Rozdział 18✔️

10.1K 531 70
                                    

Wreszcie nadeszła sobota. Przez cały dzień rozmowy między ślizgonami odbywały się tylko na ten temat. Dwadzieścia minut przed rozpoczęciem imprezy siedziałam w swoim dormitorium, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i w drzwiach zobaczyłam... Hermione?
-Hej-powiedziałam.
-Hej-odpowiedziała.-Mogę wejść?
-Jasne.
Weszła zamykając drzwi i usiadła obok mnie na łóżku.
-Co się stało?-Spytałam nie dopytując się w jaki sposób się tu dostała.
-Ciągle myślę o tych skrzatach domowych-wyznała.
-Miona.-Przytuliłam ją.-Musisz się rozerwać-powiedziałam.-Chodź.
Weszłyśmy do salonu. Większość osób już zaczęła imprezować. Wyszukałam wzrokiem smoka i diabła i podeszłyśmy do nich.
-Hermiona? Co ty tu robisz?-Spytał Blaise.
-Musi się rozerwać.-powiedziałam i pociągnęłam dziewczynę w stronę baru.
-Cześć Jake-powiedziałam do barmana.
-Cześć księżniczko-odpowiedział mi, a na gryfonkę spojrzał nienawistnym wzrokiem.
-Ona jest ze mną-powiedziałam od razu gdy to zauważyłam.
-W porządku. W takim razie co dla was?
-Dwie ogniste.
-Cztery-poprawił mnie Draco siadając obok.
-Nel, nie jestem pewna czy...-zaczęła gryfonka.
-Jeszcze mi podziękujesz.-powiedziałam wciskając jej do ręki szklankę z pomarańczowym napojem.
-A Snape nie przyjdzie?-Spytała poddenerwowana.
-Mandy i James spędzili pół dnia na rzucaniu zaklęcia wyciszającego na wszystkie pomieszczenia, więc nikt nas nie usłyszy-wtrącił się Draco.
-Tak więc do dna-powiedziałam podnosząc szklankę do góry.
Po wypiciu około trzech szklanek brunetka spytała:
-Księżniczka?
-Księżniczka Slytherinu-powiedział Draco obejmując mnie w talii i całując lekko w usta
-Królewska para.-Zaśmiał się Blaise.
-O nic więcej nie pytam-odpowiedziała.
Impreza trwała w najlepsze. Wypiliśmy chyba po jednej butelce ognistej na głowę, a i tak byłam najmniej wstawiona z naszej czwórki. Starsi uczniowie urządzili sobie konkurs - "Kto więcej wypije" pomiędzy szkołami. Theo już miał wygrać kiedy pobił go Dominic -ślizgon z siódmego roku. W końcu nadszedł czas na grę w butelkę. Pojawiały się pytania typu "Kto ci się podoba?", a z zadań m.in. "Włóż sobie lód w gacie", "Wbiegnij do dormitorium krukonów udając ptaka", "Podrzuć Snape'owi szampon do włosów".
W końcu butelka wylądowała na mnie. Pytanie zadała Liv:
-Nel, pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie-odpowiedziałam niemal od razu.
-Wejdź pod prysznic-w ubraniach jeśli wolisz, z którymś z chłopaków. No chyba, że się poddajesz?
-W życiu. W końcu jest tylko jedno. Draco?
Pociągnęłam chłopaka w stronę łazienki w moim pokoju. Za nami ruszył tłum gapiów. Weszliśmy pod prysznic i jednym ruchem ręki, za pomocą swojej mocy odkręciłam kurek. Oblał nas strumień zimnej wody. Po chwili blondyn uniósł mój podbródek i pocałował mnie. Muszę przyznać, że jestem od niego o jakieś pięć, sześć centymetrów niższa, ale przynajmniej słodko to wygląda.
Po skończonej butelce w grę ponownie wkroczył alkohol i głośna muzyka. Nagle ktoś krzyknął:
-Snape tu idzie!
Wszyscy byli pijani, ale jednocześnie na tyle trzeźwi, że zaczęli sprzątać. Swoją mocą ogarniałam dwie rzeczy naraz. Biegnąc do pokoju zgarnęłam Hermionę, która ledwo trzymała się na nogach i wbiegłyśmy do mojego dormitorium. Zamknęłam drzwi w ostatniej chwili. Słyszałam na korytarzu kroki Snape'a. Przez dziurkę od klucza wyczekiwałam aż nauczyciel sobie pójdzie. Kiedy usłyszałam dźwięk zamykanej ściany zwróciłam się do Hermiony.
-Czas wracać.
Chwyciłam ją jak to mówią mugole, pod pachę i ruszyłam w stronę wieży Gryffindoru. Zapukałam do środka, bo Hermiona tak bredziła, że nie zrozumiałam ani słowa.
-Tylko nie McGonagall-błagałam szeptem.
Na całe szczęście otworzyła mi Ginny.
-Matko Boska-powiedziała.-Szukaliśmy jej całą noc. Jest już druga nad ranem.
Weszłyśmy do salonu, gdzie siedzieli jeszcze Harry i Ron. Obaj poderwali się na nasz widok.
-Co jej się stało?-Spytał rudzielec.
-Przyszła do mnie więc zabrałam ją na naszą imprezę. Potrzebowała tego.
-Co!?-Harry wytrzeszczył gały.-Przecież wasze imprezy są jak jazda na kolejce górskiej bez zabezpieczeń!
-Nie wypiła wcale tak dużo-powiedziałam.
-Ile?-Spytał wybraniec zakładając rękę na rękę.
-Tylko dwie... butelki.-od razu wyczułam kłótnię, więc rzuciłam tylko.-Zabierzcie ją stąd zanim McGonagall przyjdzie. -Dzięki braciszku.-pocałowałam go w policzek i wyszłam.
W lochach byłam pięć minut później.
-Czysta krew-powiedziałam i ruszyłam do swojego dormitorium.
Kiedy do niego weszłam zastałam niecodzienny widok. Dracon Malfoy leżał na moim łóżku tylko w spodniach od piżamy i przylegającym podkoszulku. Jak na czternastolatka miał cudownie wyrzeźbione mięśnie brzucha. Chyba spał więc wyciągnęłam piżamę spod poduszki i udałam się pod prysznic.Po wyjściu z łazienki wypiłam z dwie butelki wody. Nie dziwię się, że Ognista Whiskey nosi taką nazwę. Gdy usiadłam na łóżku ktoś pociągnął mnie w tył tak, że teraz leżałam z głową na jego kolanach. Draco nachylił się aby mnie pocałować po czym spytał:
-Jak tam księżniczko?
-A w porządku. Zechcesz mi powiedzieć co ty tu właściwie robisz?
-Po wizycie Snape'a wszyscy się rozeszli. Blaise zaprosił Amandę do naszego pokoju. Nie chciałem im przeszkadzać więc przyszedłem tutaj-mówił przeczesując moje włosy palcami.
Rozmawialiśmy chwilę, po czym zasnęłam wtulona w tors chłopaka.

***

Siedzieliśmy na kolacji 30 października. Filch właśnie wniósł do pomieszczenia dużą szkatułę.
-Reprezentanci szkół zostaną wybrani przez niezależnego sędziego-mówił Dumbledore.-Przez Czarę Ognia!
Wyjął różdżkę i stuknął nią trzykrotnie w skrzynię. Wieko otworzyło się powoli. Dumbledore sięgnął do środka i wyjął dużą, wyciosaną z drewna czarę. Nie zwrócilibyśmy na nią uwagi, gdyby nie to, że była pełna roztańczonych, niebiesko-białych płomieni. Dumbledore zamknął szkatułę i położył na niej czarę tak, aby wszyscy ją widzieli.
-Każdy kto pragnie zgłosić się do turnieju, musi napisać czytelnie na kawałku pergaminu swoje imię i nazwisko oraz nazwę szkoły i wrzucić pergamin do czary. Macie dwadzieścia cztery godziny na podjęcie decyzji. Jutro, w Noc Duchów, czara wyrzuci nazwiska trzech kandydatów, którzy zostaną przez nią uznanych za godnych reprezentowania swoich szkół. Uprzedzam jednak, że narysuję wokół Czary Linię Wieku, aby nikt poniżej siedemnastego roku życia nie był w stanie jej przekroczyć.

***

Szłam korytarzem z bliźniakami i Golden Trio.
-Zrobiłem to-oznajmił Fred.-Właśnie zażyłem.
-Co?-zapytał Ron.
-Eliksir postarzający głąbie.-odrzekł Fred.
-Wzięliśmy po jednej kropli-powiedział George, zacierając ręce.-Tyle, żeby się postarzeć o kilka miesięcy.
-Wcale nie jestem pewna czy to zadziała-stwierdziła Miona, jednak Weasley'owie zlekceważyli jej ostrzeżenie.
Gryfoni przekroczyli złotą linię. Przez chwilę nic się nie działo, ale w następnej chwili rozległ się głośny trzask i obaj bliźniacy wylecieli ze złotego kręgu. Wylądowali boleśnie na kamiennej posadzce jakieś dziesięć stóp od linii, a na dodatek coś głośno pyknęło i obu wyrosły identyczne, długie, siwe brody.
Wszyscy ryknęli śmiechem. Śmiali się nawet sami bliźniacy, kiedy już wstali z podłogi i przyjrzeli sie swoim brodom.

***

Siedzieliśmy w Wielkiej Sali. Dzisiaj Dumbledore miał ogłosić reprezentantów szkół w Turnieju Trójmagicznym.
-Nie mogę uwierzyć, że Granger się upiła-mówiła Sally podczas czekania, aż dyrektor skończy posiłek.
-Widzisz-powiedziałam.-Umiem dokonać wszystkiego. Ale nie rozgłaszaj tego-szepnęłam.-Większość prawie nic nie pamięta z tej imprezy, a nie chcę narobić jej problemów.
W tym momencie Dumbledore wstał, machnął różdżką i pogasły wszystkie świece z wyjątkiem tych wydrążonych w dyniach. Czara Ognia była teraz najjaśniejszym punktem w całej sali. Bladoniebieskie płomienie prawie oślepiały. Czekaliśmy z niecierpliwością.
Płomienie pełzające nad krawędzią Czary Ognia nagle poczerwieniały. Buchnęły iskry. Z czary wyleciał kawałek pergaminu. Dumbledore
zręcznie go złapał i odczytał:
-Reprezentantem Durmstrangu będzie... Wiktor Krum!
W sali rozległy się oklaski. Naczynie znów poczerwieniało i wyrzuciło kolejną kartkę.
-Reprezentantem Beauxbatons będzie... Fleur Delacour!
Czara poczerwieniała po raz trzeci i "wypluła" skrawek pergaminu.
-Reprezentantem Hogwartu będzie...-hogwartczycy wstrzymali oddech.-Cedrik Diggory!
Wszyscy puchoni zerwali się na nogi wrzeszcząc i tupiąc, kiedy Cedrik uśmiechając się szeroko, ruszył ku komnacie za stołem nauczycielskim.
Dyrektor zaczął coś mówić, ale przerwał kiedy płomienie czary ponownie zabarwiły się na czerwono. Trysnęły iskry. Długi język ognia wystrzelił w powietrze i wyrzucił jeszcze jeden kawałek pergaminu. Dumbledore wyciągnął rękę i go pochwycił. Wyciągnął go na długość ramienia i wytrzeszczył oczy. Zapadła cisza w czasie której Dumbledore długo wpatrywał się w świstek w swojej dłoni, a wszyscy wpatrywali się w czarodzieja. nauczyciel odchrząknął i powiedział:
-Harry Potter.

Nel Potter - Hogwart Inna Historia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz