XLIII

690 47 29
                                    

Krzyknęłam. Charlie leżała na ziemi, a jej pierś unosiła się szybko i opadała.
Wszyscy podbiegliśmy do dziewczyny. Adam zdjął koszulę, by zatamować krwawienie z jej brzucha.
Moja przyjaciółka uratowała mi życie. A teraz umierała.
- Wyjdziesz z tego, wyjdziesz. - powtarzałam.
- Charlie, nie zasypiaj. - mama próbowała zachować spokój, ale nie udało jej się. - Optimusie! - zawołała. - Trzeba ją jak najszybciej zabrać do szpitala.
Optimus czym prędzej przemienił się w ciężarówkę. Adam zaniósł Charlie do pojazdu i położył na tylnym siedzeniu. Ruszyliśmy w stronę najbliższego szpitala. Mama siedziała z przodu, a ja i Adam byliśmy przy dziewczynie.
Z Charlie było coraz gorzej. Jej rana cały czas krwawiła.
- Nie odchodź, siostrzyczko! - powiedział Adam łamiącym się głosem. -  Potrzebuję cię!
Charlie popatrzyła na niego, a później na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Dziękuję... wam za... wszystko. - wyszeptała. Z jej ust wyciekała krew. Adam mocniej ucisnął jej ranę. - Życie z wami... Nic lepszego... nie mogło... mnie... spotkać.
- Charlie, kochanie. - mama odwróciła się w naszą stronę. Była bliska paniki. - Wytrzymaj. Zaraz zatamujemy krwawienie.
- Wszystko będzie dobrze. - Optimus próbował złagodzić sytuację. - Zaraz będziemy na miejscu.
Ale było już za późno. Charlie powoli odchodziła.
Złapałam ją za rękę i ścisnęłam. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie mogłam jej stracić! Była dla mnie jak siostra.
- Kocham... was. - zdążyła jeszcze powiedzieć, po czym jej oczy zastygły w bezruchu. Patrzyła gdzieś w przestrzeń i umarła.
- Nie... Nie, nie, nie! - krzyczałam.
- Charlie... - Adam przyłożył czoło do jej czoła.
Zaczęłam coraz szybciej oddychać.
Straciłam ją. Płakałam tak bardzo, że straciłam przytomność.

Obudziłam się w bazie. Z początku nic nie pamiętałam, ale gdy tylko przypomniałam sobie Charlie leżącą w bezruchu w kałuży krwi, poczułam, jakby ktoś wbił mi sztylet w serce. Załkałam.
- Ciii, kochanie. Jestem przy tobie. - usłyszałam kojący głos mamy.
Leżałam na jednym ze szpitalnych łóżek. Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam Adama.
- Gdzie Adam? - spytałam cicho.
Mama popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem.
- Pojechał do domu. Kiedy jego rodzice dowiedzieli się, co się stało z Charlie, postanowili wyjechać za granicę.
- Wiedzą o Transformerach?
- Nie. Powiedzieliśmy im, że została zamordowana, ale policja już schwytała morderców. Wiem, to mało wiarygodne, ale przynajmniej mieliśmy wymówkę.
Wiedziałam, że ciężko będzie mi się z tego otrząsnąć. Straciłam Charlie, ale nie mogłam stracić Adama.
- Błagam, niech nie wyjeżdżają! - powiedziałam błagalnym tonem.
Mama pogładziła mnie po policzku.
- Przykro mi, ale nie mam na to wpływu.
Zamknęłam oczy i znów poczułam piekące łzy.

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz