Rozdział.10.

25.4K 1.1K 206
                                    


          *Alex*

Obudziłam się z samego rana. Przewróciłam się na drugą stronę i ujrzałam martwe ciało, poderwałam się z krzykiem do góry. Co to ma być do kurwy?! Zaczęłam się cofać ale weszłam na coś. Odwróciłam się gwałtownie weszłam na kolejnego trupa. Zeskoczyłam z niego z szybko bijącym sercem. Chwila. Ja znam tego człowieka. On jest ze stada Arona. Podeszłam do łóżka z drugiej strony i przyjrzałam się trupowi. O Boże to był Aron! NIE! NIE! NIE! To nie może być prawda. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Stanął w nich zakapturzony mężczyzna.

~ Wkrótce będziesz moja. A jego stado zginie.- wskazał na martwe ciało Arona- On też.

I nagle wszystko się rozpłynęło.

Obudziłam się zlana potem. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na Arona. Dotknęłam jego policzka. Jest ciepły. Spojrzałam na jego klatkę piersiową. Oddycha. Odetchnęłam z ulgą. To tylko sen. Tylko sen. Ale ten głos... Jakbym go już gdzieś słyszała. Nieważne. Postanowiłam się umyć. Wstałam, wzięłam czystą koszulkę Arona i bieliznę z garderoby. Wychodząc skierowałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi. Weszłam do kabiny prysznicowej i wzięłam zimy prysznic. Muszę zapomnieć o tym koszmarze. Tylko jest problem. Nie mogę. Ten głos, mogłabym przysiąc, że już gdzieś go słysz... Stop Alex! Ogarnij się! Zaczynasz wariować! Kiedy wychodziłam z kabiny drzwi nagle się otworzyły. A ja pod wpływem strachu podskoczyłam i poślizgnęłam się na mokrych kafelkach. Upadając uderzyłam głową w kant szafki. Czułam jak ciepła ciesz spływa mi po twarzy.

          *Aron*

Kiedy się obudziłem chciałem przytulić się do mojego aniołka. Wyciągnąłem rękę aby napotkać jej ciało. Ale zetknąłem się tylko z zimną pościelą. Gdzie ona jest?! Wstałem gwałtownie z łóżka. Jeżeli ona ucieka, to przysięgam jak ją tylko znajdę, to dostanie taką karę, że zapamięta raz na zawsze. ODE MNIE SIĘ NIE UCIEKA!!! Stałem i myślałem gdy usłyszałem odgłos lanej wody. Czyli jest w łazience?! Ale i tak muszę to sprawdzić, żeby mieć pewność, że ona tutaj jest. Podszedłem do drzwi i mocnym uderzeniem otworzyłem drzwi. Tak, że otworzyły się z hukiem. Zobaczyłem nagą Alex, ale ona wystraszona moim nagłym wtargnięciem podskoczyła i poślizgnęła się na mokrych płytkach. Upadła uderzając o szafkę. Podszedłem do niej szybkim krokiem. Ale kiedy zobaczyłem na jej twarzy krew zastygłem w bezruchu, aby po chwili zareagować. Wziąłem ją na ręce i skierowałem się do naszej sypialni.
Zawołałem w myślach lekarza.

- Alex?- spytałem czule.

- Boli mnie głowa, bardzo- spojrzałem na ranę, która była bardzo głęboka a ze środka lała się krew.

- Spokojnie lekarz zaraz tu będzie.- czekaliśmy chwilę do puki do pokoju nie wszedł siwiejący mężczyzna.

- Alfo wzywałeś mnie.

- Tak Luna bardzo mocno uderzyła się w głowę. Opatrz to.- rozkazałem

- Dobrze, pozwól mi sprawdzić.- Odsunąłem się od niej robiąc mu miejsce. Kiedy doktor ją badał kurwica mnie brała. Nie mogłem patrzeć jak jakiś samiec dotyka mojej mate.

- Alfo rana nie jest głęboka, nie trzeba szyć. W zasadzie to tam nic już prawie nie ma.

- Co takiego? Przecież rana była głęboka.- podszedłem szybko do Alex i stwierdziłem, że ma racje. Ale jak to jest możliwe?

- Alfo czy możemy porozmawiać na osobność?- spytał

- Dobrze, chodź.- spojrzałem na Alex- Zaraz wracam.

Wyszedłem i przez długi czas przyglądałem się lekarzowi.

- Więc o co chodzi?- spytałem zniecierpliwiony.

- Jakby to powiedzieć. Alfo...Luna...ona....nie....nie...- zaczął się jąkać, a mnie wkurwiać.

- Po prostu to powiedz.- warknąłem

- Alfo Luna nie jest człowiekiem.- westchnął- Ona jest...


Mate - nasze przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz