Następnego dnia po szkole, zgodnie z obietnicą, pod budynkiem czekał na mnie Bumblebee. Usiadłam na fotelu pasażera, po czym zapięłam pasy. Autobot wyświetlił hologram na siedzeniu kierowcy, aby nikt nie pomyślał, że jadę sama. Na hologramie wyświetlony był mężczyzna z wąsami w średnim wieku. Uśmiechnęłam się. Mógłby uchodzić za ojca, który odbiera córkę ze szkoły.
- Co słychać, Bee? - dostałam już numer na komórkę, dzięki któremu mogłam się łączyć bezpośrednio z Autobotami. Poinformowałam ich o mojej decyzji.
- Wszystko okay. - odpowiedział. Polubiłam go. Naprawdę był sympatyczny. - Chcesz jechać do domu, czy do bazy?
Tak nazywała się ich siedziba. Nie "Autobotolandia" albo "Kącik Transformerów", tylko po prostu "baza".
- Zabierz mnie do bazy - powiedziałam.
- Rozkaz - odparł i skręcił w prawo.
Po długim milczeniu powiedział:
- Rany, mam do was tysiąc pytań.
- Jakich pytań? - zdziwiłam się.
- No, tych podstawowych. Dlaczego chodzicie do szkoły? Dlaczego mówicie do swoich stwórców "mama" i "tata"? Dlaczego po jakimś czasie wasze włosy siwieją? Dlaczego...
- Okay, okay - zaśmiałam się. - Zaraz pęknie mi głowa. Dlaczego sobie o tym nie poczytasz? Przecież z tego, co słyszałam, macie informacje dotyczące naszego gatunku.
To właśnie dzięki tym informacjom nauczyli się mówić w naszym języku.
- Szczerze? Czytanie jest bardzo nudne, a ja wolałbym to usłyszeć od człowieka.
Zobaczyłam przez okno, że jesteśmy już bardzo blisko.
- Kiedyś ci o tym opowiem.
- Trzymam cię za słowo.
Kiedy wjechaliśmy do środka, wszyscy gromadzili się wokół ogromnego monitora, na którym wyświetlona była jakaś mapa. Wysiadłam i zaczęłam szukać wzrokiem Adama. Nie było go. Kiedy Optimus Prime mnie zobaczył, podszedł do mnie.
- Co się dzieje? - spytałam, patrząc na ekran.
- Znaleźliśmy Decepticona w Indiach. Ludzie są przerażeni, a policja nie daje sobie z nim rady. Trzeba go zlikwidować, bo będzie dużo ofiar. Arcee i Bulkhead - zwrócił się do dwójki Autobotów - zajmijcie się tym.
- Rozkaz, szefie. - Bulkhead podniósł rękę w żołnierskim geście, po czym razem z Arcee udali się do innego pomieszczenia.
- Jak się dostaną do Indii? Przecież to inny kontynent. - zdziwiłam się.
- Mamy statek kosmiczny, który nazwaliśmy "Chimera". Porusza się z prędkością nadświetlną, przez co oboje będą tam za jakieś trzy, cztery minuty.
- Nie wiedziałam... - zamyśliłam się. - A ten cały sprzęt? Też go zbudowaliście?
- Wojsko nam dało to wszystko - zatoczył łuk ręką - Zawsze możemy na nich liczyć.
Zaskoczył mnie.
- Chwila... wojsko o was wie? Przecież myślałam, że... - urwałam.
- Chloe, nie mogliśmy przybyć na Ziemię niezauważeni. Ktoś prędzej czy później zobaczyłby nas. Mamy wielu sprzymierzeńców w amerykańskiej piechocie i nie tylko. Wielu ludzi z innych państw nas wspiera.
- Cóż, cieszę się - uśmiechnęłam się do niego. - Ale przyszłam tu do ciebie w pewnej sprawie.
- Jakiej? - spytał Optimus.
- Otóż podczas naszej ostatniej rozmowy, wspomniałeś o naszyjniku, który dał mi mój ojciec. - Zdjęłam wisiorek z szyi. - I o Energonie, który wam pomoże. Na początku odmówiłam, ale wkrótce zdałam sobie sprawę, że tego chciałby mój tata. - dałam mu naszyjnik - Proszę, oddaję ci go.
- Dziękuję, Chloe. Twój ojciec byłby z ciebie dumny.
CZYTASZ
Obcy są wśród nas
FanfictionObcy są wśród nas. Nie widzimy ich, bo potrafią dobrze się kamuflować. Ale musimy wiedzieć, że gdzieś się ukrywają i nas obserwują. Dlatego bądźmy czujni. Nazywam się Chloe Jenkins i chociaż mam dopiero siedemnaście lat, razem z przyjaciółmi walczę...