójść do szkoły. Bałam się konfrontacji i rozmowy z Michaelem. Rany na mojej twarzy nie dało się zbyt dobrze zamaskować, więc na pewno ją zauważy. Musiałam nałożyć na twarz większą ilość podkładu i korektora, żeby zakryć sińce pod oczami i oznaki zmęczenia. To nic nie dało, nadal wyglądałam jak chodzące nieszczęście.
Rano, kiedy ojciec zapytał się mnie o to, co mi się stało w czoło, już byłam gotowa mu o wszystkim opowiedzieć. Nie obchodziło mnie co później powie mu Liv. Nie dane mi było wydusić z siebie ani słowa, ponieważ do kuchni wpadła rozradowana, jak nigdy, macocha i skutecznie odciągnęła uwagę ojca od mojej osoby. Posyłając mi co chwila mordercze spojrzenie, dając mi tym do zrozumienia, że jeśli pisnę choć słówko, nie skończy się to dla mnie dobrze. Ashley tylko wpadła do kuchni po coś do jedzenia, nie zwracając uwagi nawet na to co się dzieje w pomieszczeniu. Szybko wybiegła z domu, musiała się bardzo spieszyć.
W tej chwili stałam przed wejściem do szkoły i zastanawiałam się, czy w ogóle mam do niej wchodzić. Poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk, spojrzałam za siebie i zobaczyłam Luke'a. Szybko zasłoniłam włosami zraniony łuk brwiowy.
- Hej – uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił go.
- Cassie, kim była ta kobieta, która wczoraj na ciebie czekała? – nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Opuściłam głowę i przyglądałam się swoim butom, które w tej chwili były ciekawsze od wszystkiego innego. Nie chciałam odpowiadać na to pytanie, ale blondyn kontynuował: - Nie była wobec ciebie zbyt delikatna. Zrobiła ci coś? – pokręciłam tylko przecząco głową, nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Łzy zbierały się w moich oczach. Nie chciałam, żeby oglądał mnie w takim stanie.
- Chodźmy stąd – złapał mnie akurat za ten posiniaczony nadgarstek, spięłam się z bólu, ale pozwoliłam się poprowadzić w stronę parkingu szkolnego. Oparł mnie o maskę, prawdopodobnie, jego samochodu. Nadal nie spojrzałam na chłopaka, bawiłam się zbyt długimi rękawami mojego swetra – Spójrz na mnie i powiedz mi, kto to był – nie reagowałam. Załapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę tak, żebym mogła na niego patrzeć. Odgarnął mi włosy z twarzy i zobaczył to, co chciałam tak bardzo ukryć – Co to... Co ci się stało? – przejechał kciukiem po mojej ranie – Kto Ci to zrobił?
Nie wytrzymałam. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, nie przejmowałam się tym, że rozmaże mi się makijaż. Luke i tak widział mnie już w gorszym stanie.
- Ale nie płacz – chwycił w swoje dłonie moją twarz i ścierał spływające po niej słone krople – Po prostu ze mną porozmawiaj, proszę. Cassie – złapałam go za nadgarstki, by odsunąć jego ręce. Rękawy swetra były na tyle szerokie, że osunęły się po ręku. Jeden z nich odsłonił fioletowego sińca. Blondyn patrzył na moją rękę z niedowierzaniem i chwycił mnie delikatnie za łokieć. Później spojrzał w moje oczy. Co zobaczyłam w jego twarzy? Współczucie? Litość? Nie potrzebowałam litości.
- To nic takiego – zabrałam rękę – Upadłam – pokręcił głową, nie uwierzył mi.
- Luke, idziesz? – dobiegł nas głos jakiejś znajomej blondyna – Zaraz lekcja.
- Nie teraz – odwrócił głowę lekko przez ramię i odkrzykną – Powiedz mi prawdę – tym razem zwrócił się do mnie. Chciałam już coś powiedzieć, ale znowu dziewczyna zaczęła krzyczeć.
- Chodź już, no. Co ty robisz z tą dziewczyną? Przecież nie zadajemy się z takimi ludźmi – od dawna było wiadomo, że Luke nie zadaje się z takimi szarakami, jak ja. Zawsze był otoczony ludźmi z bogatych domów, wyróżniających się na tle innych rówieśników. Nigdy nie robiło to mnie wrażenia. Ale dlaczego słowa dziewczyny mnie zabolały?
![](https://img.wattpad.com/cover/77580397-288-k269429.jpg)
CZYTASZ
Stalker || L.H. ✔
Fanfiction18.03.2017 #885 w ff 26.03.2017 #780 w ff Jak smsy od nieznajomego zmienią życie osiemnastoletniej Cassandry? Co się stanie, kiedy dziewczyna dowie się kto jest jej stalkerem? Okładka: oneyellowbee