Moje serce biło milion... nie, trylion razy szybciej niż powinno. To było spełnienie moich najskrytszych marzeń. Wszystko we mnie krzyczało !!TAK!!, jednak ja od razu wiedziałam co mam odpowiedzieć.
-Draco ja... ja nie mogę.-odpowiedziałam ze łzami w oczach i jak najgorszy tchórz uciekłam do sypialni zamykając za sobą drzwi. Osunęłam się po nich nie powstrzymując łez i nasłuchiwałam jak chłopak przewraca stolik, a po chwili siada z drugiej strony drzwi, opierając o nie głowę. Poczułam się jak na piątym roku tylko tym razem role były odwrócone.
-Powiedz mi chociaż dlaczego się nie zgodziłaś. Na pewno przez to, że jestem śmierciożercą i wypełniam jego rozkazy. Dlatego, że cię zostawiłem prawda? To jeszcze za wcześnie?
-Nie. To w żadnym wypadku nie jest twoja wina.-odpowiedziałam wciąż szlochając.-Ja po prostu nie przeżyje ostatecznej bitwy.-w jednej chwili zdecydowałam się wyznać mu prawdę.
-Nie mów tak. Oboje przeżyjemy. Wygramy tą bitwę.
-Nie, ty nic nie rozumiesz. Ja i tak zginę. Nieważne czy wygramy czy przegramy. Taki jest mój los. Kiedy wyruszyliśmy ratować Syriusza znalazłam przepowiednię dotyczącą mnie. "Naznaczona przez Czarnego Pana, Zło nie może żyć kiedy ona żyje. Naznaczona do wielkich czynów przez samą śmierć. Ta, która umrze za miłość. Oddając życie za bliskich, Uratuje cały świat. Jednak gdy złą ścieżką podąży, Zgubna czeka nas śmieć."-wyrecytowałam.-Jestem horkruksem.-słyszałam jak wciąga powietrze lecz mówiłam dalej.-Mam w sobie cząstkę jego duszy, którą można zniszczyć tylko w jeden sposób. Poprzez moją śmierć.
-Kiedy się dowiedziałaś?-spytał szarooki siląc się na opanowanie.
-Powiedział mi wtedy w bibliotece. To dlatego żaden ze śmierciożerców nie może mnie zabić. Dlatego chce mnie mieć po swojej stronie i dlatego zginęła Amanda. Zginęła przeze mnie.
Drzwi się otworzyły i poleciałam do tyły jednak zamiast na ziemi, wylądowałam w jego objęciach.
-Umarła przez niego, nie przez ciebie, ale dlaczego nikomu o tym nie powiedziałaś?
-A jak miałam to zrobić? Podejść do brata, który i tak już stracił całą rodzinę i powiedzieć: Hej Harry, jestem horkruksem i musisz mnie zabić żeby pokonać Voldemorta. To nie było, nie jest i nie będzie takie proste. Ale mam do ciebie prośbę największą ze wszystkich.-obróciłam się przodem do niego i chwyciłam jego twarz w dłonie.-Bądź szczęśliwy. Bez względu na wszystko. Ułóż sobie życie i bądź szczęśliwy. Ja będę szczęśliwa jeżeli spełnisz tę prośbę.
Pocałował mnie lekko.
-"Po co rozdzielać życie doczesne i przyszłe skoro jedno jest zrodzone z drugiego".-wyrecytował mój ulubiony wiersz.-Nie ważne co będzie za pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat. Liczy się tu i teraz.-powiedział i pocałował mnie namiętnie podnosząc z podłogi. Odwzajemniłam pocałunek. Tę noc spędziliśmy razem.
* * *
Rano obudził mnie śpiew ptaków. Cieszyłam się, że powiedziałam mu prawdę. Obejrzałam się przez ramię. Draco jeszcze smaczni spał, więc postanowiłam go nie budzić. Owinęłam się kocem, zgarnęłam z różnych zakątków podłogi moje wczorajsze ubrania i ruszyłam do łazienki. Wszystkie moje rzeczy są w dormitorium więc przebrać mogłam się dopiero po powrocie. Przyborów kosmetycznych też nie miałam, więc włosy, które nie oszukujmy się, były w wielkim nieładzie, przeczesałam tylko kilka razy palcami, po czym wróciłam do swojej sypialni. Blondyn już się obudził i leżał teraz na boku, wpatrując się we mnie z kołdrą zakrywającą go tylko od pasa w dół. Podeszłam do niego i nachyliłam się aby pocałować go lekko, ale on zamiast tego przyciągnął mnie bliżej i pociągnął tak, że leżałam teraz na łóżku z głową na jego nagim torsie, a on bawił się kosmykiem moich włosów.
-Co powiemy chłopakom i Ginny?-spytałam.
-A nie możesz im powiedzieć prawdy. Aż tak się mnie wstydzisz?-spytał z uśmiechem na twarzy a ja mimowolnie się zaśmiałam.
-Powiedziałabym im to, gdybyśmy nie obmyślali teraz tego buntu i gdybym przyjęła oświadczyny.
-Niestety to drugie się nie wydarzyło.
-Nie dołuje cię to, że marnujesz swój czas z dziewczyną, z którą i tak nie ułożysz sobie przyszłości, zamiast wykorzystywać go na szukanie nowej dziewczyny?
-Czas spędzony z tobą nigdy nie będzie zmarnowany.-odpowiedział całując mnie po raz kolejny.
-Która godzina?
-Już ci mówię...-spojrzał w stronę zegarka, który zawsze leżał na drugim końcu pokoju.-Chwila... co tam robią moje spodnie?
-Nie mam zielonego pojęcia i tak nie wiesz co znalazłam na szafie.-zaśmialiśmy się.-Idź się ubierz.
-Mam iść z kołdrą czy bez?-spytał zalotnym głosem.
-Weź tę kołdrę i idź się ubrać.-zaśmiałam się chowając twarz w poduszkę.
Słyszałam jak chodzi po pokoju, zapewne zbierając swoje ubrania.
-Nie wiedziałaś moich...-zaczął jednak po chwili dodał.-Dobra znalazłem.-i wyciągnął coś spod poduszki.
Słyszałam jak zamyka drzwi. Zostałam sama.
-Ojcowie by nas zabili.-pomyślałam na głos.
O cholera. Przecież wczoraj miałam omówić z gryfonami plan działania. Kurde. Nawet ich nie poinformowałam, że się nie zjawię. Ginny pewnie umiera ze strachu, że coś mogło mi się stać.
Na tę myśl natychmiast zerwałam się z łóżka. Kiedy wychodziłam z pokoju wpadłam na Draco.
-Uciekasz przede mną księżniczko?-spytał obejmując mnie w talii.
-Muszę wracać do dormitorium. Ginny pewnie umiera ze strachu, że coś mogło mi się stać. Nap...-uciszył mnie pocałunkiem.
-Poczekają jeszcze chwilę.-powiedział schodząc ustami na moją szyję.
-Naprawdę muszę już iść.-wydukałam odsuwając się od niego.-Innym razem.-dodałam z uśmiechem.
-Trzymam cię za słowo.-powiedział całując mnie w czoło na pożegnanie.
* * *
Tak jak myślałam, Ginny prawie przeżyła zawał serca. Naściemniałam przyjaciołom, że po spacerze poszłam odwiedzić stare dormitorium i jakoś tak wyszło, że tam zasnęłam. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam czarne legginsy, koszulkę na ramiączkach oraz podstawowe poranne czynności i zaczęliśmy naradę.
Siedziałam na parapecie w naszym pokoju i jadłam czekoladę. Wszystkie narady odbywały się w naszym dormitorium gdyż było ono pod stałym działaniem zaklęcia wyciszającego.
Padały już różne pomysły, ale żaden nie był wystarczająco dobry. Na razie ustaliliśmy, że przenosimy się do pokoju życzeń, a wraz z nami ten, kto będzie chciał.
-Wiem!-powiedziałam w pewnym momencie.-Wznowimy Gwardię Dumbledore'a! Uczniowie będą się czuli się bezpieczniej jeśli będą wiedzieli, że ona znowu działa.
-Jesteś genialna.-powiedział Neville.-Musisz częściej jeść czekoladę.
-Uzgodnimy to po przeprowadzce. Dobrze byłoby także gdyby inni członkowie GD zamieszkali się z nami. W końcu umieją oni więcej zaklęć niż inni.
-Okej.-podsumowała Ginny.-Czyli przenosimy się jutro, około 21. Przed tym informujemy byłych członków Gwardii o naszych planach. A wielki powrót omawiamy dopiero gdy zgromadzą się wszyscy. Wszystko jasne?
-Jak słońce.-odpowiedział Seamus, po czym wszyscy się zaśmialiśmy.
* * *
"Dwa dni później"
Tak jak myśleliśmy wszyscy członkowie Gwardii Dumbledore'a poparli mój pomysł, a na dodatek wiele osób przeniosło się z nami do Pokoju Życzeń. Aktualnie wszyscy zastanawiali się jak poinformować uczniów o powrocie GD, jak powiedzieć młodszym uczniom o Pokoju Życzeń i w jaki sposób rozpocząć jakiekolwiek działania. Odeszłam na bok, by pomyśleć w spokoju. Wpatrywałam się w jeden z wiszących tutaj obrazów. Zdawało mi się, że nie było go tu wcześniej. W pewnym momencie poczułam jak ktoś trąca mnie w ramię. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam pełną ulgi twarz Neville'a.
-Dobrze, że to wymyśliłaś. Wogóle dobrze, że z nami zostałaś.-powiedział chłopak.
-Nie ma o czym gadać. To było oczywiste. Od początku miałam plan na coś się przydać.-uśmiechnęłam się.
-Oni pójdą za tobą tak samo jak za Harrym.-dodała podchodząca do nas Ginny.
-Nie rozumiem o co wam chodzi. Jak to pójdą za mną?-chodziłam wzrokiem od bruneta do rudej.
-Potrzebujemy przywódcy. Kogoś kto pokieruje tym całym bałaganem, który chcemy zrobić. Wybraliśmy ciebie.-oświadczył Neville jakby nigdy nic.-Od samego początku przeciwstawiałaś się śmierciożercom. Uznaliśmy, że będziesz idealną kandydatką.-oboje uśmiechnęli się do mnie z wdzięcznością, a ja starałam się opanować wzruszenie. Potrzebowali mnie. Co z tego, że zginę. Potrzebowali mnie w tej chwili, a ja zamierzałam im pomóc. Przeszłam na środek i zaczęłam mówić:
-Słuchajcie. Bardzo się cieszę, że to ja mam pokierować tym bałaganem, ale chciałabym abyście w ostatecznej bitwie stanęli za Harrym i co najważniejsze nie poddawali się. Ale do rzeczy. Jak zamierzamy poinformować uczniów o powrocie GD?-spytałam.
-Zamierzamy wypisywać graffiti na ścianach.-powiedział Seamus.
-Świetny pomysł. Seamus, Neville, za mną.
Kiedy doszliśmy do mojego dormitorium w wieży Gryffindoru wyciągnęłam z wnętrza szafy małe pudełeczko.
-Tu jest wszystko czego potrzebujemy.-powiedziałam.-Wszystkie produkty jakie Fred i George mieli w swoim sklepie. Uprzedzając wasze następne pytanie-zaklęcie zmniejszająco zwiększające.
-Jesteś genialna.-powiedzieli naraz, przytulając mnie.
Już następnego dnia zaczęliśmy czynnie działać w Gwardii Dumbledore'a. Carrowowie dostawali szału, ponieważ nie wiedzieli w jaki sposób się komunikujemy, a Snape był wściekły z powodu wypisywania graffiti dotyczących GD. Od tej pory każdy kto został przyłapany na pomocy w działaniu Gwardii był karany jeszcze okrutniejszy sposób. Mimo to nikt się nie zniechęcał.
Pewnego dnia, dyrekcja, pomimo tego, że Draco bardzo długo zwodził Snape'a, domyśliła się, że to ja za wszystkim stoję. Kiedy wracałam z biblioteki, rzucili na mnie zaklęcie całkowitego porażenia ciała i zaciągnęli do swojego gabinetu. Bardzo długo i boleśnie przepytywali mnie i chcieli zmusić do przyznania, że to ja jestem sprawczynią wszystkich ich kłopotów. Kiedy zobaczyli, że nic ze mnie nie wyciągną stwierdzili, że nie obchodzi ich to, że za moją śmierć sami zginą. W ostatniej chwili pojawiła się profesor McGonagall i Draco. Zostali oni powiadomieni przez kilku uczniów, którzy widzieli jak wicedyrektorowie wnoszą mnie do swojego gabinetu. Draco odprowadził, a raczej odniósł mnie do Pokoju Życzeń. Już miałam się kłaść kiedy usłyszałam cichy szept. Wyciągnęłam spod poduszki lusterko dwukierunkowe i spojrzałam na twarz brata.
-Hej.-powiedziałam.
-Cześć.-odpowiedział.
-Jak wam idzie szukanie horkruksów?-spytałam.
-Niezbyt, jednak dzięki tobie znaleźliśmy Miecz Gryffindora i zniszczyliśmy medalion.
-Cieszę się, że mogłam pomóc, ale muszę cię przeprosić. Miałam ciężki dzień.
-Znowu? Nel, nie możesz się tak narażać.-powiedział ze zmartwieniem na twarzy i w głosie.
-Spokojnie. Dam sobie radę. W razie czego wiesz jak się ze mną skontaktować. Uważajcie na siebie.-powiedziałam, schowałam lusterko pod poduszkę, po czym upadłam na łóżko.
CZYTASZ
Nel Potter - Hogwart Inna Historia [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNel Potter - Hogwart inna historia Co by było gdyby Voldemort nigdy nie zabił Potterów? Gdyby James i Lily żyli? Gdyby Harry nie wychowywał się u wujostwa? Gdyby miał siostrę? I gdyby Nel zmieniłaby wiele w życiu naszych bohaterów? Poznajcie histor...