Rozdział 15

923 40 2
                                    

Obudziłam się następnego dnia rano z ogromnymi pokładami energii, a humor wyjątkowo mi dopisywał. W ciągu tygodnia się to nie zdarzało, ponieważ raczej nikt nie bywa zadowolony z konieczności pójścia do szkoły.

Cały optymizm zniknął, gdy przed wejściem do szkoły zobaczyłam Luke'a. Miałam zamiar przejść obok niego całkowicie obojętnie. Niestety, chłopak nie dał mi takiej szansy.

- Hej, Cassie – odezwał się, gdy chwytałam za klamkę drzwi wejścia do budynku szkoły. Nie odpowiedziałam, rzuciłam mu tylko pytające spojrzenie i weszłam do szkoły – Czemu mnie olewasz? – blondyn nie dawał za wygraną.

- Nie ja zaczęłam, ok? – powiedziałam przez ramię, bo Luke szedł tuż za mną.

- Pisałem do ciebie wczoraj. Nie odpisałaś mi – zatrzymaliśmy się przy mojej szafce.

- Widocznie nie miałam takiej potrzeby – spojrzałam na niego szybko i wróciłam do poszukiwania potrzebnych mi książek.

- Możemy pogadać spokojnie? Widziałem świeżego siniaka w sobotę, porozmawiamy o tym? – odetchnęłam dosyć głośno i zatrzasnęłam drzwiczki opierając się o nie ramieniem.

- To już nie jest twoja sprawa. Możesz przestać udawać, że się o mnie martwisz – rzuciłam oschle.

- Przecież wiesz, że to nieprawda. Martwię się o ciebie.

- Daruj sobie te ckliwe słówka, już nie zrobią na mnie wrażenia. Wracaj do swojej nowej dziewczyny – zaśmiał się i pokręcił głową.

- O co ci tak na serio chodzi, Cassie? – jego lewy kącik ust powędrował do góry. Zacisnęłam usta w wąską linię. Nie byłam przekonana, czy w ogóle mu powiedzieć o co faktycznie mi chodziło. Z resztą, moja intuicja podpowiadała mi, że on doskonale sobie zdawał sprawę z tego skąd takie moje zachowanie się wzięło. Zaryzykowałam i wyrzuciłam z siebie to wszystko.

- Chcesz wiedzieć? Dobra. Chodzi mi o to, że w piątek prawie mnie pocałowałeś. A wystarczyło, by stanęła przed tobą inna dziewczyna, a ty masz klapki na oczach i nic innego cię nie interesuje – zrobiłam pauzę, żeby nabrać powietrza w płuca – Jesteś dokładnie taki jak myślałam, że jesteś. Tą twoją udawaną troską, tylko namieszałeś mi w głowie. Naprawdę myślałam, że nie jesteś takim dupkiem za jakiego cię uważałam. A teraz jeśli możesz... - nie pozwolił mi skończyć. Wykorzystał moją nieuwagę oraz zaangażowanie monologiem i wpił się w moje usta swoimi ciepłymi i miękkimi wargami. Jedną rękę położył na moim karku, by uniemożliwić mi odsunięcie głowy i przerwanie pocałunku.

Gdy pierwszy szok opadł i dotarło do mnie, co chłopak faktycznie wyprawia, odepchnęłam go od siebie. Kiedy się ode mnie odsunął oblizał swoje usta i odruchowo przygryzł swoją wargę. Potem szeroko się do mnie uśmiechnął.

- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam wściekła, a ten uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Chciałem, żebyś w końcu przestała gadać. Poza tym, żałowałem, że nie zrobiłem tego w piątek – otworzyłam usta, żeby rzucić mu jakąś ripostą, ale tak jakby odjęło mi mowę – Co? Nie wiesz co powiedzieć? – kpił ze mnie blondyn.

- Nie rób tego więcej, Hemmings. A najlepiej nie zbliżaj się do mnie – wyminęłam go, trącając przy tym ramieniem, ale on nawet nie drgnął.

- Tego nie mogę ci obiecać, Hale – krzyknął jeszcze, a ja nie wiedziałam, czy chodzi mu o pocałunek, czy zbliżanie się do mnie. Bezczelny był. Znów próbował namieszać mi w głowie, nie mogłam mu pozwolić na takie traktowanie.

Stalker || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz