II

2.3K 124 4
                                    

- Chloe Jenkins? - znowu ten głos. Kobiecy, ale ciepły. Jakby to była żywa istota.
- Kim jesteś? - mój głos drżał. Adam był tak samo przestraszony jak ja.
- Czy ty jesteś Chloe Jenkins? - powtórzył motor.
Chciałam potwierdzić, ale mój głos odmawiał mi posłuszeństwa.
- Nie każ mi powtarzać pytania - zniecierpliwił się pojazd.
- Tak - szepnęłam w końcu.
Kiedy tylko to powiedziałam, motor zaczął się przemieniać, transformować. Nie wiedziałam, jak to ująć. Po prostu zmienił się w wysokiego robota, który stanął przed nami i uważnie nam się przypatrywał.
Moje przerażenie osiągnęło najwyższy stopień. Adam odzyskał rezon, chwycił mnie za rękę i zaczął uciekać, ciągnąc mnie za sobą.
- Stać! - krzyknął robot płci żeńskiej, po czym zmienił się ponownie w motor i rozpoczął pościg.
Nie mieliśmy szans. Biegliśmy, moja torba obijała się o nogi. Ale ona była szybsza. Wyprzedziła nas, po czym zatrzymała się przed nami. Nie było nikogo, kto mógłby nam pomóc. Okolica świeciła pustkami.
- Czego od nas chcesz? - odezwał się Adam. Jego głos drżał tak samo, jak mój - Co ci zrobiliśmy, że nie chcesz zostawić nas w spokoju?
Motor znów zaczął się transformować. Było to jednocześnie piękne i przerażające.
- Nie zrobię wam krzywdy - zaczął robot. - Nazywam się Arcee. Pomogę wam, ale musicie pojechać ze mną.
Nie wytrzymałam. Dość tego.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Ścigasz nas, a potem mówisz, że nam pomożesz?! - zaczęłam krzyczeć - Zostaw nas w spokoju!
Arcee zlekceważyła mój wybuch i powiedziała:
- Jeśli nie pojedziecie ze mną, wasze życie będzie zagrożone. A ja i moi przyjaciele nie będziemy mogli was chronić.
- A dlaczego jesteśmy w niebezpieczeństwie? - powiedział Adam. Był tak samo wściekły jak ja.
- Ciebie to nie dotyczy, człowieku. Miałam zrekrutować Chloe, a nie ciebie. To przypadek, że w ogóle ci się pokazałam. Nie mogłam odciągnąć od ciebie dziewczyny, więc zaryzykowałam. Proszę, pojedźcie ze mną, a wszystkiego się dowiecie.
- Dokąd chcesz nas zabrać? - uspokoiłam się.
- Zobaczycie.
- Zobaczymy? Nie chcesz nam powiedzieć, więc nigdzie nie jedziemy. - oznajmiłam stanowczo.
- Może jednak? - odezwał się Adam.
- Co ty pleciesz?! - syknęłam do niego.
- Nie jesteś ciekawa, co to za motor? Jakim cudem zmienił się w robota? Jeśli z nią pojedziemy, być może dowiemy się o tym. - w jego oczach pojawiło się podekscytowanie.
- Nigdzie nie jedziemy - powtórzyłam.
- Nie chcę wam przeszkadzać, dzieciaki, ale mamy coraz mniej czasu. - usłyszałam Arcee.
Zignorowałam ją. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. To się nie dzieje naprawdę. To tylko jakiś sen. Kiedy otworzyłam oczy, Adam siedział na motorze i patrzył na mnie zachęcająco.
- Proszę - powiedział bezgłośnie
Westchnęłam. Niech będzie. Wsiadłam na tylne siedzenie pojazdu, za Adamem, po czym Arcee ruszyła. Miałam złe przeczucia.

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz