XXXVI

687 52 4
                                    

Siedemdziesiąt dwie godziny. Tak mało czasu.
Milczeliśmy. Nikt z nas nie wiedział co powiedzieć. Mnie również brakowało słów. Optimus jako pierwszy przełamał lody:
- Musimy zacząć działać. Adam, Amy i Chloe. - zwrócił się do nas. - Jazz odwiedzie was do domu. Musicie odpocząć po dzisiejszej walce.
- Żartujesz sobie? - Adam zaczął krzyczeć. - Moja siostra zginie za trzy doby, a ty mi mówisz, żebym odpoczywał?! Nigdy w życiu! Jeśli będzie taka potrzeba, to sam po nią pójdę! - chłopak trząsł się z wściekłości.
- Adamie... - zaczął Prime. - Wiem, że kochasz Charlie ponad wszystko, ale teraz nie jesteś zdolny do walki.
Adam się poddał. Rzeczywiście wyglądał na wyczerpanego. Optimus kontynuował:
- Za pięć godzin wyruszamy. W porządku?
- Za trzy. - powiedziałam.
Przywódca Autobotów spojrzał na mnie.
- Cztery. I bez dyskusji. Musicie odpocząć. Poza tym ktoś musi zająć się Ratchetem. Przez ten czas obmyślimy strategię.
- Szefie, oni chcą ciebie. - odezwał się Jazz. - Musimy jakoś wymyślić, żeby uwolnić dziewczynę, jednocześnie nie oddając ciebie w ich łapy.
- Jeśli to ma uratować Charlie, jestem gotów się poświęcić.
Usłyszałam chór sprzeciwu.
- Nie!
- Oszalałeś?!
- Poddasz się? Bez walki?!
Optimus podniósł rękę, żeby wszyscy umilkli.
- Jeśli wszystko nie pójdzie zgodnie z naszym planem, sam oddam się w ręce Żniwiarzy. Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów.
- Czegoś tu nie rozumiem. - powiedziała mama. - Zaatakowali Ratcheta, ale nie zabrali go, żeby rozebrać na części i zdobyć metal. Chcą, żebyś ty oddał się samowolnie. Dlaczego?
Optimus milczał przez chwilę. Później powiedział:
- Może przywódca Żniwiarzy nie powiedział tego na głos, ale przede wszystkim chce zdobyć Matrycę Prime'ów, która znajduje się w mojej iskrze. Ma niewyobrażalną moc. Po co rozbierać robota na części, skoro można go stworzyć dzięki tej Matrycy?
- Gdyby ją zdobyli, byłoby z nami kiepsko. - stwierdziła Arcee.
Postanowiłam zmienić temat.
- Musimy pojechać do domu. - powiedziałam do mamy. Musieliśmy się przebrać, wykąpać i coś zjeść.
- Jazz, odwieziesz ich? - spytał Optimus.
- Jasne. - Autobot przemienił się w piękny Pontiac Solstice.
Kiedy jechaliśmy ulicą, myślałam, co Charlie teraz czuje. Strach? Na pewno. Ale może też determinację. Wierzy, że ją uratujemy.
Ale tyle rzeczy mogło nie wypalić. Żniwiarze mogli zmienić zdanie i zabić ją wcześniej. Ktoś z nas mógłby zginąć. Albo Optimus poddałby się i oddał w ręce terrorystów.
A najgorsze było to, że nic nie mogłam na to poradzić.

Hej :) Na początku chciałam przeprosić, że tak długo nie udostępniałam rozdziału. No cóż, czasami tak bywa. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)
W związku z tym, że szkoła zbliża się wielkimi krokami (niestety), chciałam Was poinformować, że w czasie roku szkolnego rozdziały będę udostępniać tylko w weekendy (pierwsza liceum to nie przelewki) ;)
Ale do końca wakacji rozdziały będę pisać codziennie. Cieszmy się końcówką lata :)

Pozdrawiam!                ~Ola00417

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz