Rozdział 24

9.6K 472 88
                                    

   W końcu nadszedł czas egzaminów. Każdego wieczoru przed patrolami przepytywaliśmy się z Draconem. Czułam się świetnie, bo z większości przedmiotów miałam wybitny. Akurat gdy skończyłam pisać egzamin i czekałam na resztę uczniów, przed salą rozległy się hałasy. Umbridge wstała ze swojego mosiężnego krzesła, przeszła przez całą Wielka Salę i wyszła na korytarz. Najpierw pojawiła się mała iskierka, a potem zaczął się cały pokaz świateł. Bliźniacy wlecieli do WS i zaczęli wszędzie rozrzucać fajerwerki. Pod koniec stworzyli wielkiego smoka, który zaczął gonić Umbridge i rozwalił wszystkie tabliczki z zasadami. Na koniec wylecieli z Hogwartu(oczywiście wszyscy pobiegliśmy za nimi), stworzyli na niebie wielką literę "W" i odlecieli.

   Chciałam coś powiedzieć do Hermiony gdy...

   Znowu szłam chłodnym, ciemnym korytarzem do Departamentu Tajemnic(wiedziałam co to za miejsce, gdyż pan Weasley pełnił tam wartę podczas ataku), szłam mocnym i zdecydowanym krokiem z czasem przechodząc w bieg, zdecydowana za wszelką cenę dotrzeć w końcu do celu... czarne drzwi otworzyły się przede mną jak zwykle i oto znajdowałam się w okrągłym pokoju pełnym drzwi...

   Prosto przez kamienną podłogę i przez kolejne drzwi... plamy światła tańczące na ścianach i podłodze i to dziwne, mechaniczne tykanie, ale nie mam czasu na sprawdzanie, muszę się śpieszyć.

   Przebiegłam ostatnie kilka stóp do trzecich drzwi, które otworzyły się tak jak pozostałe... Raz jeszcze znalazłam się w pomieszczeniu wielkości katedry pełnym regałów i szklanych kul... moje serce biło coraz szybciej... tym razem miałam się tam dostać... gdy dotarłam do numeru dziewięćdziesiąt siedem, skręciłam w lewo i popędziłam nawą pomiędzy rzędami... Ale na samym końcu na ziemi leżał jakiś kształt, ciemna postać poruszająca się po podłodze jak ranne zwierzę... żołądek skurczył mi się ze strachu... z podniecenia... Z moich własnym ust wydobył się głos, zimny głos wyrzuty z wszelkiej ludzkiej życzliwości...

-Weź to dla mnie... zdejmij to, już... ja nie mogę tego dotknąć, ale ty możesz...

   Ciemna postać na podłodze przesunęła się odrobinę. na końcu własnej ręki ujrzałam białą dłoń o kościstych palcach ściskającą uniesioną różdżkę... usłyszałam jak zimny głos mówi:

-Crucio!

  Leżący na podłodze mężczyzna wydał z siebie okrzyk bólu, spróbował stanąć, ale upadł ponownie, wijąc się. Śmiałam się. Uniosłam różdżkę, cofnęłam klątwę i postać jęknęła zastygając w bezruchu,

-Lord Voldemort czeka...

   Bardzo powoli, z trzęsącymi się rękoma mężczyzna na ziemi uniósł barki o kilka cali i podźwignął głowę. jego mizerna twarz pokryta była plamami krwi, wykrzywiona w bólu, a mimo to nadal buntowniczo nieugięta.

-Będziesz musiał mnie zabić.-powiedział Syriusz.

-Bez wątpienia w końcu to zrobię.-oznajmił zimny głos.- Ale najpierw mi to przyniesiesz, Black... myślisz, że poczułeś już co to ból? No to pomyśl jeszcze raz... mamy całe godziny i nikt nie usłyszy jak krzyczysz.

   Ale ktoś krzyknął kiedy Voldemort ponownie opuścił różdżkę. Ocknęłam się uderzając w ziemię, nadal krzycząc, z rozpaloną do białości blizną.

-To Mroczny Znak!krzyknął któryś z uczniów zebranych na dziedzińcu.

   Przestraszyłam się, że ktoś odkrył tajemnicę Draco, ale uspokoiłam się gdy starszy z uczniów powiedział:

Nel Potter - Hogwart Inna Historia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz