XIV

1.3K 72 2
                                    

Zatkało mnie. Dosłownie.
- Odkąd przybyliśmy na Ziemię, ta organizacja chce za wszelką cenę zdobyć surowiec, z którego jesteśmy zbudowani. - powiedział Ratchet. - Nie wiemy, dlaczego. Podejrzewamy, że chcą wybudować swoją własną armię, a potem zarabiać na niej pieniądze. Dotąd nie udało im się złapać żadnego Autobota ani Decepticona, ale to tylko kwestia czasu.
- Czyli Decepticony też mają tego samego wroga, co my? - spytałam. - Ale dlaczego uwzięli się na nas, a nie na nich? Oni stanowią większe zagrożenie.
- Pewnie dlatego, że do nas jest łatwiej dotrzeć. - powiedział Optimus. - Mamy swoje słabe punkty.
- Na przykład jakie? - spytała moja mama.
- Na przykład was.
- Czy możemy wrócić do domu? - spytałam. - Czy tam jest już bezpiecznie?
- Możecie wrócić. Ale Bumblebee będzie cały czas na straży pod waszym domem, a Arcee będzie patrolować dom Adama.
- Rodzice wyjechali w delegację. - odezwał się Adam. - Ale co z moją siostrą? Przecież zauważy motor.
- Zrobię tak, że nie zauważy. - oświadczyła Arcee.
Mimo wszystko nie czułam się bezpieczna. Ta myśl mnie przerażała. Ale najgorsze było to, że uważałam Decepticony za najbardziej złe istoty na świecie. Okazało się, że nie tylko takie roboty mają w sobie dużo zła. Niektórzy ludzie także.

Minął tydzień. Na razie bez żadnych incydentów. W szkole nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o tym, że gdzieś tam Megatron mnie szuka, a lider Żniwiarzy chce mnie zabić. Tego się najbardziej obawiałam. Moje dziwne zachowanie zauważyła Charlie. Kiedy pytała o co chodzi, ja czym prędzej zmieniałam temat. Zaczęła się domyślać, że coś przed nią ukrywałam i to mnie bolało. Musiałam okłamywać najbliższą przyjaciółkę.
Pewnego dnia, kiedy moja mama dostała wezwanie na ostry dyżur, zostałam sama w domu. Robiłam porządek w szafie, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Bumblebee. Chyba coś się stało. Zawsze mnie informował, gdy ktoś podchodził do mojego domu.
- Tak, Bee?
- Ktoś idzie w stronę twojego domu.
- Jak wygląda?
- Nie wiem. Ciemno jest. Czekaj... blondynka, niska i szczupła.
Odetchnęłam z ulgą. To nie szpieg Żniwiarzy.
- Wszystko okay. To moja przyjaciółka.
Rozłączyłam się i usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam na dół i ujrzałam Charlie.
- Hej, mogę wejść?
- Jasne. - odpowiedziałam, po czym wpuściłam ją do środka. - Chodź na górę.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Moja przyjaciółka usiadła na łóżku. Wyglądała na zdenerwowaną.
- Czy możemy pogadać?
- Okay. - mogłam się tylko domyślać, że chodzi jej o moją tajemnicę. Popatrzyła mi w oczy.
- Chloe, co się dzieje? - nie myliłam się. - Unikasz mnie, masz z Adamem jakieś sekrety. Nie chcesz już się ze mną przyjaźnić?
- Nie mów tak, Charlie. - usiadłam obok niej. - Zawsze będziesz moją przyjaciółką bez względu na wszystko. Wiesz, że nasza przyjaźń jest dla mnie najważniejsza na świecie.
- Więc o co chodzi?
- Ja... - zawahałam się. - Nie mogę ci powiedzieć.
- Okay. - wstała z łóżka. - Myślałam, że będziesz ze mną szczera, ale widocznie się myliłam. Powiedziałaś, że nasza przyjaźń będzie wieczna. Ale to chyba nieprawda. Lepiej już pójdę. - podeszła do drzwi.
- Charlie, proszę... - w tym momencie zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran. To była Arcee. Charlie zatrzymała się z ręką na klamce.
- Tak? - powiedziałam, nie chcąc, by przyjaciółka widziała, kto do mnie dzwoni.
- Chloe? - usłyszałam głos Arcee przepełniony paniką. - Był... wybuch. Nie wiem, co się stało. - poczułam coraz większe przerażenie. Arcee czuwała pod domem Parksów. Charlie zaniepokoiła się, widząc mój strach. Arcee kontynuowała. - To byli Żniwiarze. Były strzały. Adam oberwał.

Hej :) Z każdym dniem jest Was coraz więcej! Bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że główni bohaterowie przypadli Wam do gustu ;) Chciałam Was poinformować, że przez kilka najbliższych dni nie będę udostępniać rozdziałów. Jak mówiłam wcześniej - mam dużo pracy. Ale postaram się to nadrobić ;)

Pozdrawiam!               ~Ola00417

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz