XIII

1.3K 89 1
                                    

Kiedy Ratchet namierzył już małe szkodniki, Optimus wysłał Wheeljacka, żeby się nimi zajął.
Wtedy mama uderzyła z najmniej spodziewanej strony:
- Posłuchaj, Optimusie, wiem, że chcesz chronić Chloe, ale najlepiej będzie, jeśli ja będę się nią opiekowała. - powiedziała lodowatym tonem - Jeśli...
- Mamo, proszę cię! - miałam już dość. Ile razy musiałam jej powtarzać, że jestem bezpieczna tylko z Autobotami? Że tylko oni dadzą radę mnie chronić?
- Chloe, nie przerywaj mi. Lepiej będzie, jeśli porozmawiam z Optimusem w cztery oczy.
- Chcę być podczas tej rozmowy - wycedziłam.
- Amy. - zaczął Optimus. - Wiem, że chcesz chronić Chloe nawet za cenę własnego życia, ale muszę uświadomić ci to, że jeśli ją zostawimy, będzie jej zagrażać jeszcze większe niebezpieczeństwo. Dzisiaj, kiedy doszło do tego incydentu, byłem pewien, że będzie bezpieczna tylko u nas.
- Ale to jeszcze dziecko! - mama była wkurzona. - Powinna się martwić o szkołę, przyszłość, a nie o własne życie!
- Mamo. - zaczęłam ostrożnie. - wiem, że jesteś zła, ale to nie ich wina. Gdybyśmy nie zwróciły się o pomoc do Autobotów, Decepticony już by nas załatwiły. Proszę cię! Pozwól mi z nimi walczyć!
Mama kręciła głową. Nie dała się przekonać. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam jeszcze raz:
- Chcę by cierpiały, tak jak cierpiał tata. Megatron wciąż żyje, a mój ojciec nie. To nie jest fair! Chcę go pomścić. Chcę pomścić tatę! - krzyknęłam ostatnie zdanie, po czym pobiegłam do innego pomieszczenia. Płakałam. Przez łzy nie widziałam, dokąd idę. Biegłam jakimś tunelem, po czym usiadłam na podłodze i załkałam.
Nie wiem, jak długo siedziałam w tym pomieszczeniu, gdy nagle usłyszałam jakiś głos.
- Optimus próbuje namówić twoją mamę, żeby się do nas przyłączyła. - rozpoznałam go. To była Arcee. - W końcu ustąpi, zobaczysz. Daj jej tylko trochę czasu.
- Jasne. - pociągnęłam nosem. - Ona nigdy się nie zgodzi. A ja nie mam dobrych argumentów, żeby ją namówić.
- Ale Optimus je ma. - usiadła obok mnie. Nie była taka duża, jak wydawało mi się na początku.
Milczałyśmy przez jakiś czas. Nagle usłyszałyśmy kroki. Ktoś biegł w naszą stronę. Ironhide.
- Musicie natychmiast przyjść do głównego pomieszczenia. Coś się stało.
Wstałyśmy jednocześnie. Co takiego się stało?
Kiedy przybiegłyśmy, zobaczyłam na największym ekranie mężczyznę. Miał na oko ponad trzydzieści lat. Brunet. Lekki zarost na twarzy. Mówił właśnie:
- ...dlatego radzę wam się poddać, Autoboty. Chciałbym was poinformować, że jeżeli nie przystąpicie na nasze warunki, wasi ludzcy przyjaciele niedługo zginą. - to nie był sprzymierzeniec. Raczej wróg. - Więc powtarzam: oddajcie nam formułę Wiecznego Energonu, a nic się nie stanie rodzinie Jenkinsów i Parksów. Jeśli nie, wkrótce wyślę do nich więcej moich Miniconów. - uśmiechnął się złośliwie, po czym połączenie zostało przerwane.
Usłyszałam, jak ktoś wzdycha. To był Adam. Skąd on się tu wziął...? Zresztą nieważne. Więc to ten człowiek wysłał do mojego domu te małe robociki. Szlag. Teraz mojej rodzinie i przyjaciołom groziło niebezpieczeństwo. Nagle poczułam się taka bezradna.
- Kto to był? - spytał Adam.
- Żniwiarze. - odparł Optimus. - Organizacja terrorystów, która poluje na Transformery.

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz