Rozdział.35.

15.7K 773 40
                                    

        *Ana*

- Skarbie byłaś u Alex?- w drzwiach stanął Jackson

- Tak.- szepnęłam cicho przywierając do niego ciałem- Boi się mnie widziałam to w jej oczach.

- Bardzo dobrze, zabierzemy jej moc a potem ją zabijemy.- westchnął- Przez nią nie możemy zniszczyć watahy Arona.

- Ale musimy ją zabijać?- Jackson gwałtownie popchnął mnie na ścianę

- Po czyjej kurwa stronie jesteś?- uderzył mnie w policzek- Kto jest do cholery twoim mate ona czy ja?- kolejny raz- Zapamiętaj sobie do kurwy jesteś moja i masz mnie słuchać. Kiedy mówię, że masz ją zabić ty ją zabijasz jasne?

- Tak panie.

- Grzeczna dziewczynka, już niedługo. Sny Alex są kontrolowane dzięki Vitorii.- spojrzał na mnie- Kładzi się na łóżku jestem dzisiaj wyjątkowo ze sterowany.

Kochaliśmy się, chociaż nie. Jackson nigdy się nie kocha on rżnie kurwy. To, że jestem jego mate to i tak nic nie daje. Jestem przez niego bita i gwałcona. Ale nie mogę odejść bo to mój mate a moim obowiązkiem jest trwać przy nim. Alex. Boli mnie to, że muszę ją zabić tyle lat przyjaźń nie da się od tak zapomnieć. Kocham ją jak siostrę. Jednak mate każdej wilczycy jest dla niej najważniejszy i niestety to Alex jest na straconej pozycji.

*****************************

          *Aron*

- Alfo.- w drzwiach zobaczyłem głowę jednego ze strażników.- Mam bardzo ważną sprawę.

- Wejść.

- Panie w lesie znaleźliśmy rozczłonkowane ciało kolejnego członka naszego stada.

- Kurwa.- wrzasnąłem- Jak wy do cholery jasnej pilnujecie tego terenu?!

- Alfo.- odezwał się po chwili

- Ty masz czelność jeszcze się odzywać?!

- Znaleźliśmy to na ciel tamtej kobiety.

- Pokarz mi to.- wziąłem zakrwawioną kartkę do rąk

" Witam Alfę watahy czarnego oka. Z miłą chęcią pragnę zawiadomić, że to dopiero  początek.   Następna będzie twoja partnerka. Pilnuj jej. Chociaż nie masz już po co?"

Ze złość gniotę kartkę i rzucam w najdalszy kąt. Nagle do pokoju wbiega roztrzęsiona Charlotte z Nathanem na rękach.

- Oni ją z-zabrali.- jąkała się

- Kogo?

- Alex.- złość we mnie przekroczyła już czerwoną kreskę

- Co takiego?!- wydarłem się

- Twój pokój wygląda jak pole bitwy, Alex w nim nie ma.

 Zamarłem a z mojego gardła wydobyło się rozpaczliwe wycie.

******************************

       *2 godziny wcześniej*

                     *Alex*

- No to co maluszku pójdziemy zobaczyć co tatuś robi?- spytałam bawiąc się z Nathanem.

Chłopczyk rośnie jak na drożdżach. Nie mogę uwierzyć, że niedługo będzie miał brata lub siostrzyczka. Oczywiście Aron zna płeć ale nie chcę mi powiedzieć. Dzisiaj to z niego wyciągnę.

- O jaki słodki widok.- odwróciłam się na nie pożądany głos, przy ścianie stała Ana a obok niej stał wysoki umięśniony brunet

- Co ty tu robisz?- spytałam

- Posłuchaj, nie zrobimy ci krzywdy, na razie.- uśmiechnęła się złośliwie

- Wyjdźcie stąd natychmiast- rzuciłam w nią kulą ognia która jakoś dziwnie się rozprysła w powietrzu. Co się dzieje?

- Myślisz, że tylko ty posiadasz takie moce, uwierz mi skarbie świat nie jest tak piękny jak ci się wydaję- przy mnie pojawiał się brunet- Ana zdemoluj trochę ten pokój niech Alfa się trochę pomartwi.- Rozciął mi dłoni przejechał po kocyku Nathana

- Jakie piękne dziecko, co by tu zanim zrobić?- udawał, że się zastanawia

- Zostaw go do cholery

- Po co mi bezużyteczny mały wilczek kiedy mam tak potężną wilczycę Alfę.

Dostałam czymś ciężkim w głowę i upadałam z łoskotem na ziemie usłyszałam tylko "dobranoc skarbie".



Mate - nasze przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz