XLII

657 42 6
                                    

- Co jest?! - Adam był jednocześnie zdenerwowany i przestraszony.
- Naprawdę myśleliście, że wyjdziecie stąd cali i zdrowi? - powiedział lider Żniwiarzy. - Żebyście mogli powiadomić wojsko, gdzie się znajdujemy? Myliliście się.
Podczas gdy mówił, dyskretnie podsunęłam broń w postaci czarnej bransoletki dla Charlie. Wzięła ją do ręki i schowała w dłoni.
- Zaprowadzić ich do celi. - rozkazał Żniwiarz. - Uprzedzam. Wasza śmierć nie będzie szybka tylko bolesna.
Ktoś chwycił mnie za łokieć i pociągnął w stronę drzwi.
Nagle usłyszałam huk i mnóstwo krzyków. Coś się do nas zbliżało. Było w drugim pomieszczeniu. Wszyscy staliśmy oszołomieni, gdy do hangaru wszedł Optimus. Poczułam falę ulgi.
Prime zatrzymał się przed terrorystą i wymierzył w niego broń.
- Puść ich, bo inaczej cię zabiję. 
Żniwiarz był wściekły.
- Jak ci się udało wydostać?
- Kiedy ludzie nie mają pojęcia, co taka Matryca potrafi zrobić człowiekowi, to lepiej jej nie ruszać. A teraz puść ich.
Tamten prychnął.
- Prędzej moi ludzie się nimi zajmą. Lepiej się odsuń, bo jeżeli nie, zabiją ich.
Okay, trzeba było działać. Dałam znak mamie, Adamowi i Charlie. Wszyscy czworo jednocześnie przetransformowaliśmy swoją broń. Szybkim ruchem przystawiłam lufę do głowy facetowi, który mnie trzymał i wystrzeliłam. Padł na ziemię martwy. Trwało to może dwie sekundy.
Jęknęłam. Właśnie zabiłam człowieka. Ale on bez wahania by to zrobił.
Zanim Żniwiarze zdążyli do nas strzelić, padli na ziemię. Został tylko ich lider.
Wymierzyliśmy w niego swoje bronie.
- Jeden ruch, a podzielisz los ze swoimi ludźmi. - ostrzegłam.
Podniósł ręce do góry.
- Macie szczęście, że nie uruchomiłem alarmu, bo przyszło by ich tu więcej. Czego ode mnie chcecie?
- Chcemy, żebyś trafił do piekła. - wycedził Adam i zbliżył się do Żniwiarza.
- Adam, nie podchodź. - ostrzegł go Optimus.
Terrorysta uśmiechnął się.
- Nie zabijesz mnie. - powiedział do Adama. - Nawet, gdybym ja zabił twoją siostrę.
- Czyżby? - odezwała się mama kpiącym tonem. - Właśnie zabiliśmy troje twoich ludzi. Myślisz, że nie dalibyśmy sobie rady z tobą?
- Jesteś potworem i zasługujesz na śmierć. - powiedziałam. Czułam taką furię, aż miałam wrażenie, że zaraz eksploduję.
Dostrzegam złość w jego oczach, gdy na mnie spojrzał.
- Jestem sprytniejszy od tamtych bałwanów. - powiedział, po czym szybkim ruchem wyjął pistolet zza paska i strzelił do mnie.
Odruchowo zamknęłam oczy i skuliłam się, czekając na eksplozję bólu, ale nic nie poczułam. Tylko kolejny strzał. Otworzyłam oczy. Byłam tak oszołomiona, że najpierw zobaczyłam jak Adam strzelił do Żniwiarza, który padł martwy.
Potem ujrzałam Charlie leżącą na ziemi w kałuży krwi.

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz