Rozdział 13

1K 67 6
                                    

Obudziłem się wtulony w ciepłe ciało mulata. Usnąłem kiedy wracaliśmy. Powoli chwyciłam telefon który leżał na małej etażercę. Wysłałem smsa do mamy że nocuje u cioci. Potem wysłałem smsa cioci by kryła mnie przed rodzicami. Moja ciotka zawsze podchodziła do wszystkiego na luzie wiec byłem pewny ze mi pomoże. Nie myliłem się. Wyciągnąłem się lekko spoglądając na wciąż śpiącego Zayna. Był taki piękny i spokojny. Nie chciałem go budzić tylko leżeć z nim tak już każdego dnia. Usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi więc uniosłem wzrok zerkając w tamtą stronę. Tommo posłał mi lekki uśmiech gdy Malik szepnął coś nie zrozumiałego wtulając się we mnie mocniej. Zauważyłem że starszy rozebrał mnie do samych bokserek a jego zarost zaczął drapać mnie w brzuch na którym położył glowe.

-Wyspany?-zapytał nagle niebieskooki.-Zrobiłem śniadanie.-dodał posyłając mi szeroki uśmiech.

-Jestem wyspany ale nigdzie się nie ruszam.-wskazałem palcem na brązowookiego na co Lou kiwnął głową że rozumie.

-Jak już będziecie obydwoje na nogach to śniadanie będzie na was czekało.-oświadczył dumnie szczerząc się szeroko.

-Dziękuje.-szepnąłem gdy wychodził z pomieszczenia.

Miziałem Malika po plecach uśmiechając się na widok jego uroczej miny. Nie mogłem odciągnąć wzroku od jego seksownego tyłka. On cały był strasznie seksowny i uroczy. Tym razem do pokoju wszedł jakiś mężczyzna o czarnych włosach, niebieskich oczach i bardzo męskiej postuże. Szybko okryłem mulata bo nie mogłem pozwolić żeby ktoś przyglądał się MOJEMU facetowi.

-Obudź go bo musimy zaraz jechać.-zmarszczyłem brwi słysząc jego Rosyjski akcent.

-Gdzie jedziecie?-zdziwiłam się bo byłem pewny że mulat zostanie ze mną.

-Zamknij się.-odezwał się nagle Malik otwierając oczy.

Zmarszczyłem brwi już lekko wkurzony że Zayn znowu ma przede mną tajemnice. Zrzuciłem go ze swojego ciała i wstałem wychodząc wkurzony. Miałem dosyć tajemnic i chodź to mogło zdenerwować starszego to miałem to gdzieś. Chciałem żeby wiedział że jestem zły z nadzieją że może jednak powie mi prawdę. Zszedłem na dół do kuchni. Harry siedział przy stole razem z Louisem i gadali o czymś z raczej poważnymi minami.

-O czym gadacie?-zapytałem biorąc kilka kanapek ze stosu lerzącego na blacie.

-O niczym ważnym.-odparł prawie odrazu loczek.

-Czy każdy w tym pierdolonym domu musi mnie okłamywać?!-warknąłem trochę głośno na co Hazz posłał mi zdenerwowane spojrzenie.

-To naprawdę nic ważnego.-odezwał się w końcu Tomlinson gdy usiadłem przy stole.

Nie wierzyłem im. Wiedziałem że wszyscy w tym domu nie chcą mi nic mówić na te poważne sprawy. Pałaszowałem w ciszy kanapki a chłopcy przyglądali się mi dziwnie.

-Przepraszam cię kochanie.-podskoczyłem lekko gdy mulat przytulil mnie od tyłu. -Obiecuje że jeszcze sobie razem poleżymy.-cmoknął mnie w skroń przez co przeszły mnie ciarki.

-Ok.-westchnąłem nie zerkając na niego.

-Moje kochanie jest złe?-szepnął mi do ucha na co prychnąłem.-Obiecuje ci że ci to wynagrodzę.

Cmoknął mnie jeszcze w tył głowy po czym zabierając od Lou kluczyki wyszedł z tym Ruskiem. Podparłem głowe ręką zastanawiając się nad szczerością w związkach. W moich oczach pojawiły się łzy jednak widząc że chłopcy uważnie mnie obserwują szybko je powstrzymałem.

-Niestety muszę się już zbierać.-odsunąłem się od stołu na co Lou wystawił rękę jakby chciał mnie złapać.-Spokojnie, wszystko ok.-posłałem lekki uśmiech by się nie denerwował.

Powoli wszedłem po schodach. Naprawdę musiałem się zbierać inaczej matka mogłaby wpaść na pomysł pojechania do cioci po mnie. Zacząłem poszukiwać swoich rzeczy ktore zdjął ze mnie Zayn. Spodnie i koszulkę znalazłem prawie odrazu jednak sparpetki totalnie zaginęły. Zerknąłem pod łóżko lecz oprócz wielkiej skrzyni nie było tam nic. Chciałem ją wyciągnąć ale słysząc skrzywienie schodków szybko się podniosłem.

-Chciałem cię przeprosić.-odezwał się pewnie Tommo zerkając na mnie.-Wiem że jest ci ciężko...

-Nie musisz przepraszać, już wszystko ok.-posłałem mu uśmiech otwierając jedną z małych szafek mulata.-Teraz poszukuje swoim skarpet.-Zaśmiałem się cicho poszukując skarpet pomiędzy koszulkami Malika.

-Hahaha pomogę ci.-zachichotał radośnie poszukując skarpet po pokoju.

-Auć.-Syknąłem gdy się czymś ukułem.

Podniosłem kilka koszulek do góry zastanawiając się co spowodowało ukłócie. Moje źrenice się rozszerzyły a łzy same popłynęły. Zobaczyłem strzykawkę, brązowy pasek i kilka opatrunków. Ukuściłem koszulki i nie myśląc długo wybiegłem z pokoju. Na dole szybko założyłem buty i wybiegłem na zewnątrz. Biegłem szybko nie zastanawiając się nawet gdzie biegne. Chciałem znaleźć się jak najdalej od tego przeklętego domu. Chciałem zostawić za sobą te wszystkie kłamstwa. Zatrzymałam się dopiero na małym moście gdzie moje łzy wpadały do wody. Nie mogłem się uspokoić. W sumie mówiono mi że ćpa ale gdy zobaczyłem tą strzykawkę z czymś przezroczystym całe moje serce pękło.

-Wszystko w porządku?-usłyszałem miękki , ciepły głos.

Obok mnie stała piękna i lekko zatroskana dziewczyna. Jej lekko kręcone na końcach włosy opadała lekko na jej barki. Miała śnieżnobiałe zęby które idealnie pomponowały się z jej czekoladowymi włosami. Zamrugałem kilka razy zauważając że już nie płacze. Pierwszy raz czyjś widok tak mnie skołował że nie byłem w stanie płakać.

-Wszystko ok.-odparłem w końcu.

-Nie wydaję mi się.-posmutniała lekko kładąc niepewnie rękę na moim ramieniu. -Nie płacz proszę, nie lubię jak ktoś jest tak strasznie smutny.

-Przepraszam.-wyszeptałem uspakajając się jeszcze bardziej.

-Nie przepraszaj.-posłała mi uśmiech na co ją przytuliłem.-Ojej już dobrze.-pocierała moje plecy w geście pocieszenia.

-Dziękuje ci...

-Cheryl.-odparła z uśmiechem.-Mam na imię Cheryl.

-Dziękuję ci Cheryl.-posłałem jej szeroki uśmiech odrywając się od niej.-Po prostu musiałem się przytulić.

-Rozumiem i cieszę się że do ciebie zagadałam bo wydajesz się bardzo kochaną osobą.-pogładziłem mój polik na co lekko się zarumieniłem.-I w dodatku jesteś strasznie przystojny.-dodała na co zarumieniłem się jeszcze bardziej.

-Ty też jesteś piękna.-ucieszyłem się widząc lekki rumieniec na jej policzkach.-A właściwie jestem Liam.-uścisnąłem jej dłoń.

-Hej Liam.-patrzyła mi głęboko w oczy.-Mam nadzieję że nie spłacisz mnie tak szybko.

-Nic z tego.-oświadczyłem pewnie.

Zaczęliśmy gadać patrząc na piękne jezioro pod nami. Cieszyłem się że zwróciła się do mnie przez co nie potrafiłem już płakać. Cheryl miała coś w sobie co powodowało że cały się uśmiechałem. Wiedziałem tylko że muszę ją bardziej poznać by dowiedzieć się co jest w niej takiego wyjątkowego.

------------------~*~-----------------
Hi xxx
Przybywam z nowym rozdziałem i mam nadzieję że się wam podoba. Gwiazdkować i komentować ! Lov <3
~S.S

Convicted // Ziam MayneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz