Wszystko szło po naszej myśli.Przez cały dzień Lucas i ja byliśmy bardzo mili dla Tommy'ego.Mieliśmy już świetny plan który musiał wypalić.To była ostatnia nadzieja dla przyjaciela.Chłopak jeszcze nie wiedział że kopie dla siebie grób ale czego był nie zrobił dla tego małego? Liczy się na mnie jego powodzenie nie moje.On po prostu musiał się stąd wydostać.Nie ważne czy uda mu się ze mną czy beze mnie.W końcu udało nam się wyjść na zewnątrz o podobnej godzinie co wczoraj.Oboje wiedzieliśmy co robić.Na szczęście wyszliśmy tylko w trójkę co ułatwiało nam tylko sprawę.
-Przejdźmy się trochę.-odezwałem się patrząc w głąb lasu.
-Nie ma mowy.-odparł stanowczo.
-Przestań , nie wiadomo ile nam jeszcze życia zostało.-moje serce biło jak szalone.
Starszy patrzył na nas nie pewnie.W tam tej chwili moje emocje szalały jak pojebane.Starałem się nie dawać po sobie poznać tego jak bardzo jestem przerażony tą sytuacją.W końcu blondyn pokiwał głową na znak zgody a mi kamień spadł z serca.Krótka wymiana spojrzeń między mną a młodszym i oboje ruszyliśmy w głąb lasu.Tommy szedł za nami uważnie nas obserwując.Czułem lekkie drżenie moich nóg którego nie dało się opanować.Gdy byliśmy wystarczająco daleko od naszego więzienia potknąłem się i upadłem na brzuch.Zacząłem symulować przeklinając trochę głośniej.
-Ale boli!-zawołałem klękając na kolanach.
-Liam co z tobą?-ukucnął przy mnie młodszy.
-To nic...-zacząłem pocierać swoją rękę.
-Wygląda już okropnie.
Musiałem przyznać że młodszy był znakomitym aktorem.Miałem wrażenie że nadaję się do grania w filmach i może w przyszłości będzie można go podziwiać w telewizji.Po chwili ukucnął również starszy który lekko wystraszony chwycił moją dłoń.Czemu się przejmujesz? Serce biło tak mocno że jeszcze chwila a wydarło by się z mojej klatki piersiowej.Potem wszystko działo się tak szybko.Lucas zadał starszemu mocny cios kamieniem w głowę a ten upadł nie przytomny. Sprawdziłem odruchowo czy żyje.Był nie przytomny ale żył.Nie wiedząc czemu ulżyło mi i czułem się jakbym posiadał skrzydła.
-Nie wiadomo ile mamy czasu!-zawołał chwytając mnie za rękę.-Uciekajmy.
Biegliśmy w ustalone z innymi miejsce.Pierwszy raz od dłuższego czasu widziałem chłopaka naprawdę szczęśliwego.Wiedziałem że jeszcze przynajmniej raz zobaczę go płaczącego.Potykaliśmy się na nierównej drodze ale nie przejmowaliśmy się tym.Czułem tą wolność która wypełniała moje serce.W końcu ujrzeliśmy terenowe, białe auto firmy Jeep.
-Dziękuję za pomoc!-zawołałem do mężczyzny za kierownicą.-Czyli zawiezie go Pan tak jak prosiłem?
-Oczywiście ale mam nadzieje że ten cały Zayn mi to wynagrodzi.-burknął nie przejęty.
-Jak to? Przecież mieliśmy jechać razem!-po twarzy młodszego zaczęły spływać łzy.-Jedziesz ze mną!
-Nie Lucas.-pogładziłem ręką jego policzek.-Jemu zależy na mnie,beze mnie masz większe szansę!
-Ale ja nie chcę cię zostawiać!-przytulił się do mnie mocno.-Proszę zostań ze mną!
-Wsiadaj!-otworzyłem mu drzwi od strony pasażera.-Nic mi nie będzie.Zawiadom Zayna i będę czekał na was.-starałem się brzmieć poważnie i pewnie.
-Zostanę z tobą!-zawołał wpadając w większą rozpacz.
-Nie!-warknąłem wpychając go do auta na siłę.-Będę tu czekał na was!
-Obiecujesz?
-Tak.-ze mnie też był dobry autor.
Chłopak przetarł zapłakane oczy po czym pokiwał głową na znak zgody.Pierwszy raz od dłuższego czasu byłem szczęśliwy.Pokiwałem kierowcy na znak że może już ruszać i ten tak zrobił.Chłopak cały czas był odwrócony patrząc na mnie z auta.Gdy zniknął mi z pola widzenia mogłem przestać udawać silnego.Byłem zmęczony i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.
Siedziałem przy jeziorze niedaleko lasu patrząc na piękną i zimną taflę wody.Rozmyślałem nad tym czy Lucasowi się udało.Miałem nadzieje że wszystko powiodło się tak jak planowaliśmy.Dorze że znalazła się chociaż jedna osoba która może nie za darmo ale chciała nam pomóc.Wiedziałem że ci ludzie od dostaw żywności muszą znać okolice i mogą go stąd wywieźć.Uśmiechnąłem się widząc w wodzie swoje odbicie.Wyglądałem jak śmieć ,ktoś nie do uratowania.
-W końcu cię znalazłem....
Wiedziałem że ta chwila w końcu nastąpi.Nie bałem się już.Było mi wszystko jedno bo uratowałem już tego młodego chłopca.Obróciłem się z szerokim uśmiechem.
-Teraz mogę już umrzeć.
Od autorki:No i jeszcze jeden rozdział i rozpoczynamy tom 2 ! Pokażcie kto wciąż ze mną jest.Zostawcie po sobie coś (najlepiej komentarz) bo to naprawdę motywuje! Dziękuje za wszystko i te chwile ciężkie i wspaniałe.Jesteście wspaniali xoxo
![](https://img.wattpad.com/cover/76697937-288-k496220.jpg)
CZYTASZ
Convicted // Ziam Mayne
FanfictionOkładka wykonana przez: Marlena1999 Brutalna historia o miłości gangstera do zwykłego, spokojnego chłopaka zmuszonego do spłaty długu. #ziam_mayne #homo #gay #onedirection #love