XXX

764 58 2
                                    

Jonathan nauczył nas podstawowych trików z bronią. Jak trzymać, odbezpieczać i strzelać. Nie było to takie trudne, pomijając fakt, że broń była niezwykle ciężka.
Ten "kaliber" - tak go nazwałam, bo przypominał tego rodzaju broń palną - wyglądał jakby był stworzony w jakimś filmie science-fiction. Jego lufa była gruba i podłużna, kabłąk i spust były bardzo duże, chwyt pistoletowy tak wielki, że nie mieścił się w mojej dłoni.
Chrzanić to. Przynajmniej umiałam strzelać.
Przypominało mi się, jak mama zabrała mnie kiedyś na strzelnicę. Miałam wtedy trzynaście lat. To prawda, nie trafiłam w cel ani razu, ale mama i tak była ze mnie dumna.
Na tę myśl ścisnęło mi się serce. Wtedy nie myślałam jeszcze, że będę na prawdziwej wojnie.
- Chloe, wyruszamy. - Bumblebee wyrwał mnie z zamyślenia. - Jedziesz ze mną.
- A mama i Adam? - spytałam.
- Amy jedzie z Optimusem, a Adam z Sideswipe'em. Musimy być rozdzieleni. Czy oficer Krane przedstawił ci plan działania?
- Tak. - odparłam. Po tym jak nauczył nas strzelać, wyjaśnił nam całą strategię. - Pożegnam się tylko z Charlie.
Bumblebee na mnie spojrzał.
- Masz dwie minuty. - po tych słowach odszedł.
- Pięć. - powiedziałam do siebie.
- Jeszcze czego. - najwyraźniej usłyszał moje słowa.
Podeszłam do przyjaciółki, która patrzyła na Adama. Chłopak włożył swoją broń za pas i ubrał kamizelkę kuloodporną. Co prawda, nie uchroni przed strzałami Decepticona, ale gdyby któryś z żołnierzy niechcący do niego strzelił, mogłaby uratować mu życie.
Położyłam rękę na ramieniu Charlie. Drgnęła, ale gdy na mnie spojrzała, uśmiechnęła się ciepło. Spojrzała na swoją złamaną rękę.
- Żałuję, że nie mogę z wami iść.
- To nie twoja wina. - odparłam.
- Wiem, ale... czuję, że mogłabym jakoś pomóc.
- Przecież pomożesz Ratchetowi.
Spoważniała.
- To nie to samo. - po czym mnie przytuliła. - Masz do mnie wrócić, Chloe. Bo jak nie, to cię zabiję. - mówiła wciąż trzymając mnie w objęciach.
- Przecież wtedy i tak byłabym...
- Nie! - przerwała mi. - Wyjdziesz z tego cała i zdrowa. Skop mnóstwo decepticońskich tyłków i pomścij swojego tatę. - jej ton był bardzo poważny. - Masz do mnie wrócić, Chloe. - powtórzyła. - Bez ciebie życie nie ma sensu.
Wzruszyłam się. To były piękne słowa.
- Wrócę. Obiecuję.

Jest i kolejny rozdział! :)
Niestety, chciałam Was poinformować, że w ciągu najbliższych dni nie będę wstawiać rozdziałów. Musiałabym długo wyjaśniać dlaczego. W każdym razie kolejny rozdział pojawi się mniej więcej za tydzień.
Z góry przepraszam i pozdrawiam! :)

~ Ola00417

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz