Powoli otworzyłam oczy, jednak szybko je zamknęłam gdyż oślepiło mnie wpadające do pomieszczenia słońce. Chwilę później spróbowałam ponownie. Otworzyłam najpierw jedno potem drugie. Znowu byłam w skrzydle szpitalnym.
-Chyba mogę tu zamieszkać-powiedziałam szeptem.
-Tu się zgodzę.
Spojrzałam w prawo. Przy moim łóżku stał nie kto inny jak Draco. Podniosłam się na łokciach w momencie kiedy on podszedł bliżej.
-Jak się czujesz?-Spytał.
-Dobrze-odpowiedziałam.
-Nel, słuchaj.-Usiadł na łóżku.-Nie wiedziałem co robię. Pansy dała mi do picia jakiś dziwny parujący napój, a potem wszystko pamiętam jak przez mgłę, a wtedy w...
Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Po chwili chłopak odwzajemnił pocałunek. Najpierw lekko i niepewnie, a potem zachłannie, jakby o niczym innym nie marzył. Odsunęliśmy się od siebie dopiero kiedy zabrakło nam powietrza.
-Tęskniłem za tobą-powiedział patrząc mi się w oczy i zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
-Ja za tobą też.-powiedziałam uśmiechając się.
-Dlaczego nie odpisywałaś na moje listy?
-Harry. Palił wszystkie. Od ciebie dla mnie i na odwrót. On się tylko o mnie martwił.
-Kocham cię-powiedział i znów mnie pocałował.
Wtedy ze strony drzwi rozległy się brawa. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę. Stali tam wszyscy nasi przyjaciele zaczynając od mojego brata, po Blaise'a i Amandę, a kończąc na bliźniakach.
-Widzisz jakiego my mamy pecha Blaise?-powiedziała Amy przytulając się do swojego chłopaka.-Znowu jesteśmy drudzy na liście.
Zaśmialiśmy się, ale blondyn spoważniał kiedy podszedł do niego Harry. Wstał i stali tak na przeciwko siebie. Zaczął mój brat:
-Toleruje to, że chodzisz z moją siostrą, ale jeżeli ją skrzywdzisz to zrzucę cię z wieży astronomicznej. A na razie...-Wyciągnął do ślizgona rękę.-Zgoda?
-Zgoda-odpowiedział smok podając rękę wybrańcowi.
Wstałam chwiejnie i uściskałam brata.
-Widzicie-powiedziałam do wszystkich opierając się o jego ramię.-Mówiłam, że uda mi się ich pogodzić.
* * *
Spałam pięć dni, pani Pomfrey wypuściła mnie dwa dni później , jednak zwalniając z lekcji, więc na zajęciach pojawiłam się dopiero dwa dni przed przyjazdem innych szkół .
W przerwie między lekcjami postanowiliśmy wyjść na dwór. Siedzieliśmy tak pół godziny. Podczas ćwiczenia zaklęć Harry zbił sobie szkiełko okularów, więc Draco z chęcią popisania się postanowił je naprawić. Nie zdążył nawet wypowiedzieć zaklęcia, bo wokół rozbłysło jasne światło.
-O nie! Co to, to nie chłopcze!-Krzyknął Moody, trzymając różdżkę, której koniec był wycelowany w białą fretkę stojącą dokładnie w tym miejscu, w którym przed chwilą stał Draco.
Fretka zapiszczała na widok Moody'ego i pobiegła w moją stronę.
-Ani mi się waż!-Krzyknął nauczyciel machając różdżką.
Zwierzątko poleciało do góry na sześć stóp, ale złapałam je zanim uderzyło o ziemię. Draco ukrył się w kieszeni mojej szaty, a ja zaczęłam wydzierać się na nauczyciela.
-Co pan robi!? Oszalał pan do reszty!?
-Nikt nie będzie atakował Pottera.
-On nie chciał go zaatakować, tylko naprawić okulary!
-To prawda-powiedział Harry. Niech pan spojrzy.-Pokazał mu pęknięte szkiełko okularów.
-Wyjmij chłopaka.-Profesor zwrócił się do mnie.
Wyjęłam Malfoy'a z kieszeni i położyłam go na ziemi mówiąc, że zaraz będzie po wszystkim. Moody wycelował we fretkę patyk. Miałam nadzieję, że go odczaruje, ale ten znów posłał go w powietrze. Na szczęście zjawiła się profesor McGonagall.
-Profesorze Moody czy to uczeń!?-krzyknęła.
-Zgadza się.
-W tej szkole nie stosujemy transmutacji jako kary, dajemy tylko szlabany.
-Ale Draco chciał tylko naprawić Harry'emu okulary, pani profesor-wyjaśniłam.
McGonagall wycelowała różdżką we fretkę. Coś trzasnęło i ponownie pojawił się Draco, rozciągnięty jak długi na podłodze. Jego lśniące, prawie białe włosy rozsypały się wokół jego mocno już zaróżowionej twarzy. Wstał mrugając i przecierając oczy. Podbiegłam do niego pytają czy nic mu się nie stało w trakcie gdy wicedyrektorka wrzeszczała na Moody'ego. W oczach chłopaka szkliły się łzy bólu i poniżenia.
-Panowie-zaczęła McGonagall.-Pójdziecie ze mną. Wszystko sobie wyjaśnimy.
* * *
Siedzieliśmy na kolacji, na której mieli zjawić się przedstawiciele innych szkół.
-Gdyby uwierzyła Moody'emu pewnie wylądowałbym z Pansy w kuchni-mówił Draco.
-A właśnie. Nie powiedzieliście mi jaką karę dostała Pansy, za to co mi zrobiła. Wspomnieliście tylko, że jakąś dostała.
-Musi przez cały rok pomagać skrzatom w kuchni oraz sprzątać szkołę bez pomocy magii. Śpi ze skrzatami domowymi i jest pod ciągłym nadzorem nauczycieli.
Prawie wyplułam sok pomarańczowy.
-Żartujesz?
-Mówię całkiem poważnie. Wolała, żeby wywalili ją ze szkoły, ale jej ojciec wybrał dla niej gorszą karę.
Nic nie odpowiedziałam, bo Seamus krzyknął:
-Już są!
Chwilę później drzwi Wielkiej Sali otworzyła się i do środka weszły dziewczyny ubrane w niebieskie, jedwabne płaszcze i olbrzymia kobieta.
-Powitajmy urocze uczennice z Akademii Beauxbatons i ich dyrektorkę Madame Maxime.
Dziewczęta szły przez salę wyczarowując motylki i tego typu bzdety. Połowa sali (oczywiście rodzaju męskiego) oglądał się za nimi. "Puste lale"-pomyślałam. Uczennice dosiadły się oczywiście do stołu krukonów.
-Jak i również naszych przyjaciół z północy-kontynuował Dumbledore.-Uczniów ze szkoły Durmstrang i ich dyrektora, Igora Karkarowa.
W tym momencie do pomieszczenia wkroczyli chłopcy ubrani na czerwono, a za nimi mężczyzna postury Dumbledore'a z kozią bródką. W pewnym momencie wśród nich dostrzegłam wysokiego bruneta.
-Niemożliwe.
-Co?
Nie odpowiedziałam tylko w momencie gdy uczniowie szukali miejsc krzyknęłam do jednego z nich:
-Theo!
Odwrócił się i wytrzeszczył oczy.
-Nel?-Zapytał.
Okrążyłam stół, podeszłam do niego i go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk. Nieważne, że byłam od niego o jakieś 20 centymetrów niższa.
-Chodźcie do naszego stołu-powiedziałam ruszając w jego stronę.
-Ej chłopaki-rzucił Theo do swoich kolegów wskazując głową, aby szli za mną.
Zajęłam miejsce obok Dracona, a przybysze usiedli na przeciwko nas.
-Draco to jest Theo Adams, mój przyjaciel z dzieciństwa. Theo to jest Draco Malfoy, mój chłopak.
-Miło cię poznać. To są moi kumple.-zaczął nam przedstawiać wszystkich po kolei. Okazało się, że Wiktor Krum, idol Rona, także uczęszcza do Durmstrangu.
-Nie widzieliśmy się tak dawno. Nawet nie wiedziałam, że dostałeś się do Durmstrangu, Przecież twoi rodzice to mugole.
-No widzisz, a ja nie spodziewałem się ciebie w Slytherinie. Słyszałem o tych waszych domach i szczerze mówiąc prędzej obstawiałbym Gryffindor. Czy nie tam właśnie trafił Harry?
-Właśnie tam, a ja już nie jestem tą samą dziewczynką co siedem lat temu.
Dumbledore powiedział tylko coś o wrzucaniu kartek z nazwiskami do czary, a my gawędziliśmy w najlepsze przez resztę posiłku, kiedy rozmowa zeszła na inne tory.
-Wiecie może gdzie w tej szkole można się rozerwać?-Spytał Matt-kolega Theo.
-Tylko czekałem, aż ktoś się o to zapyta-odezwał się Blaise.-Slytherin od początku roku szykował się na imprezę. Szóstoroczni już załatwili zapas alkoholu.
Theo spojrzał na mnie wzrokiem w stylu "Nie jesteś na to trochę za młoda?"
-No co? U nas są najlepsze imprezy. Przebijamy wszystkich. Polecam grę w butelkę po ognistej-powiedziałam po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Jutro, punkt dwudziesta, lochy Slytherinu. Hasło to Czysta Krew.-skwitował Draco.
CZYTASZ
Nel Potter - Hogwart Inna Historia [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNel Potter - Hogwart inna historia Co by było gdyby Voldemort nigdy nie zabił Potterów? Gdyby James i Lily żyli? Gdyby Harry nie wychowywał się u wujostwa? Gdyby miał siostrę? I gdyby Nel zmieniłaby wiele w życiu naszych bohaterów? Poznajcie histor...