Rozdział 26

617 31 2
                                    

Luke w jednym miał rację. Mogłam poczekać wczoraj na Mike'a w środku. Przez to, że byłam zbyt uparta i nie chciałam słuchać co Luke ma do powiedzenia, mocno mnie przewiało. Skutkiem tego był cieknący z nosa katar, mocny kaszel i prawdopodobnie gorączka.

- Nie wyglądasz najlepiej. Może powinnaś zostać dzisiaj w domu – Mike zrobił sceptyczną minę od razu, gdy wsiadłam do jego auta.

- Też się cieszę, że cię widzę – posłałam mu złośliwy uśmiech – Czuję się lepiej, niż wyglądam.

- Wątpię, żeby tak było. Rozmawiałaś z Luke'iem?

- Nie – odpowiedziałam krótko. Powinnam z nim porozmawiać, ale nie chciałam tego robić przez telefon, ani w drodze do szkoły. Dlatego poprosiłam Michaela, by po mnie przyjechał dzisiaj.

- Musisz z nim pogadać. Rozmawiałem z nim wczoraj jeszcze. Jest trochę rozbity tą sytuacją – szybko na mnie zerknął i z powrotem skupił swój wzrok na drodze – Musisz wiedzieć, Cassie – kontynuował przyjaciel – Jego ojciec taki już jest. Jedyną osobą z nas, którą toleruje jest Calum. I może jeszcze ewentualnie Ashton. Wiesz, podobny status społeczny. Ale Luke się z nami kumpluje, na tobie naprawdę mu zależy, więc nie musisz słuchać tego co jego ojciec mówi. To nie jest wina Hemmingsa, że ma takiego ojca, nie obwiniaj go.

- To po prostu było przykre, Mike – bawiłam się rękawem kurtki – To z jaką pogardą to powiedział. Ale Luke nawet nie zaprzeczył, rozumiesz? Nie powiedział zupełnie nic. I to chyba bardziej zabolało – czułam, że do oczu zaczynają napływać mi łzy. Nie chciałam się tu teraz rozkleić. Szybko je otarłam rękawem, którym jeszcze przed chwilą tak zawzięcie się bawiłam.

- Ciężko jest się przeciwstawić tak apodyktycznemu człowiekowi, jakim jest pan Hemmings. Więc jeśli ci zależy na Luke'u – chciałam się odezwać, ale przyjaciel mi nie pozwolił – A zależy ci i nie próbuj mówić, że jest inaczej. Nie przeżywałabyś tak tego, gdyby ci nie zależało. Pogadaj z nim. Powinnaś go zrozumieć, twoja macocha nie była lepsza od ojca Luke'a – trafił w samo sedno. Michael razem z Emmą znali mnie lepiej, niż ktokolwiek inny. Zależało mi na Luke'u, tylko czasem moja duma była silniejsza od wszystkiego innego i nie pozwalała mi przyznać się do tego, że też czasem popełniam błędy.

- Masz rację. Czasem jestem taka głupia – oparłam głowę o zagłówek siedzenia i ciężko odetchnęłam.

- Nie jesteś głupia, Cassie – przyjaciel złapał mnie za rękę i mocno ścisnął, dodając tym samym otuchy – Po prostu działasz czasem pod wpływem impulsu. Ale wszystko da się naprawić. Wystarczy, że spokojnie pogadacie. Będzie dobrze, mała – uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam mu tym samym.

- Dziękuję. Bez ciebie chyba bym oszalała.

- Oj, nie dziękuj. Od tego mnie masz.

W tym samym czasie zajechaliśmy pod szkołę. Rozglądałam się po parkingu w poszukiwaniu auta blondyna, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec.

- A teraz chodźmy zmierzyć się z codziennością – rzekł czerwonowłosy, gasząc samochód.

Chyba jednak wolałabym gnić w tej chwili w łóżku, niż iść do szkoły. Przez chwilę miałam chęć wrócić do domu, ale potrzeba zobaczenia się i pogadania z Luke'iem wygrała.

Drogę z parkingu do szkoły przemierzyliśmy z Mike'm w milczeniu. W skupieniu rozglądałam się za Hemmingem. Bez skutku. Pogoda nie zachęcała do przebywania przed szkołą. Po wejściu do środka od razu powiedziałam przyjacielowi, że idę szukać Luke'a. Przemierzałam korytarz za korytarzem, jednak nadal bez żadnego rezultatu.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz