2

7.5K 332 248
                                    

Nagle z głośników dało się usłyszeć męski głos, który zakomunikował rozpoczęcie się fan meetingu.Nie wiedziałam gdzie patrzeć.Przez jedne z drzwi wszedł mężczyzna średniego wzrostu w okularach. -To chyba ich manager-Za nim pojawili się oni, BTS. Każdy wszedł z pięknym uśmiechem na twarzy. Zajęli swoje miejsca. Rap Monster jak na lidera przystało zabrał mikrofon, który leżał przed nim i przemówił.

-Wow!Jak was dużo dzisiaj! Bardzo dziękujemy za tak liczne przybycie- po tych słowach wszyscy wstali i równiutko się ukłonili.-No to chyba możemy zaczynać- posłał swój przepiękny uśmiech do fanek,który na ten gest zaczęły piszczeć jak opętane. Ja też bym pewnie piszczała gdyby nie fakt, że jestem tu totalnie sama. Zaczęłam się zastanawiać jak to będzie wyglądało. No niby już wcześniej widziałam, ale jednak na żywo to co zupełnie lepszego. Jako pierwsza weszła dziewczyna, którąś już gdzieś widziałam. - A!To ta mała co we mnie wpadła!- ukłoniła się nisko przed maknae i zaczęła chichotać patrząc na swoje koleżanki, które były następne. Osoby przechodziły i wreszcie nastał ten upragniony moment.Już miałam wchodzić za bramkę,która oddzielała fanów od Bts, gdy nagle jeden z ochroniarzy mnie zatrzymał.

-Co masz w torbie?-boże serio czy każdy musi myśleć, że jestem nie bezpieczna?

-Małe prezenty dla chłopaków. To chyba nie problem?-

-Nie, ale następnym razem nie wnoś tak podejrzanie wyglądającej torby-

-Ma się rozumieć!-i salutując przeszłam dalej

Okropnie się stresowałam. - A co jak coś zwale? Jak się nie dogadamy? - zaczęłam się zastanawiać. Mimo, że uczę się koreańskiego od dwóch lat to raczej nie wiele potrafię.Zawsze marzyłam o liceum artystycznym w Korei, a szczególnie o tym w Seulu. Bardzo dużo idoli uczyło się tam, a ja chciałam być jednym z nich. Potrafiłam śpiewać, taniec też mi nie najgorzej wychodził, więc czemu by nie spróbować?Powiedziałam o tym rodzicom.- Ale Julia, my nie mamy aż tylu pieniędzy ani większych możliwości by wysłać Cię na drugi koniec świata do liceum- w tamtym momencie się załamałam. Nie uszło to ich uwadze. Po pewnym czasie zaczęli pracować coraz więcej i więcej aż po roku oznajmili mi, że będę musiała im pomóc i zacząć uczyć się koreańskiego skoro mam wyjechać do Korei. Zaczęłam prace w sklepie przy domu.Nawet mój starszy brat się dołożył. Gimnazjum skończyłam z najlepszymi wynikami i z dostaniem się do szkoły nie miałam najmniejszych problemów.Jasne czasem były gorsze dni kiedy mówiono mi, że nie dam rady, ale ja starałam się myśleć pozytywnie. Cały czas wyobrażałam sobie siebie jak już jestem w tej szkole i jak zostaje idolką,aż pewnego dnia przyszedł list oznajmiający moje dostanie się do szkoły.Miałam też parę profesjonalnych lekcji języka, lecz żeby nie marnować pieniędzy uczyłam się sama czego teraz mam wyniki.Czasem prosta konwersacja jest dla mnie ogromnym problemem.Dobrze,że Yuka mi pomaga. Weszła te trzy schodki modląc się w myślach by się nie wywalić jak to mam w zwyczaju.

-Witam Cię!-zaczął Kookie po koreańsku

-Proszę możemy rozmawiać po angielsku? -angielski też nie był moim konikiem, choć czułam się pewniej niż gdybym miała rozmawiać po koreańsku.

-Jasne-jego uśmiech troszkę zmalał, ale ja już dopilnuje żeby urósł.

-Mam dla Ciebie mały prezent- podarowałam mu torbę, w której się skrywała się jego niespodzianka.Na ten gest uśmiechnął się szeroko.

-Dziękuje bardzo-jakoś udało nam się porozmawiać. Były małe problemy bo albo on nie znał słów albo ja. Następny był V.

-Spokojnie słyszałem twoją prośbę do młodego i dla mnie nie będzie problemem rozmowa po angielsku- posłał mi ten swój kwadratowy uśmiech.Ja natomiast ukłoniłam się i wręczyłam mu prezent. Rozmowa jakoś dalej poszła.Kolejną osobą był Jimin. Nie wiem czemu akurat ustawili się od najmłodszego.Jemu musiałam chwile po tłumaczyć o co mi chodzi.Zauważyłam, że bardzo się stresował mówiąc po angielsku.

-Jak chcesz możesz trochę po koreańsku.Co nieco umiem- uśmiechnęłam się i on również. Jako jedyny nie otworzył swojego prezentu od razu. No trudno może to potem zrobi.Przyszła kolej na lidera.Wiem, że dla niego nie będzie problemem rozmowa po angielsku.On chyba słyszał moje wcześniejsze prośby bo kiedy próbowałam się z nim przywitać przerwał mi i zaczął.

-Nie ma tak dobrze moja droga- zdziwiłam się. O co mu może chodzić?- rozmawiamy po koreańsku

-Ale oppa ja nie umiem za dobrze-

-No w to Ci nie uwierzę. Taka ładna i nie umie?- zarumieniłam się lekko spuszczjąc wzrok na jego prezent, który dalej trzymałam w ręce.

-Mogę spróbować-zaczęliśmy rozmowę, ale stres plus to, że nie za wiele umiem skutkowały długą ciszą z mojej strony.

-Może jakoś pomóc Ci z językiem?- zapytał na szczęście po angielsku

-A co proponujesz mi prywatne lekcje?- nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam minę jak lenny.

-Tak.Daj mi swój numer- podał mi telefon, a ja grzecznie wpisałam swój numer

-To jak Ci na imię słonko?-

-Julia-

-To od dzisiaj ja jestem Romeo-oboje zaczęliśmy się śmiać. Uświadomiłam sobie przykry fakt.

-Ale Romeo ja nie mam pieniędzy żeby Ci zapłacić-

-Spokojnie inaczej to załatwimy-uśmiechnął się jak jakiś zboczeniec. -Co on ma na myśli?Oby nic zboczonego, bo jak tak to się ostro przeliczy-

-Musisz- o boże,boże i co teraz?-musisz mnie pocałować w tym momencie.-



Wieś z dziewczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz