Szarpałam za klamkę, ale to nic nie dawało. Widziałam, jak Charlie płacze. Szloch wstrząsał jej ramionami. Zobaczyłam obok niej faceta z bronią. To on miał ją zabić gdyby skończył się czas.
Ujrzał mnie przez kraty i przystawił lufę do głowy dziewczyny.
- Czekaj! - krzyknęłam. - Czas jeszcze nie minął!
Tamten wzruszył ramionami i odsunął broń.
- Chloe? - zawołała Charlie słabym głosem. - Chloe! - teraz już głośniej. - Pomóż mi, błagam!
- Wyciągnę cię stąd, obiecuję. - powiedziałam drżącym głosem.
Nie mogłam zabić "strażnika" Charlie, bo szef terrorystów zrobiłby to sam. Trzeba było myśleć.
- Piętnaście minut! - usłyszałam.
Okay, trzeba było się skupić. Drzwi były zabezpieczone jakimś kodem. Musiało istnieć jakieś rozwiązanie. Popatrzyłam na cyfry i coś zaświtało mi w głowie. Cztery guziki były starte. A to oznaczało, że w kodzie znajdowały się cyfry: 3, 4, 6 i 8. Teraz trzeba było próbować. Wcisnęłam po kolei: 3468. Pik! Czerwone światełko. Czyli nie. To może: 6384. Znowu błąd.
Kiedy już traciłam nadzieję, wpisałam kod: 8463. Pik! Pik! Zielone światełko. Tak! Udało mi się!
Drzwi rozsunęły się z hukiem. Gdy wpadłam do środka, usłyszałam w telekomie:
- Pięć minut!
O, cholera. Zdążymy?
- Charlie! - podbiegłam do przyjaciółki. Mężczyzna nie zwracał na nas uwagi. Rozwiązałam ją czym prędzej i przytuliłam.
- Przyszliście po mnie! - załkała.
- Nie zostawilibyśmy cię. Chodź. - wstałam. - Mamy mało czasu. Dasz radę biec?
Pokiwała głową.
Wyskoczyłyśmy z piwnicy i pobiegłyśmy do pomieszczenia z helikopterami, czyli tam, gdzie się rozdzieliliśmy. Krzyknęłam w nadziei, że mama i Adam mnie usłyszą:
- Znalazłam Charlie!
Facet podążał cały czas za nami. Nie mógł się odczepić?! Pewnie gdybym nie zdążyła na czas, musiałby nas zabić.
- Minuta!
Otworzyłyśmy główne drzwi i wpadłyśmy do środka. Zdążyłyśmy! Lider Żniwiarzy spojrzał na nas ze zdumieniem.
- Proszę, proszę. Udało ci się, Chloe. Gratulacje.
Drzwi za nami otworzyły się i ujrzałam mamę oraz Adama.
- Charlie! - chłopak podbiegł do siostry i ją uściskał.
Mama pobiegła do mnie. Przytuliłam ją. Później powiedziałam:
- Gdzie jest Optimus Prime?
- Pamiętasz, jaka była umowa? - spytał terrorysta. - On za dziewczynę. Myślałaś, że uda wam się go uratować? Leży nieprzytomny i związany, a właśnie w tym momencie moi ludzie wyjmują Matrycę Prime'ów z jego iskry. - podniósł lekko brodę i skinął na ludzi, którzy stali za nami. Wszyscy troje wymierzyli w nas broń.Hej :)
Niestety, dzisiaj jest początek roku szkolnego i założę się, że większość z Was nie jest zadowolona z tego powodu :( Dlatego, żeby poprawić Wam humor, wieczorem wrzucę jeszcze jeden rozdział ;)
A, i jeszcze jedno. Moje opowiadanie zbliża się ku końcowi :( ale przy ostatnim rozdziale chciałabym Was o coś zapytać. To na razie tajemnica, lecz niedługo się przekonacie, o co mi chodzi.
Pozdrawiam! ~Ola00417
CZYTASZ
Obcy są wśród nas
FanfictionObcy są wśród nas. Nie widzimy ich, bo potrafią dobrze się kamuflować. Ale musimy wiedzieć, że gdzieś się ukrywają i nas obserwują. Dlatego bądźmy czujni. Nazywam się Chloe Jenkins i chociaż mam dopiero siedemnaście lat, razem z przyjaciółmi walczę...