Rozdział 29

618 61 7
                                    

Podniósł się i złapał mnie za nadgarstki. Wystraszyłem się nie wiedząc co chcę zrobić. Zacząłem się z nim szarpać. Widziałem jak nogi mu się uginają i już nie trzyma mnie mocno.
-Nie pozwalam ci odejść!-krzyknął a mnie przeszły ciarki.-Masz przy mnie kurwa być!
-Zayn proszę puść mnie.-po mojej twarzy zaczęły toczyć się łzy.-Boję się...
Chłopak zaczął sapać dość głośno. Puścił moje ręce opadając na łóżko. Widziałem jak walczy ze samym sobą o to by nie odpłynąć.
-Masz zostać przy mnie.-szepnął oddychając głośno.
Pogłaskałem go po policzku. Serce krajało mi się w piersi. Okropny to widok gdy widzi się ukochaną osobę w takim stanie. Okropny jest też fakt że musiałem się posunąć do tego. Ostatni raz dotknął mojego nadgarstka po czym odpłynął. Ukleknąłem przy nim szlochając. Dotykałem palcami jego cieplej skóry. Próbowałem nasycić się jego zapachem. Nacieszyć się miękkością jego włosów i pięknem jego twarzy. Nie wiedziałem czy to rozłąka na chwile czy na zawsze. Usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi.
-Zobacz co narobiłeś.-usłyszałem znajomy głos.-A on cię tak kocha
Wiedziałem do kogo należy ten głos. Bałem się nawet odwrócić.
-Jak tu wszedłeś?-wziąłem głęboki wdech.
-Mam swoje sposoby.-usłyszałem że zbliża się do mnie.
-Czego chcesz?-wstałem oddalając się od niego.
-Mówiłem ci że Zayn taki jest i nigdy nie będziecie szczęśliwi.-podszedł dotykając mnie po policzku.-Teraz jesteś mi potrzebny.
Odepchnąłem go próbując uciec ale złapał mnie za koszulke. Zaczęliśmy się szarpać upadając na ziemie. Uderzylem go pięścią w twarz wykorzysując sytuacje i uciekając. Potykałem się po drodze. Zbiegłem na dół a tam przywitał mnie uśmiech tej chieny.
-Pierrie...-powiedziałem raczej do siebie.
-Miło że wciąż mnie pamiętasz.-posłała mi szeroki uśmiech.-Nawet nie próbuj uciekać.-wskazała palcem w bok.
Mój wzrok zatrzymał się na wielkim , łysym gorylu który przystawił broń do skroni młodzieńca, mojego "prezentu".
-Nie róbcie mu krzywdy!-chciałem do niego podejść.
-Bądź grzeczny to ten mały przeżyje.-pogłaskała mnie po plecach z coraz szerszym uśmiechem.-Tęskniłeś za mną?
-Chciałaś mnie zabić głupia suko!-warknąłem odpychając jej dłoń.
-Masz szczęście że Tommy cię potrzebuje.-westchnęła cicho.
-Co wy zamierzacie zrobić?
-To proste-oblizała pomalowane na czerwono usta.-ty i ten mały jedziecie z Tommym i udajemy że uciekłeś a ja zajmuje twoje miejsce u boku Malika.-zaśmiała się podle.
Miałem chęć zabić tą suke ale nie mogłem dopuścić by ucierpiał z mojej winy ten chłopiec. Nie wiedziałem co teraz się ze mną i z nim stanie. Postanowiłem być silny tak jak mulat każdego dnia. Raz sprostać zagrożeniu.
-Proszę tylko żebyś nie zrobiła mu krzywdy.-złapałem ją za nadgarstek.
-Kochanie nie mam zamiaru.-wyrwała swoją rękę z mojego uścisku.-Ja go kocham i on będzie ze mną szczęśliwy nie to co z tobą.-parknęła patrząc na mnie z pogardą.
-Skończmy to już.-Tommy złapał mnie za ramie.-Teraz bądź grzeczny i napisz do ukochanego list pożegnalny.-zabrał mnie do kuchni.
Na stoliku leżała kartka z długopisem. Wiedziałem już co teraz się stanie.
-To trochę mi zajmie.-szepnąłem ze łzami w oczach.
-Mamy czas.-uśmiechnął się sadzając mnie siłą na krześle.-byleby uwierzył.
Ręka mi drżała mimo to zacząłem pisać.
"Przepraszam że muszę odejść. Wiem że chciałeś mnie tylko kochać ale widocznie nie ja mam trwać przy twoim boku. Bardzo cię kocham za to wszystko co zrobiłeś. Pamiętam jak Perrie próbowała mnie zabić a ty ryzykowałeś i zawiozłeś mnie do szpitala. Nie wtedy mnie Uratowałeś. Pamiętam jak nie pozwalałeś mnie skrzywdzić. Prawda jest taka że Uratowałeś mnie już pierwszego dnia. Kiedy mnie kupiłeś. Uratowałeś mnie swoją miłością. Dzięki temu znalazłem się tu obok ciebie ale muszę odejść. Mam nadzieje że mi to wybaczysz."
Gdy skończyłem Tommy sprawdził to co napisałem po czym uśmiechnęty wywlukł mnie do auta na zewnątrz. Ucieszyłem się że mężczyzna nie zauważył pogrubionych zdań "Parrie, "jest", "tu". Miałem nadzieje że mulat się domyśli. W samochodzie śmierdziało papierosami zamieszanymi z damskimi, mocnymi perfumami. Miałem chęć zwymiotować ale się powstrzymywałem. Szyby z tylu były przyciemnione więc jakiekolwiek próby alarmowania innych kierowców odpadały. Z przodu usiadl Tommy.
-Co z tym małym?-zapytałem lekko wystraszony.
-Pójdzie do bagażnika.-odparł nie wzruszony.
-Nie,proszę.-w oczach stanęły mi łzy.
-Zgoda ale chce czegos w zamian.-uśmiechnął się szeroko.
-Czego?-zapytałem drżącym głosem.
-Jak będziemy na miejscu zrobisz wszystko co ci rozkaże.-oświadczył a ja bez zastanowienia pokiwałem głową.
Chwile później młodzieniec został posadzony obok mnie. Oczywiście nie obyło by się bez goryla obok naszej dwójki. Chłopiec zapłakany wtulil się w mój bok.
-Już cichutko,wszystko będzie dobrze.-szepnąłem do jego ucha lekko głaszcząc go po plecach.
-Boje się.-wydukał wpadając w większy płacz.
-Nie masz czego.-otuliłem go ramieniem cmokając w czubek głowy.-Wszystko się ułoży.
Chłopak płakał przez większość drogi aż w końcu usnął. Wiedziałem że nie czega nas raczej nic dobrego ale nie chciałem żeby bal się bardziej. Był zbyt młody by przechodzić przez to wszystko.
-Co teraz będzie z nami?-zapytałem cicho by nie obudzić towarzysza.
-Ty będziesz ze mną a ten mały nie dożyje jutra.-oświadczył spokojnie.
-Nie rób mu krzywdy.-rozkłapałem się.-Wszystko zrobie tylko proszę nie rôb tego.
Mężczyzna milczał przez dłuższy czas. W końcu jednak się odezwał.
-Zgoda, zostanie moją zabawką tak jak ty.-uśmiechnął się na dźwięk swoich słów.-Ale jeśli spróbujesz uciec lub zrobisz coś żeby cię znaleźli to obiecuje że trafi do piachu.
Pokiwałem głową cały zapłakany. Teraz wszystko było w rękach Zayna. Miałem nadzieje że jednak domyśli się prawdy. Tommy podał mi zwilżoną od czegoś chustę.
-Przyłóż do ust i wdychaj.-rozkazał a ja wykonałem jego polecenie.
Ciesz pachniało okropnie i kilka razy Odstawiłem ją od twarzy ale zrobiłem to co kazał w obawie że zrobi nam krzywdę. Wiedziałem że chcę mnie uśpić i bałem się że rozdzieli nas i nie dotrzyma słowa ale nie miałem innego wyboru. W końcu ciecz zaczęła na mnie działać i odleciałem.

Od autorki: powoli zbliżamy się do końca pierwszej części. Jeszcze z 10 rodziałów. Mam nadzieje że rozdział się podobał. Chciałam dodać ten rozdział później ale za komentarze zasłużyliście na kolejną już teraz. Wiecie co robić i jeśli będzie sporo komentarzy to odrazu biorę się za kolejny rozdział!

Convicted // Ziam MayneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz