Rozdział XXXV

379 33 7
                                    

,, Zawsze popełniasz ten sam błąd Ra's. Dajesz się ponieść emocjom i zapominasz wziąć pod uwage tego, co dzieje się wokół ciebie" ~ Batman. 


Toby obudził się po dziesiątej. Od razu sobie przypomniał o dzisiejszym wydarzeniu. Wstał z łóżka i je ładnie pościelił, co nie było do niego podobne. Chłopak przechadzał się po pokoju, rozglądając się po nim. W pewnym momencie zobaczył kluczyki leżące na biurku. Przy kluczach były dwa piloty i breloczek z figurką wilka. Wziął klucze do ręki i obracając je w dłoni, przez przypadek nacisnął guzik na pilocie. Nagle usłyszał hałas dobiegający z dworu. Podszedł do okna i zobaczył podnoszącą się bramę garażową. Toby wpadł na genialny pomysł.  Plan mógł się nie udać, ale warto spróbować, prawda? Chłopak otworzył szufladę biurka w poszukiwaniu kartki i długopisu. Chciał zostawić wiadomość Rochelle. Ku jego zdziwieniu leżała tam broń. Toby chwilę poprzyglądał się jej, po czym chwycił mały, czarny pistolecik do ręki. Widać było, że ktoś przy nim majstrował. Pewnie Rochelle go ulepszała. Chwilę poprzyglądał się mu i schował go do kieszeni od bluzy. 

Wyszedł z pokoju i zszedł po cichu na dół. Zajrzał do salonu. Ujrzał tam włączony telewizor z wiadomościami.  Wendy leżała rozwalona na kanapie. Rochelle leżała tuż obok na podłodze. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i już miał odchodzić, kiedy usłyszał rozmowę.

- Rochelle? - spytała nieprzytomna Wendy. Rochelle nie odpowiedziała tylko odwróciła się na drugi bok. Toby zamarł w bezruchu. Miał nadzieję, że się nie obudzą. - Rochelle, wyłącz ten telewizor, wkurza mnie już - powiedziała Wendy. 

- Sama go wyłącz - parsknęła Rochelle. Wendy zaczęła szukać pilota po omacku nadal nieprzytomna.

- Nie mogę znaleźć pilota... Idź go wyłącz! - nadal prosiła Wendy. Toby niewiele myśląc podszedł do telewizora i go wyłączył. - Dziękuję, Rochelle - powiedziała Wendy i zasnęła.

- Proszę - powiedziała Rochelle i nałożyła poduszkę na głowę. Toby odetchnął z ulgą i udał się do pokoju gościnnego. Powoli uchylił drzwi. To co zobaczył, zdziwiło go. Nie spodziewał się tego. Masky i Hoodie grali w karty.

- Szach-mat, szmato!!! Wygrałem! Mam Jokera! - krzyczał Masky wymachując kartą przed nosem Hoodie'ego.  Hoodie wyrwał kartę Masky'emu i potargał ją.

- Jaką kartę? Ja nic nie widzę - powiedział Hoodie i rozrzucił szczątki karty po pokoju. Masky rzucił się na niego z pięściami. Chłopcy zaczęli turlać się po pokoju, bijąc się i dusząc. Toby stał w drzwiach i się im uważnie przyglądał.

- Hoodie, patrz kto do nas zawitał - powiedział Masky pokazując na Toby'ego. Hoodie nagle się naburmuszył. Tim poruszył zabawnie brwiami. Brian podszedł do Toby'ego i chwycił go za dłoń.

- Toby, bo ja ci muszę coś ważnego powiedzieć - powiedział bardzo poważnym głosem Hoodie, że Toby mu uwierzył w to, co powiedział przed chwilą Brian. - Pamiętasz, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? Wtedy już wiedziałem, że jesteś tą jedyną miłością mojego życia. Zapragnąłem wtedy z tobą zamieszkać i mieć psa. Takiego dużego wilczura, z którym będziemy spacerować po lesie, że będziemy razem mordować aż po wieczność. Na zawsze razem - powiedział Hoodie i pocałował szatyna w policzek. Masky nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Nie mógł się uspokoić przez najbliższe piętnaście minut.

- Żartowałeś!!! Wystraszyłeś mnie pajacu! - krzyczał Toby. Hoodie był czerwony jak burak, ale też po chwili zaczął się śmiać. - Dobra, dosyć żartów idziecie ze mną? - spytał Toby. Masky i Hoodie popatrzyli na siebie.

- Widzę, że Proxy znowu razem! - krzyknął Masky. Toby uciszył go i zaczął opowiadać przyjaciołom o swoim planie. Po krótkiej chwili, wszyscy wyszli z domu i udali się do garażu. Wsiedli do samochodu. Toby uruchomił silnik. 

Nagle Wendy obudzona warkotem silnika, podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Zobaczyła otwartą bramę. Zaniepokojona wyszła na dwór. To co zobaczyła, zwaliło ją z nóg. Tuż przed nią, Toby wyjeżdżał z garażu i kierował się w stronę bramy.

- Ej, gdzie wy jedziecie!!! Zostawcie nasze auto! - krzyczała wściekła Wendy.  W odpowiedzi zobaczyła środkowy palec Masky'ego. Dziewczyna nie wiele myśląc, zaczęła biec za autem, jednak już za późno. Samochód zniknął z jej pola widzenia. Wendy wróciła się w kierunku domu. Niestety zastała zamkniętą bramę, a nie miała pilota. Postanowiła zadzwonić dzwonkiem. Zadzwoniła raz, potem drugi i trzeci, ale nikt jej nie odpowiadał. Wendy przeskoczyła przez bramę i wróciła do domu. Zrzuciła poduszką w Rochelle. Dziewczyna momentalnie się obudziła. Usiadła i zaczęła przecierać oczy.

- Ale miła pobudka - powiedziała Rochelle, ziewając.

- Mogliby nas okraść, a ty byś dalej spała! Tak właściwie to już to zrobili!!! - krzyczała wściekła Wendy. Rochelle patrzała ze zdziwieniem. Nie wiedziała, o co jej chodzi.

- Wendy, spokojnie. O co ci chodzi? - spytała Rochelle, siadając na kanapie. Fioletowowłosa chodziła niespokojnie po salonie.

- O to, że ci kretyni, najpierw się z nami pogodzili, a potem się wymknęli i nas okradli. Zabrali nasze auto i Bóg wie co jeszcze. Kluczyki pewnie Toby miał z twojego pokoju. Ale byłyśmy głupie i naiwne. Co my sobie myślałyśmy... - krzyczała Wendy. Nagle usłyszały, że ktoś schodzi po schodach. Po chwili ujrzały klauna. Joker wszedł zaspany do salonu.

- Czemu tak krzyczycie? Nawet spać się nie da - powiedział Joker, siadając na fotelu. Wendy była zdziwiona, bo myślała, ze Joker pojechał z nimi. Rochelle również nie kryła zdziwienia. - O co wam chodzi? Czemu się tak na mnie gapicie? - spytał klaun.

- Myślałyśmy, że pojechałeś z nimi - powiedziała Rochelle.

- Z nimi, to znaczy z kim? O co wam chodzi? - spytał Joker, poprawiając ręką swoje włosy.

- O to, że Toby, Masky i Hoodie ukradli nam auto i uciekli stąd - powiedziała Wendy. 

- Co?! Jesteś pewna, że zaraz nie wrócą. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków - powiedział ze spokojem klaun.

- Tak, pojechali po świeże bułeczki na śniadanie. Powiedzieli mi to, pokazując środkowy palec - powiedziała sarkastycznie Wendy. Troje przyjaciół zastanawiało się, co mają robić dalej. Rochelle postanowiła iść do swojego pokoju, żeby sprawdzić czy nic nie zniknęło. Gdy otworzyła drzwi, poczuła mocne perfumy Toby'ego. Od razu przypomniała sobie dzisiejszy ranek. Wzdrygnęła się lekko. Podeszła do biurka. Zauważyła, że brakuje jej kluczyków i pistoletu. Nigdy nie spodziewałaby się tego po nim. Zaufała mu...     

The Dark Gotham [W trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz