Rozdział 12

1K 77 8
                                    

UWAGA WAŻNE !!!
Poszukuje kogoś kto zrobiłby okładkę na to opowiadanie !!!!
---------~*~--------
Harry przyjechał po mnie równo o 9.Wsiadłem do jego auta z szerokim uśmiechem na twarzy.Czułem się cudownie i nic nie było w stanie zepsuć mojego humoru, nawet chamski Hazza z rana.Zastanawiałem się co Zayn planował i gdzie chcę mnie zabrać.Przygryzłem dolną wargę patrząc przez szybę.

-Co ty taki dobry humor?-burknął Harry gdy jego zaczepki na mnie nie działały.

-Cieszę się że zobaczę się z Zaynem.-szepnąłem patrząc wciąż przez szybę.

Na początku miałem same czarne myśli jeśli chodziło o spotkanie z Malikiem ale potem cieszyłem się że znów go zobaczę.Jeśli mnie wykorzysta i zostawi to trudno.Będę się cieszył że chodź chwilę będę szczęśliwy.Harry tego dnia wyglądał okropnie jakby nie spał przez co najmniej 3 dni.Jego koszula była źle zapięta i pognieciona a włosy miał w totalnym nieładzie.Wyglądał jak chłopak który stracił chęć do życia.Chciałem zapytać ale po chwili auto się zatrzymało i wysiadł z samochodu.Wysiadłem po chwili.Zayn już na nas czekał i omawiał coś z loczkiem.Nie wtrącałem się ani nie podsłuchiwałem tylko czekałem aż będę mógł podejść. Zayn puścił mi oczko na co lekko się zarumieniłem.

-Hej kochanie.-złożył ciepły pocałunek na moich ustach.

-Hej Zayn.-wtuliłem się w niego na co Harry burknął pod nosem.

Mulat kazał loczkowi wejść do domu i co dziwne Styles się zgodził zostawiając nas samych. Przez chwile jeszcze staliśmy wtuleni w siebie. Nic nie mówiliśmy tylko cieszyliśmy się swoją bliskością. Był ciepły i jak zwykle pachniał cudownie a jego serce wybijało równy rytm. W końcu po dłuższej chwili puściłem go a ten tylko posłał mi lekki uśmiech.

-Co zaplanowałeś?-zapytałem przerywając ciszę między nami.

-Narazie zabieram cię do kawiarni nie daleko.-złączył nasze dłonie na co zarumieniłem się jeszcze bardziej.

Szliśmy powoli a mulat dość mocno i pewnie trzymał moją dłoń jakbym miał mu zaraz uciec. Zagryzłem dolną wargę gdy szliśmy tak dalej a powoli jego mocna dłoń dobijał moją luźno trzymającą jego.

-Wybacz ale musisz mnie puścić.-posłałem mu lekki uśmiech na znak że nie ucieknę.-Trzymasz mnie za mocno i już trochę boli mnie dłoń.-Zaśmiałem się cicho na co mulat Zamrugałem kilka razy.

-Przepraszam.-nagle puścił moją dłoń jakby parzyła.-Nigdy nie byłem w związku i trochę nie wiem jak postępować.

Kiwnąłem głową na znak że rozumiem. Zdziwiłam się bo skoro to powiedział to chyba uważa naszą relacje za związek. Niesamowite uczucie motyli w brzuchu spowodowało że się szczerzyłem jak głupi. W końcu weszliśmy do dość dużej kawiarni. Miejsce emanowało ciepłem a czekoladowy kolor ścian nadawał pomieszczeniu przytulności. Zerknąłem na wielkie tabelce nad ladą z napojami do wyboru odrazu dostrzegając ulubiony napój.

-Wybrałeś coś?-odezwał się po chwili mulat.

-Tak, gorącą czekoladę.-posłałem szatanowi lekki uśmiech.-A ty co bierzesz?

-Expresso.-odparł prawie odrazu.

Malik zaczął zamawiać a ja z uśmiechem zająłem nam miejsca na małych jasno-brązowych kanapach gdzie pomiędzy dwoma kanapami stał stolik. Rozsiadłem się wygodnie czekając z niecierpliwością na starszego. Po chwili w końcu przyszedł kładąc przede mną duży ekologiczny kubeczek z którego docierał do mnie ten cudowny zapach napoju.

-Mam nadzieję że ci się tu podoba.-odezwał się gdy brałem pierwszy łyk.

-To jest pyszne a pomieszczenie bardzo pięknę.-odparłem z szerokim uśmiechem.

-Cieszę się.-upił łyk swojego exspresso.

Siedzieliśmy tam z 30 minut gadając o różnych (raczej nie warznych) rzeczach śmiejąc się od czasu do czasu z dzisiejszego humoru Harry'ego. Nasze kubeczki były już trochę czasu temu puste ale było tam tak cudownie że nie chciało nam się wychodzić. W końcu jednak opuściliśmy kawiarnie.

-Teraz do domu?-zerknąłem na niego gdy przejechał ręką po swoich włosach.

-Zabieram cię jeszcze na przejażdżkę.-na jego słowa zdziwiłam się jednak mulat był strasznie szczęśliwy więc nic nie mówiłem.

Wszedł na chwilę do garażu i zaraz wyjechał czarnym Ferrari. Zaśmiałem się gdy Szatyn kazał mi zapiąć pasy bo taki bad boy a jednak ostrożny. Jechaliśmy w ciszy gdyż zrobiłem się śpiący i nie miałem chęci na rozmowę. Spiąłem się widząc że wyjeżdżamy z miasta i otaczają nas drzewa. Przez chwilę myślałem że znowu jedziemy do tej meliny w lesie jednak chłopak zatrzymał się gdzieś w środku lasu. Odpiął swoje pasy i wysiadł więc bez namysłu zrobiłem to samo. Zaczęliśmy przechadzać się po lesie gadając na miliony tematów. Malik pokazał mi piękną polankę przez którą przebiegał mały, cudowny strumyk. Siedzieliśmy na tej polanie przez dłuższy czas aż powoli zaczęło się ściemniać. Usłyszałem wycie wilka przez co automatycznie ścisnąłem rękę starszego przez co się zaśmiał. Rozglądałem się uważnie zdziwiony obecnością takiego zwierzęcia jak wilk w takim lesie. Gdy zrobiło się naprawdę ciemno to moje serce biło jak szalone bojąc się że coś może się stać. Ostatnio nawet (niestety) oglądałem horror w którym psychicznie chory mężczyzna zabijał swoje ofiary świartując je na kawałki na żywca. Jednak go starszy mnie obiął posyłając mi uśmiech wszystkie moje zmartwienia odeszły. Przy Zaynie czułem się bezpieczny. Zaczęliśmy się zbierać powoli w stronę auta (a tak przynajmniej myślałem). Coś trzasnęło w krzakach obok nas na co odskoczyłem z piskiem a mulat zaśmiał się mówiąc że to pewnie królik.

-Daleko jeszcze do....-zaniemówiłem gdy przekroczyliśmy krzaki.

Zamrugałem kilka razy na widok różnorodnych odpalonych świeczek do okoła dużego rozłożonego koca na którym znajdował się koszyk z jedzeniem i dwie lampki wina. Zerknąłem powoli na szatyna odrywając wzrok od tego pięknego widoku. Malik lekko chwycił moją dłoń patrząc mi głęboko w oczy. Moje serce biło bardzo szybko a nogi same się uginały.

-Mam nadzieje że ci się podoba.-szepnął na co rzuciłem się na niego tuląc go mocno.

-Jesteś kochany.-wyszeptałem ze łzami w oczach.-Nigdy nie widziałem czegoś tak pięknego.

-Cieszę się.-tulił mnie jeszcze przez chwilę całując w czoło po czym oderwaliśmy się od siebie.

W lesie było ciemno a małe , kolorowe świeczki pięknie świeciły co wyglądało bardzo pięknie i romantycznie. Usiedliśmy na kocu a Zayn nalał nam po kieliszku najpierw białego a potem czerwonego wina. Cała noc była dla mnie cudowna. Co prawda obydwoje za dużo wypiliśmy ale Zayn to przewidział i gdy potem wróciliśmy do Ferrari to siedział już w nim Louis. Okazało się że to on narobił wtedy hałasu w krzakach obok bo mulat kazał mu odpalić świeczki przed naszym przyjściem. Obydwoje spisali się na medal a ja byłem wtedy chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

--------------------~*~------------------
I jest kolejny rozdział ! Mam nadzieję że ten się podobał bo miał być taki uroczy i kochany. Ah ten nasz Zayn aka Romeo hehe. Gwiazdkować i komentować to napewno dodam jak najszybciej !
~S.S

Convicted // Ziam MayneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz