XI

1.5K 89 2
                                    

- Chyba sobie żartujesz?! - wybuchłam.
- Nie żartuję, Chloe. - mama też była zdenerwowana. - Nie rozumiesz? Oni są niebezpieczni. Gdy będziesz z nimi przebywać, twoje życie będzie w ciągłym niebezpieczeństwie. Nie chcę... - pokręciła głową - żebyś mieszała się do ich wojny.
- Za późno, mamo. - odparłam głosem wypranym z emocji. - Za późno. Moje życie i tak już się zmieniło. - powiedziałam, zaskakując ją. - Autoboty będą mnie chronić.
- Autoboty. - prychnęła - Oni nie potrafili ocalić jednego człowieka. Jednego! - straciła nad sobą kontrolę - Nienawidzę ich za to, że pozwolili mojemu mężowi zginąć! I znienawidzę ich jeszcze bardziej, jeśli ty się do nich przyłączysz! - potrząsnęła mną - Dziecko, czy ty nie wiesz, o co toczy się ta gra?! O twoje życie i życie naszej planety! Ale nie obchodzi mnie planeta. Najbardziej na świecie chcę, żebyś była bezpieczna. - uspokoiła się trochę. - Jesteś moją córką i twoje życie jest dla mnie najważniejsze. Nie możesz z nimi walczyć.
- A ty nie możesz podejmować decyzji za mnie! Jestem już prawie dorosła i wiem, co dla mnie dobre. Nie zmusisz mnie, żebym odwróciła się od nich!
Mama zamrugała, jakby nie rozumiała swojego wcześniejszego wybuchu wściekłości.
- Masz rację. - powiedziała cicho. - Wciąż mi się wydaje, że jesteś jeszcze małą dziewczynką, która nie poradzi sobie bez mamy. Przepraszam. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz zapomnieć o Autobotach. - po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Otarła je drżącą ręką. - Dla twojego bezpieczeństwa.
- Mamo, - zaczęłam łagodnie - tylko Autoboty mnie ochronią przed Megatronem. Ty nic nie możesz zrobić. Nie zabarykadujesz domu, bo on zniszczy go jedną ręką. Nie uciekniesz nigdzie ze mną, bo on i tak nas znajdzie. Musisz im zaufać. Musisz zaufać mi. Więc, proszę cię, pojedź ze mną do Autobotów. - nie zdążyłam dokończyć zdania, bo ona już kręciła głową. - Wiem, że ich nienawidzisz za to, że nie potrafili ochronić tatę. Ale znasz przysłowie:
"Człowiek uczy się na błędach". Wiem, że nie popełnią tego samego błędu. Bo im ufam.
- A ile ich znasz? Dwa dni? I już im ufasz? - mama wciąż nie wyglądała na przekonaną.
- Tak, ponieważ dowiedli tego, że można mieć do nich zaufanie. Przemyśl to sobie. Jutro mi powiesz, czy chcesz się z nimi widzieć, czy nie. - nie czekając na odpowiedź mamy, pobiegłam na górę do swojego pokoju, aby przyszykować się do szkoły. Gdy się przebierałam, poczułam, jak łzy spływają mi po policzkach. Okłamywała mnie. Czy będę potrafiła jej to wybaczyć? Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Po lekcjach, kiedy wróciłam do domu, mamy jeszcze nie było. Podgrzałam wczorajszy obiad, zjadłam go, po czym poszłam do pokoju, by odrobić lekcje.
Po jakimś czasie usłyszałam, jak mama wchodzi do domu. Nagle pojawił się sygnał SMS w mojej komórce.
Otworzyłam wiadomość. To Charlie. Napisała:
"Ahoj! Gotowa na przygodę? Mam dla ciebie super kreację na imprezę u Steve'a! Szczęka ci opadnie!"
Niech to. Zapomniałam o imprezie. Tyle się ostatnio wydarzyło, że dyskoteka to był mały pikuś. Odpisałam jej:
"Nie wiem, czy pójdę, chyba nie dam rady. Przepraszam".
Odpisała po kilku sekundach:
"Wszystko okay?"
"Nie bardzo".
Zadzwoniła do mnie. Odebrałam.
- Co się dzieje, Chloe? - usłyszałam jej głos pełen troski.
- Pokłóciłam się z mamą i chyba nie puści mnie na imprezę. - skłamałam po części. - Jest wkurzona.
- Co takiego zrobiłaś?
- Ja... - co miałam jej powiedzieć? - Chodzi o mojego tatę. - dodałam, zanim zdążyłam się zastanowić. - Mama nie chce nic więcej mi powiedzieć co się z nim stało.
- Myślałam, że wiesz. Była kraksa samolotu.
- Tak, ale nie chce mi powiedzieć, z jakiego powodu wyleciał. - wymyślałam. - Coś się musiało stać.
- Chloe, to musi być trudne dla twojej mamy. Lepiej nie drąż tego tematu, bo... - nie zdążyła dokończyć zdania, bo jej przerwałam.
- Mama idzie! - znów skłamałam. - Muszę kończyć. Na razie! - rozłączyłam się.
Kiedy odłożyłam telefon na stolik, usłyszałam eksplozję pod moim domem.

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz