XVII

1K 79 8
                                    

Chyba mnie czymś odurzył, bo ostatnie, co pamiętałam, to start maszyny. Później tylko ciemność.
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Podniosłam się powoli i zobaczyłam, że jestem zamknięta w szklanej klatce. Albo raczej w czymś, co przypominało klatkę. Była wysoka, na górze zamontowano zbiorniki z tlenem. Wyglądała jak walec. Usiadłam ponownie na ziemi i podciągnęłam nogi pod brodę. Autoboty może i zauważyły moje zniknięcie, ale jak mogliby mnie znaleźć? Sama nie wiedziałam, gdzie byłam.
Coś zaświtało mi w głowie. Komórka! Przecież mogli mnie namierzyć za pomocą GPS zamontowanego w telefonie. Sięgnęłam do kieszeni, ale była pusta.
Zgasła ostatnia nadzieja.
- Tego szukasz? - do pomieszczenia wszedł czerwony Decepticon. Trzymał w ręku mój telefon.
- Oddaj mi to! - krzyknęłam i zaczęłam walić pięściami w szklaną ścianę. - Oddawaj albo pożałujesz!
Zaśmiał się.
- Ojej, bo co mi zrobisz? Mógłbym cię zgnieść jednym palcem u ręki.
- Serio? - zaczęłam go przedrzeźniać. - No to wypuść mnie i mi pokaż. - Może wtedy zdołałabym uciec.
Wkurzył się i zgniótł mój telefon. Niech to!
- Lepiej nie zaczynaj, mała, bo jak ci zaraz...
- Spokojnie, Barricade, ona to robi specjalnie. - nie rozpoznałam głosu, ale gdy tylko go usłyszałam, poczułam gęsią skórkę. Głos był przerażający, wyprany z emocji.
Za nim stał wysoki robot, mniej więcej rozmiarów Optimusa. Był szary, jego oczy miały kolor głębokiej czerwieni.
- Wybacz mi, panie. - Barricade ukłonił mu się, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Myślałam, że szok zwali mnie z nóg. To był Megatron. Ten Megatron, który wywołał wojnę. Ten Megatron, który na mnie polował.
Ten Megatron, który zabił mojego ojca.
Poczułam złość. Nie, to mało powiedziane. Furię. Jakby ogień palił mnie od środka. Zabił mojego ojca. Przez niego moja mama i ja tak cierpiałyśmy.
Pożałuje tego.
Podszedł do mnie i pochylił się nad moją klatką.
- Jesteś taka podobna do ojca, Chloe. Szkoda, że teraz tego nie widzi. - uśmiechnął się. - Ciężko było cię znaleźć. Autoboty bardzo dobrze cię chroniły.
Moja złość przybrała najwyższy stopień. Znów zaczęłam walić w szkło. - Pożałujesz tego! Pożałujesz, że zabiłeś mojego ojca! Zniszczę cię!!! Rozumiesz?! Zabiję! Będziesz cierpieć tak jak on!
Lecz on, niewzruszony, dalej na mnie patrzył i kontynuował:
- Nawet charakter masz po tatusiu... ciekawe. Jaki ojciec, taka córka. On to samo mi mówił w ostatnich chwilach swojego życia.
Wiedziałam. Chciał mnie zniszczyć psychicznie. Żebym jeszcze bardziej cierpiała. Postanowiłam, że nie poddam się tak łatwo. Uspokoiłam się trochę i odsunęłam od ściany.
- Dlaczego mnie porwałeś? Do czego jestem ci potrzebna?
Zamyślił się na chwilę.
- Może dlatego, że chcę Wieczny Energon.
- Ale ja go nie mam!
- Och, przecież wiem, że go nie masz. Oddałaś go Autobotom. Ale oni zrobią wszystko, by cię uwolnić. Dlatego zaproponuję im prostą wymianę.
- Jaką wymianę?
- Ciebie za Energon.
Prychnęłam.
- Po co ci on? Żebyś nie musiał ruszać swojego metalowego tyłka z tronu? A nie, przepraszam. Zapomniałam, że masz sługusów od brudnej roboty! - postanowiłam być dla niego złośliwa.
- Dość! - ryknął. - Lepiej ze mną nie zadzieraj, bo pozbawię życia twoich przyjaciół.
Zobaczył strach w moich oczach i wiedział, że trafił w czuły punkt.
- Zgadza się. Jeśli nie będziesz dla mnie miła, dla rozrywki zamorduję na początku Adama i Charlotte Parksów, a na deser twoją matkę Amy Jenkins. Co ty na to?

Obcy są wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz