Mijały dni, które zmieniały się w tygodnie. Obecnie jestem w 5 miesiącu ciąży. Wszystko było cudownie i pięknie, aż do teraz. Myje właśnie zęby przed lusterkiem kiedy czuje przerażający ból w podbrzuszu i coś spływającego mi po nogach. O NIE! ZACZĘŁO SIĘ! Co ja teraz zrobię? Arona nie ma, jest na polowaniu. Powoli zginając się wpół, wyszłam z łazienki. Upadłam na podłogę. Nie dałam rady wstać.
- POMOCY!!!- zaczęłam krzyczeć. Tylko to mi zostało- POMOCY!!!- usłyszałam jak ktoś biegnie po schodach. Do pokoju weszłam Charlotte.
- Charlotte. Z-zaczęło się.- mówiłam do niej przez łzy
- O Boże Alex to za wcześnie. Poczekaj zawiadomię lekarza.- Charlotte wezwała w myślach doktora i pomogła mi się położyć na łóżku.
- Już jestem.- do pokoju wbiegł zdyszany lekarz
- Wezwijcie Arona.- mówiłam starając się oddychać równomiernie. Ból był coraz większy.
- Jest na polowa...- zaczęła Charlotte
- Do cholery jasnej, gówno mnie obchodzi gdzie jest. Macie wezwać Arona w tej chwili!- krzyczałam zarówno na doktora jaki i na Charlotte. Wiem że oni nie są niczemu winni. Ale ta sytuacja mnie po prostu przerasta.
- Już po niego idę.- zakomunikowała Charlotte i już jej nie było.
Piekło czas zacząć.
****************************
*Aron*
Szukaliśmy właśnie pożywienia, kiedy dokładnie przede mną wyrosła moja siostra.
~ Charlotte co ty tutaj robisz?- warknąłem na nią w myślach
~ Alex rodzi.
~ Co takiego?- nie wiedziałem co się dzieje
~ Alex. Rodzi. Tępy. Idioto.- mówiła akcentując każde słowo jakbym był jakimś niedorobionym debilem.
Ruszyłem biegiem w kierunku siedziby watahy. Przed wejściem przemieniłem się w swoje ludzkie wcielenie i ubrałem się w swoje spodenki leżące za drzewem. Biegłem właśnie do naszej sypialni kiedy usłyszałem przerażające krzyki mojej ukochanej. Wszedłem szybkim krokiem do sypialni. Widok, który zastałem zmroził mi krew w żyłach. Alex leżała na łóżku nieprzytomna a woku niej była wszędzie krew. Dużo krwi. W pomieszczeniu było trzech lekarzy naszej watahy, którzy nieustannie robili coś przy Alex.
- Co się tutaj dzieje?- wydarłem się
- Alfo wyjdź za drzwi.- rozkazał. Czy ja dobrze usłyszałem? Wilkołak rangi bety ma czelność rozkazywać mi, Alfie najpotężniejszej watahy na świecie.
- Jakim prawem mi rozkaz...
- Alfo jeżeli chcesz aby Luna i dziecko przeżyło to wyjdziesz z stąd teraz.- jego pełna determinacji postawa świadczyła o jednym. Życie Alex jest zagrożone. Jeżeli życie Luny jest zagrożone każdy członek watahy jest wstanie oddać życie za nią.
Wyszedłem z pokoju, uderzając w pobliską ścianę na korytarzu. Ona jest dopiero w 5 miesiącu to stanowczo za wcześnie. Wilkołaki muszą dotrzymać ciąże do 6 miesiąca. Jej nie może się nic stać. Ona musi żyć. Po 30 minutach z pomieszczenia wychodzi jeden z 3 lekarzy.
- Alfo gratulacje masz syna.-uśmiechnąłem się sam do siebie. Jednak uśmiech zniknął szybko kiedy przypomniałem sobie jedną istotną rzecz. Alex.
- A co z Alex?
- Nastąpiły pewne komplikacje. Dziecko było źle ułożone. Luna zgodziła się na cesarskie cięcie ale nie mieliśmy czasu na podanie narkozy ani leku znieczulającego, musieliśmy działać szybko.
- Zapytam jeszcze raz co się teraz dzieje z Alex?
- Alfo.- westchnął zrezygnowany lekarz- Nasza Luna...
CZYTASZ
Mate - nasze przeznaczenie
WerewolfAlex jest zwykła dziewczyną która niedawno zaczęła prace dziennikarki wszystko układa się dobrze zanim pojawia się on.... Aron Alfa najpotężniejszego stada na ziemi szukający bratniej duszy... Czy Alex pozostawi wszystko dla miłość? Czy...