Rozdział.28.

17.4K 913 40
                                    


- Alfo.- westchnął zrezygnowany lekarz.- Nasza Luna jest w ciężkim stanie. Nie mogliśmy zatamować krwawienia...- nie pozwoliłem mu dokończyć

- Czy teraz jest z nią wszystko w porządku?- spytałem

- Następne 24 godziny będą decydujące.

- Mogę już tam wejść?- byłem cały roztrzęsiony

- Tak.- lekarz odsunął się na bok dając mi przejść.

Wszedłem szybko do pokoju. Na łóżku leżała nieprzytomna Alex. Pościel była czysta a ona umyta. Była taka blada. Dosłownie jakby uciekało z niej życie. W tle było słychać płacz dziecka. Szukałem wzrokiem powodu zakłócenia ciszy. Koło okna stała kołyska. Podszedłem do niej. W środku leżało prześliczne dziecko. Mój syn. Miał czarne włosy tak jak ja i te piękne niebieskie oczy Alex. Wziąłem go na ręce.

- Nie płacz, jestem przy tobie.- szeptałem kołysząc maluszka, jednak to nie pomagało.

Wpadłem na pomysł. Podszedłem do łóżka mojego i Alex. Położyłem maluszka obok mojej księżniczki. Maleństwo jakby wyczuło obecność matki bo od razu się uspokoiło i zasnęło. Przysunąłem fotel bliżej łóżka i wziąłem zimną dłoń Alex.

- Skarbie musisz być silna.- zacząłem do niej mówić. Nie możesz nas zostawić samych.- po moim policzku spłynęła jedna samotna łza.- Potrzebujemy cię. Ja cię potrzebuję.

To takie trudne mieć świadomość, że w pewnej chwili można stracić najważniejszą osobę i nic nie można z tym zrobić.

****************************

     *Alex*

Dryfowałam po krainie snów. Było tak cicho i spokojnie. Bardzo mi się tu podobało. Jednak chciałam wrócić już do Arona i do naszego dziecka. Nie wiem nawet czy przeżyło. Tak bardzo chce się obudzić ale nie mogę coś mnie trzyma w tej nieświadomość. Nagle zaczęłam spadać. Czułam na nowo cały ból. Całe moje ciało trwało w jednym wielkim bólu. Zaczęłam podnosić powoli powieki. Moje oczy pierwsze co zarejestrowały to biały sufit. Odwróciłam głowę w bok na fotelu obok łóżka spał Aron. Cały czas trzymał moją rękę.

- A-aron.- mój głos był słaby. Poruszyłam delikatnie ręką. Jego oczy jak na komendę się otworzyły.

- Alex!- krzyknął- Alex skarbie jak się czujesz? Nic cię nie boli? Wezwać lekarza? Powiedz coś.- zasypywał mnie masą pytani

- D-dziecko.- udało mi się wypowiedzieć to jedno słowo. Aron na początku wydawał się nie wiedzieć o co chodzi ale później na jego twarz wpełzł wielki uśmiech.

- Mamy syna skarbie. Zdrowego syna.- uśmiechną się- Co ci strzeliło do głowy?

- Życie tego dziecka jest ważniejsze od mojego.- Aron tylko pokręcił głową i mnie pocałował. Delikatnie.

- Zaraz zjawi się lekarz.

- Pokażesz mi go, proszę.- Aron wstał i podszedł do kołyski koło okna. Wziął na ręce maleństwo i podszedł do mnie. Podał mi naszego synka na ręce

- Jest piękny.- zaczęłam płakać.- Tak się cieszę, że wszystko z nim w porządku.

*****************************

Po wizycie lekarza nakarmiłam małego Nathana. Daliśmy mu imię ojca Arona. Maleństwo jest przeurocze. Ale jedna rzecz nie daje mi spokoju. Co wywołało komplikacje i przyśpieszanie porodu? Dzień wcześniej byłam na badaniach i lekarz twierdził że wszystko jest w jak najlepszym porządku. To nie był przypadek.



Mate - nasze przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz