*2 tygodnie później*
Obudziłam się o świcie. Dziwnę. Nigdy tak wcześnie nie wstaje. Odwróciłam się na drugą stronę. Arona nie było. Ostatnio nie ma go coraz częściej. Postanowiłam wziąć prysznic. Przyszykowałam sobie ubrania składające się z białej bielizny czarnych spodenek i białej bluzki na ramiączkach. Po ogarnięciu się założyłam czarne con versy i skierowałam się na dół coś zjeść. Ostatnio cały czas jem i mam mdłość. Trochę mnie to niepokoi. Nie mówiłam nic Aronowi bo on tylko by się niepotrzebnie martwił. W kuchni zastała mnie miła niespodzianka w postać Michaela i jego rodzicielki. Kiedy kobieta mnie zobaczyła wstała i się ukłoniła.
- Witaj Luno.
- Rene tyle razy prosiłam ciebie żebyś mówiła do mnie po imieniu.
- Wybacz Lu...Alex.- szybko się poprawiła. Ja tylko podeszłam i ją przytuliłam. Była w lekkim szoku ale oddała uścisk. Tę chwilę czułość przerwał nam pisk Michaela, który dopiero teraz mnie dostrzegł. Zdjął swoje słuchawki od MP4 i rzucił mi się w ramiona.
- Cześć Alex.
- Witaj przystojniaku.- przywitałam się z chłopcem okręcając nas woku własnej osi.
- Alex pójdziemy się pobawić? Proszę.- zrobił maślane oczka. Jak można odmówić tak słodkiemu dziecku.
- Oczywiście.- uśmiechnęłam się- O ile twoja mama nie ma nic przeciwko.- spojrzałam pytająco na kobietę.
- Nie widzę problemu Luno.
- Rene.
- Przepraszam Alex.- nagle usłyszałam warknięcie za swoimi plecami.
- Jak śmiesz mówić po imieniu do swojej Luny?- ryknął podchodząc do Rene.
Potem wszystko działo się strasznie szybko. Aron przyszpilił jej ciało do ściany i zacisnął rękę na jej gardle przez co nie mogła normalnie oddychać. Michael na moich rękach zaczął płakać i nierówno oddychać. Postawiłam chłopca szybko na ziemie i szepnęłam mu do ucha.
- Nie podchodzi na razie tam dobrze?- chłopiec przestraszony pokiwał głową na zgodę.
Podbiegłam do tej dwójki przy ścianie. Położyłam swoją dłoni na ramieniu Arona. Pod moim dotykiem rozluźnił mięśnie.
- Aron zostaw ją.- powiedziałam drżącym głosem- Prosiłam ją aby do mnie mówiła po imieniu tak samo jak Michael.- usprawiedliwiałam kobietę.
- Ona nie ma prawa mówić do ciebie po imieniu.- warknął
- Aron proszę puść ją.- powiedziałam niemal błagalnie. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nie daruję sobie jeżeli ktoś przez mnie umrze. Kiedy spojrzał na moją twarz puścił ją. Rene zaczęła łapczywie chwytać życiodajny tlen.
- Skarbie...- nie bardzo wiedziałam co mówił dalej. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Czułam jak osuwam się na ziemie. W ostatniej chwili czyjeś silne ramiona ratują mnie przed upadkiem. Czuję iskry czyli to Aron. Nastała tylko ciemność, której nie mogłam przezwyciężyć.
CZYTASZ
Mate - nasze przeznaczenie
WerewolfAlex jest zwykła dziewczyną która niedawno zaczęła prace dziennikarki wszystko układa się dobrze zanim pojawia się on.... Aron Alfa najpotężniejszego stada na ziemi szukający bratniej duszy... Czy Alex pozostawi wszystko dla miłość? Czy...