Rozdział 5 ✔️

20.8K 907 119
                                    

Dwa miesiące minęły bardzo szybko. Snape na eliksirach podręczył trochę Harry'ego, czego można było się spodziewać gdyż nigdy go nie lubił. Ja za to zdobyłam kilka punktów dla swojego domu przez to, że kiedy byłam młodsza podczas odwiedzin u niego, nauczył mnie kilku przydatnych rzeczy. Szczerze lubiłam ten przedmiot. Jedyną ciekawą rzeczą przez ten czas było to, jak podczas ONMS Pansy upadła twarzą w coś przypominającego błoto.(od aut. chyba wszyscy wiemy o co chodzi ;-P ) Nie mogłam przestać się śmiać. Przez inne dni moja rozrywka ograniczała się do przebywania z Draconem, bratem, Ronem i Hermioną, robienia żartów z bliźniakami i pilnowaniu by mój brat i przyjaciel się nie pozabijali. Szczerze mówiąc to niezabardzo się polubili. Można nawet powiedzieć, że się nienawidzą, ale obiecałam sobie, że kiedyś ich pogodzę.
W końcu nadszedł 31 października-Noc Duchów. Na tę uroczystość Wielką Salę udekorowano w latające dynie. Duchy bardzo cieszyły się na tę uroczystość. W końcu to ich święto. Opowiadały kawały, odgrywały scenki, a nawet tańczyły. Niestety wszystko się kiedyś kończy. Do pomieszczenia wpadł profesor Quirrell krzyczący, że w lochach jest troll. Wybuchła panika, jednak profesor Dumbledore w mig nad wszystkim zapanował. Kazał odprowadzić wszystkich do dormitoriów. Rozejrzałam się w poszukiwaniu brata. Wraz z Ronem wybiegli z sali. Od razu zrozumiałam co się stało. Przez całą ucztę nie było z nimi Hermiony. Pomimo protestów ślizgona bez wahania pobiegłam za przyjaciółmi. Kidy ich dogoniłam, spytałam brata:
-Harry, gdzie jest Miona?
-Podobno poszła do łazienki. Musimy ją ostrzec.
O nic więcej nie pytałam. Puściliśmy się biegiem w stronę łazienki, w której mieliśmy nadzieję znaleźć gryfonkę. Wpadliśmy do pomieszczenia i aż nas zamurowało. Naszym oczom okazał się ogromny stwór trzymający w rękach coś na kształt maczugi. Hermiona siedziała w kącie łazienki kompletnie sparaliżowana strachem. Chłopcy zaczęli atakować potwora różnymi zaklęciami, ale ja wpadłam na lepszy pomysł.
-Wingardium Leviosa!-krzyknęłam wskazując różdżką na broń trolla. Uniosłam ją powoli nad jego głowę i spuściłam. Stwór upadł na podłogę z wielkim hukiem. Nie zwracając uwagi na zszokowanych gryfonów podbiegłam do przestraszonej dziewczyny.
-Ja... ja...-nie mogła wydusić z siebie ani słowa.
-Ciii.-uspokajałam ją.-Nie musisz nic mówić.-dodałam
Obróciłam się w stronę wyjścia. Stali tam już nauczyciele. Zauważyłam, że profesor Quirrell dziwnie przygląda się Harry'emu. Profesor McGonagall kazała natychmiast wracać nam do swoich dormitoriów. Pożegnałam się z uczniami mówiąc chłopcom, żeby zajęli się uczennicą i ruszyłam w stronę lochów. Szłam niespokojnie rozglądając się po korytarzu. W pewniej chwili coś złapało mnie za rękę. Już miałam krzyknąć, ale zasłoniło mi usta.
-Spokojnie. To ja.-usłyszałam przy uchu znajomy głos.
-Nie rób mi tak więcej, proszę.-powiedziałam do Dracona biorąc głęboki, uspokajający wdech.
-Co się stało?-spytał
-Hermione zaatakował troll. Nic wielkiego.-zaśmiałam się machając ręką.-A teraz chodź. Już dawno powinieneś siedzieć w pokoju wspólnym.
-Poszedłem cię szukać, to coś złego?
-Pewnie, że nie. Przynajmniej teraz wiem, że nasz idiotyzm znajduje się na równym poziomie.-zaśmiałam się po czym wróciliśmy prosto do dormitorium Slytherinu.

Pov.Draco

Obudziłem się rano. Spojrzałem na zegarek, dochodziła siódma. Blaise spał sobie w najlepsze, więc go nie budziłem. Po porannej toalecie postanowiłem zajrzeć do mojej przyjaciółki. Zwykle to ona wstawała pierwsza, ale po wczorajszych przeżyciach niczego nie mogłem być pewien.
Po cichu wkroczyłem do jej dormitorium. Tak jak myślałem, dziewczyna jeszcze się nie obudziła. Postanowiłem jej w tym trochę pomóc. Podszedłem do łóżka ślizgonki i jednym szybkim ruchem ściągnąłem z niej kołdrę. Nic to nie dało więc użyłem czegoś bardziej sprawdzonego.
-Aquamenti!-krzyknąłem celując różdżką w stronę nastolatki, a ta została oblana wodą od góry do dołu. Momentalnie zerwała się z łóżka.
-Malfoy!-krzyknęła.
-Trzeba było wcześniej wstać.-powiedziałem rozkładając ręce, śmiejąc się i patrząc jak woda skapuje z jej długich, prostych, czarnych włosów.
-Obudziłeś mnie, a teraz wyjdź.-powiedziała z nutą entuzjazmu w głosie po czym rzuciła we mnie poduszką.
Odwróciłem się i ruszyłem w stronę Wielkiej Sali.

Pov.Nel

Obudził mnie strumień wody. W jednej chwili byłam na nogach.Rozejrzałam się po pokoju. Moim budzikiem był Draco.
-Malfoy!-krzyknęłam.
-Trzeba było wcześniej wstać.-powiedział z typowym dla niego figlarnym uśmieszkiem.
-Obudziłeś mnie a teraz wyjdź stąd!-krzyknęłam z nutką rozbawienia w głosie po czym rzuciłam w niego poduszką. Odrzucił ją i wyszedł.
Na śniadaniu zjawiłam się punkt ósma, jednak zanim usiadłam przy swoim stole, poszłam zobaczyć moich przyjaciół. Spytałam Hermionę jak się czuje, a potem Harry opowiedział mi o trójgłowym psie pilnującym czegoś na trzecim piętrze.
-Idziesz z nami do Hagrida?-spytał Ron.
-Jasne.-odpowiedziałam.-Mam godzinkę przerwy po eliksirach.
-Świetnie, zatem widzimy się na błoniach.-powiedział Harry.
Wizyta u Hagrida była bardzo krótka. Powiedział nam tylko żebyśmy nie węszyli i że to sprawa pomiędzy Dumbledorem a Nicolasem Flamelem. Wieczorem opowiedziałam o wszystkim Draconowi.
-Puszek?-spytał.-Ten stwór ma na imię Puszek?
-Dokładnie.-potwierdziłam śmiejąc się pod nosem.-Wspominał też o Nicolasie Flamelu, mówi ci to coś?
-Zupełnie nic.-rzuciła smok.
-Powiedziałam im, że przejże kilka książek, pomorzesz mi?
-Jasne. Przynieś je do naszego pokoju wspólnego.
-Dzięki, a teraz chodź już bo nie chce dostać szlabanu od McGonagall.

Nel Potter - Hogwart Inna Historia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz