Rozdział 19

10.8K 540 112
                                    

-Jak ty to zrobiłeś?-spytałam Harry'ego w drodze na wróżbiarstwo.
-Nijak. Nawet do niej nie podchodziłem. Ktoś musiał wrzucić kartkę za mnie.
-Zgadzam się.-powiedziała Hermiona.-Dobra, ja lecę. Zobaczymy się na obiedzie.-i tyle ją widzieliśmy.
Weszliśmy do sali profesor Trelawney. Zostawiłam gryfonów i podeszłam do Draco. Pocałowałam go w policzek i zaczęliśmy ciekawą rozmowę.
-Nel.-szturchnął mnie Harry.
-Co?
Rozejrzałam się dookoła. Oczy wszystkich były zwrócone ku mnie.
-Mówiłam właśnie, moje drogie dziecko, że najwyraźniej jesteś urodzona pod zgubnym wpływem Saturna.-powiedziała profesor Trelawney z ledwo dosłyszalną nutą żalu, wzbudzonego oczywistym faktem, że wogóle jej nie słucham.
-Przepraszam urodzona pod czym?-zapytałam.
-Pod Saturnem moja droga, pod planetą, którą nazywamy Saturnem!-powiedziała profesor Trelawney, już wyraźnie poirytowana tym, że nie przejęłam się tak straszną wiadomością.-Mówiłam, że w momencie twoich urodzin Saturn był na pewno na pozycji górującej... twoje czarne włosy... drobna budowa... tragiczna strata, której doznałaś tak wcześnie... Urodziłaś się w środku zimy prawda?
-Nie.-odparłam.-Urodziłam się w lipcu.
* * *
Szłam do gabinetu dyrektora. Tak jak powiedział od połowy listopada miały zacząć się nasze indywidualne zajęcia. Stanęłam przed posągiem, wypowiedziałam hasło i weszłam do środka.
-Dzień dobry panie profesorze.-powiedziałam.
-Witaj Nel.-przywitał mnie ciepło staruszek.-Usiądź proszę.-wskazał na krzesło, a gdy na nim usiadłam kontynuował.-Dzisiaj omówimy sobie plan działania.
Przytaknęłam głową.
-Będziemy spotykać się nieregularnie, ze względu na Turniej Trójmagiczny. Czasami zaprosimy kogoś kto zna się na telekinezie. Ale powiedz mi jak minęły Ci wakacje u państwa Weasley?
-Bardzo dobrze.-odpowiedziałam.-Zabawy, kawały z bliźniakami, Mistrzostwa Świata w Quidditchu i trochę doskonaliłam swoje zdolności, więc z przyjemnością mogę powiedzieć, że już coś umiem.-uśmiechnęłam się promiennie.
-Fantastycznie. A w związku z tym, że za trzy dni odbędzie się pierwsze zadanie, na zajęciach spotkamy się za tydzień. Od razu po twoich lekcjach. A teraz możesz już iść.
-Do widzenia. -powiedziałam schodząc po schodach.
Kiedy przechodziłam obok Wielkiej Sali podbiegli do mnie Ron i Hermiona.
-Wiemy jakie jest pierwsze zadanie.-zaczęła dziewczyna.
-Smoki.-dokończył chłopak.
-Żartujesz sobie?-spytałam.
-Mówię serio. Charlie sprowadził je z Rumunii. Mają po jednym dla każdego zawodnika.
-Musimy powiedzieć Harry'emu.
-Już wie.-powiedziała Miona.-Gada z Moody'm.
-Wymyślą coś. Na pewno.-powiedziałam
po czym ruszyłam do lochów.
* * *
W końcu nadszedł 24 listopada-dzień pierwszego zadania. Chłopcy ruszyli na trybuny, a ja z Hermioną ruszyłyśmy do namiotu reprezentantów. Weszłyśmy d niego tylnym wejściem. Odszukałam wzrokiem Harry'ego, podeszłam do niego i przytuliłam go.
-Dasz radę.-powiedziałam w czasie kiedy podeszłą do nas Granger.
-Pamiętaj o ćwiczeniach.-powiedziała Miona i przytuliła go.
Wtedy do namiotu wparowała Rita Skeeter i zrobiła im zdjęcie.
-Niesamowite. Pan Potter obraca się w towarzystwie dwóch ślicznych dziewczyn. Którą z nich wybierze?-mówiła, a jej magiczne pióro zapisywało każde jej słowo.
-Wypraszam sobie. Jestem jego siostrą.-powiedziałam lodowato.
-Aha. No... cóż...-nie wiedziała co powiedzieć.-Ale panna Granger najwyraźniej go interesuje.
-Niech się pani wypcha.-powiedziałam.
-Nie wiem o co ci chodzi dziecko.
-Wypisuje pani w swoich artykułach same bzdury. Dziwię się, że ludzie jeszcze to czytają. A teraz uprzejmie proszę aby wyszła stąd pani po dobroci, bo inaczej załatwimy to po złości.-skwitowałam.
-Ona ma rację.-poparł mnie Krum.-To namiot dla zawodników i ich przyjaciół.
Reporterka wyszła bez słowa, a my ruszyłyśmy na trybuny.
Usłyszeliśmy gwizdek. Naszym oczom ukazał się wielki, niebieskoszary smok. Warknął złowieszczo. Obserwowaliśmy Cedrika, a następnie Fleur i Wiktora. Wszystkim udało się zdobyć złote jajo. Został tylko Harry. Patrzyłam w skupieniu na brata. Latał na miotle obok smok. Cudem uniknął strumienia ognia. Na kilka minut wraz ze smokiem wyleciał poza arenę, ale ostatecznie zdobył jajo. Podniosłam się z siedzenia wraz z tłumem gryfonów. Potem wraz z Ronem i Hermioną pobiegliśmy do namiotu gratulując wszystkim (chociaż Harry'emu najbardziej) świetnie wykonanego zadania.
* * *
Wyszłam z zajęć z Dumbledore'm. Był bardzo zadowolony z tego, że tak szybko zapanowałam nad nowymi zdolnościami. Powiedział, że teraz zajmiemy się używaniem mocy bez pomocy rąk.
* * *
Minęły trzy tygodnie od pierwszego zadania. Siedzieliśmy na kolacji. Właśnie przeżuwałam zapiekankę z serem kiedy dyrektor wstał od stołu.
-Drodzy uczniowie.-zaczął.-Z ogromną przyjemnością ogłaszam, że zgodnie z tradycją Turnieju Trójmagicznego odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy!-w sali rozległy się wiwaty.-Będziemy bawić się do rana, ale każdy powinien mieć parę. A teraz możecie już wracać do swoich dormitoriów.
Wyszłam z Wielkiej Sali jako jedna z pierwszych, co było niecodziennym widokiem. Nie uwierzycie, ale po drodze zaprosiło mnie dwóch, może czterech chłopaków. Jednak każdemu z grzecznością odmówiłam.
-Salazar Slytherin.-powiedziałam i wkroczyłam do pokoju wspólnego ślizgonów. Zastałam tam niecodzienny widok. W całym pomieszczeniu porozstawiane były wazony z tęczowymi różami-moim ulubionym rodzajem kwiatów.. Na środku salonu stał Draco z największym z bukietów w rękach. Kiedy podeszłam bliżej uklęknął przede mną i spytał:
-Nel, czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na bal?
-Oczywiście, że tak.-powiedziałam i pocałowałam go.-Ale pod jednym warunkiem.-spojrzał na mnie pytająco.-W tym roku sama kupię sobie sukienkę, a ty nie masz prawa zobaczyć jej przed balem, zgoda?
-Zgoda.-odpowiedział.

Dwa dni później miało odbyć się całodniowe wyjście do Hogsmeade. Wybrałyśmy się tam z dziewczynami dość dużą grupą. Byłyśmy tam ja, Amy, Miona i Ginny oraz Fleur, Diana i Roxan z Beauxbatons, które nie okazały się zadufanymi w sobie lalami (nie oceniaj książki po okładce) i uznały, że jestem świetnym doradcą w doborze sukni. Spacerowałyśmy po sklepach już ponad pół dnia, a tylko ja szukałam jeszcze tej odpowiedniej. W międzyczasie minęłyśmy chłopaków w sklepie z koszulami i garniturami. Kiedy szłyśmy obok jednego ze sklepów Fleur puknęła mnie w ramię i pokazując na jedną z witryn powiedziała z tym ich francuskim akcentem.
-Ti twoja sukni.
Obróciłam się w stronę szyby i odpowiedziałam:
-To moja suknia.
* * *
"Dzień balu"
Chyba pobiłam swój rekord w jedzeniu obiadu. Zjadłam go prawie najszybciej z naszego stołu. Była godzina czternasta tak więc miałyśmy tylko cztery godziny na wyszykowanie się. Zaprosiłam dziewczyny do siebie. Najlepiej musiałam przygotować Hermionę, bo Ron cały czas... no wiecie co robił. Po skończonym posiłku ruszyłam do swojego dormitorium. Kiedy do niego weszłam w oczy od razu rzuciło mi się pudełeczko leżące na biurku. Podeszłam do niego i chwyciłam w dłoń karteczkę. Było na niej napisane:
"Mam nadziej e, że pasują do sukni i naszyjnika.
Do zobaczenia na balu."

Nie był podpisany, ale od razu wiedziałam od kogo to. Otworzyłam prezent i moim oczom ukazały się prześliczne kolczyki.
-Nie no nie mogę.-powiedziałam sama do siebie unosząc jeden z nich do góry. Były zrobione z prawdziwych diamentów.
-O mon dieu! [pol. O mój boże.] -powiedziały naraz francuski wchodząc do pokoju.
-Czi to prawdziwe diamą?-spytała Roxan.
-Tak.-odpowiedziałam.
Wkrótce dołączyły do nas gryfonki i krukonka.

          Nałożyłam suknię [zdjęcie], ubrałam czarne szpilki, nałożyłam lekki makijaż, założyłam nowe kolczyki i Fleur uczesała mi warkocza rzuconego na rozpuszczone włosy [od

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nałożyłam suknię [zdjęcie], ubrałam czarne szpilki, nałożyłam lekki makijaż, założyłam nowe kolczyki i Fleur uczesała mi warkocza rzuconego na rozpuszczone włosy [od.aut.mam nadzieję,że wiecie o co mi chodzi]. Następnie pomogłam przyszykować się innym dziewczynom. Przed osiemnastą ruszyłyśmy w stronę Wielkiej Sali. Czułam się i wyglądałam jak księżniczka. Stanęliśmy z Hermioną u szczytu schodów, czułam się jeszcze lepiej niż w zeszłym roku. Wszyscy się na nas patrzyli, ale ja szukałam tego jedynego. Stał tam. Na samym środku. Zeszłam powoli , po drodze mijając Harry'ego i Rona i ich partnerki oraz kilku chłopaków z Durmstrangu, którzy patrzyli się na mnie jak na jakieś magiczne stworzenia, za co dostali po głowach od swoich partnerek. Stanęłam oko w oko z Draconem. Znów zaniemówił na mój widok. Kilka razy otwierał i zamykał buzię, aż w końcu powiedział:
-Wyglądasz jeszcze lepiej niż w tamtym roku.
-Ty też.-powiedziałam.-A kolczyki były niepotrzebne. Nawet nie wiem jak ci się zrewanżować.
-Nie musisz. Ważne jest, że przyszłaś tu ze mną. Słyszałem, że zaprosiło cię też kilku innych chłopaów.
-Możliwe.-powiedziałam.
-Mam być zazdrosny?-spytał.
-O kilkudziesięciu chłopaków? Nie ma potrzeby.-powiedziałam całując go lekko.
Weszliśmy do Wielkiej Sali podczas gdy reprezentanci mieli poczekać na wielkie wejście. Kiedy wszyscy się zebrali, reprezentanci wkroczyli do pomieszczenia. Weszli na środek i rozpoczęli taniec. potem wszyscy do nich dołączyli. Chwilę później któryś z nauczycieli powiedział:
-A teraz zmieniamy partnerów.
Draco obrócił mną po raz ostatni i przeszedł dalej, a ja wpadłam w ramiona innego chłopaka. Uniosłam lekko głowę, gdyż był wyższy i oczom ukazał się Cedrik Diggory.
-Znowu na siebie wpadamy.-powiedział ukazując swoje białe jak śnieg zęby.
-Przypadek?
-Nie sądzę.
Obrócił mnie tak, że stałam tyłem do niego. Nachylił się i powiedział tak cicho, że tylko ja to usłyszałam:
-W drugim zadaniu trzeba wytrzymać godzinę pod wodą .-powiedział tylko, bo nastąpiła kolejna zmiana partnerów.
Tańczyłam jeszcze z Theo, Blaisem, Neville'm, Thomasem z Durmstrangu, Harrym-po drodze zgarniając od niego komplement odnośnie wyglądu i mówiąc mu o drugim zadaniu, aż w końcu wróciłam do Draco. Tym razem bawiliśmy się do samego rana. Czasem z Hermioną i Krumem, czasem z innymi. Około trzeciej nad ranem byliśmy już tylko my, Neville z Ginny, dwie, może trzy inne pary i kilku nauczycieli. Nie byliśmy ani trochę zmęczeni więc postanowiliśmy wybrać się na błonia. Po drodze zgarnęłam nóż ze stołu. Stojąc w miejscu naszego pierwszego pocałunku, starym mugolskim sposobem, wyryliśmy na pobliskim drzewie nasze inicjały otoczone sercem. To był cudowny bal.

Nel Potter - Hogwart Inna Historia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz