XXII

930 74 3
                                    

- Jakim cudem? - spytał Adam.
- Kilka lat temu - wyjaśnił Ratchet. - Optimus wysłał sygnał do wszystkich Autobotów przebywających poza Ziemią. Chciał ich poinformować, gdzie się znajdujemy. Najwidoczniej jeden z Autobotów otrzymał go i próbował dotrzeć na waszą planetę. Udało mu się.
- Ale dlaczego tak późno? - zapytałam Ratcheta.
- Wszechświat jest wielki, a ten Autobot, kiedy otrzymał sygnał musiał znajdować się bardzo daleko stąd. Według mnie przyleciał na Ziemię kilka dni temu.
- Jesteś pewny, że to Autobot?
- Teraz już na sto procent.
- Wiesz już kto to jest? - spytał Optimus.
- Niestety, próbuję się z nim skontaktować, ale nie odpowiada.
- Z moją pomocą nie poradziłbyś sobie! - zawołała Charlie znad laptopa.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Dziewczyna już zaakceptowała prawdę i cieszyłam się, że nam pomagała.
- Czy możemy jakoś pomóc? - spytałam.
- Owszem. - powiedział Optimus. - Ponieważ ten Autobot przybył na Ziemię niedawno, na pewno nie wie, że nie może pokazywać się w swoim naturalnym kształcie. Dlatego musicie pojechać z nami samochodem, bądź ciężarówką, żeby mógł ją zeskanować.
- Ż-że co? - wyjąkałam. - Przecież nikt z nas nie ma prawa jazdy! Poza tym skąd weźmiemy ciężarówkę? A jeśli policja nas złapie?
Optimus zwrócił się do Wheeljacka:
- Pokaż im.
Autobot podszedł do ściany i wstukał jakiś kod. Ukryte drzwi rozsunęły się, pokazując nam przeróżne maszyny, zaczynając od samochodów, kończąc na helikopterach.
- Skąd to wszystko macie? - spytała Charlie, podchodząc do nas i nagle tracąc zainteresowanie komputerem.
- Od wpływowych ludzi. - uśmiechnął się Wheeljack.
- Dzięki tym maszynom, Autoboty, które przybyły na Ziemię, mogły przetransformować się w dowolny pojazd. - powiedziała Arcee.
- Ale ekstra! - Adam już chyba nie mógł wytrzymać. Nie dziwiłam mu się. Sama byłam zaskoczona.
- A co z policją? - zapytałam. - Przecież jeśli nas zgarną, to...
- Skopiujemy wasze zdjęcia i na plakietkach zeskanujemy prawo jazdy. Żaden problem. Musicie nam tylko dać obie te rzeczy.
- Ja będę prowadzić, bo jestem dorosły, okay? - Adam zwrócił się do mnie.
- Przecież jesteś ranny. - powiedziałam.
- Nic mi nie jest. Jutro zdejmują mi opatrunek i będę mógł chodzić bez kul. Twoja mama to potwierdzi. Poza tym nie chcę siedzieć i nic nie robić.
Nie podobało mi się to. Adamowi mogło coś się stać. Ale nie chciałam dyskutować, więc tylko wzruszyłam ramionami.
- Jasne. - Nie chciałam prowadzić pojazdu. Nie czułam się gotowa. I chyba nigdy nie będę. Skoro wszystko można było załatwić, nie widziałam problemu.
- No to w drogę! - ucieszył się chłopak.

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz