Rozdział XVI

471 43 5
                                    

Dlaczego spadamy, Bruce? Żeby nauczyć się podnosić
~ Thomas Wayne

Bruce od rana szykował się na spotkanie z reporterką. Selina Kyle była znaną reporterką, która miała przeprowadzić wywiad z Brucem na temat firmy Wayne Enterprises. Robin niechętnie ubrał czarny, elegancki garnitur, który idealnie na nim leżał. Dochodziła godzina szesnasta, gdy Alfred krzątał się po kuchni. Był znakomitym kucharzem, a tego dnia musiał się bardzo postarać.

— Robin, dzisiaj odwiedzi mnie bardzo ważny gość. Proszę cię, żebyś zachowywał się przyzwoicie, a po kolacji, udał się prosto do swojego pokoju. Zrozumiałeś? — zapytał  Bruce wiążąc starannie krawat.

— Tak, rozumiem. Prosto po kolacji idę do swojego pokoju i nikomu nie przeszkadzam — powiedział od niechcenia Robin. Nie lubił takich spotkań. Zazwyczaj wtedy szedł do pokoju i siedział w nim, dopóki goście nie wyszli z posiadłości.

— Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? — spytał Bruce, spoglądając kontem oka na chłopaka.

— Tak, przepraszam, że wypuściłem Człowieka Zagadkę i Dwie Twarze na wolność — powiedział Robin ze spuszczoną głową. — Ale skąd miałem wiedzieć, że tak się stanie? Gdybyś mnie wtedy że sobą zabrał, to do niczego by nie doszło!  — krzyknął Robin, a Bruce spojrzał na niego z powagą.

W pewnym stopniu chłopak miał rację. Jednak Bruce nie chciał narażać chłopaka na żadne niebezpieczeństwo. Przestępcy w Gotham byli wyjątkowo okrutni. Zwłaszcza Joker i Ticci Toby, którzy cały czas byli na wolności. Największym zmartwieniem Bruce nie był jednak Joker i jego chory kolega, lecz Rose i Wolf. Dwie walnięte dziewczynki, których Batman nie mógł złapać. Były za sprytne i zawsze działały z planem. Tym bardziej Robin nie mógł uczestniczyć w żadnych akcjach. Gotham City nigdy jeszcze nie miało takich przestępczyń, jakimi są te dwie dziewczyny.

O godzinie osiemnastej na posesję Wayne'a wjechała taksówka, z której wysiadła wysoka o cudownych, kręconych włosach kobieta. Alfred natychmiast poszedł otworzyć drzwi Selinie. Bruce szarmancko złapał ją za dłoń i musnął ustami. Robin poszedł w ślady swojego opiekuna. Jej spojrzenie było bardzo tajemniczy. Kobieta była zauroczona wystrojem domu. Nie ukrywała swojego zachwytu. Pan domu zaprowadził Selinę prosto do jadalni, gdzie chwilę potem Alfred zjawił się z kolacją. Robin zachowywał się kulturalnie, jak najbardziej było to możliwe. Nie chciał podpaść znowu Bruce'owi.

— Niesamowity dom. Taki duży i przestronny  — stwierdziła Selina uśmiechając się do mężczyzny. — A ten młodzieniec, to kto? — zapytała z ciekawością kobieta, uważnie przyglądając się Robinowi. Chłopak zarumienił się.

— Przedstawiam pani Robina. Mojego podopiecznego, któremu postanowiłem dać nowy dom. Stracił niedawno rodziców, ale dzielny z niego chłopak — pochwalił chłopaka Bruce.

— Myślałam, że wszyscy milionerzy są zadufani w sobie. Oczywiście, bez urazy. Pan taki nie jest. Czy to prawda, że daje pan pieniądze na sierocińce? — spytała Selina, nalewając sobie soku, który był podany do kolacji.

— Ależ naturalnie, że tak. Uważam, że te dzieciaki zasługują na coś lepszego. Co miesiąc Wayne Enterpises przelewa pieniądze na każdy sierociniec w Gotham City. — Selina uśmiechnęła się do mężczyzny. — Jak smakuje pani kolacji? Osobiście uważam, że lepszej być nie mogło. Alfred gotuje wybornie.

— Tak, tutaj muszę się zgodzić, pan Alfred jest znakomitym kucharzem. Chciałabym takiego mieć u siebie w domu.

Po zjedzonej kolacji, Robin udał się prosto do swojego pokoju, kładąc się na łóżku. Selina wydała mu się bardzo tajemniczą kobietą. Była oszczędna w słowach. Chłopak włączył telewizor, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Koszmarnie mu się nudziło. Akurat leciały wiadomości, ale nie było nic w nich o Jokerze ani dziewczynach. W ostatnich kilku dniach słucha zaginął o nich.

— Dziękuję za kolację, panie Wayne — szepnęła Selina. — Teraz chyba możemy zacząć wywiad, prawda? — Bruce zaprowadził reporterką do salonu i kazał Alfredowi przynieść najlepsze wino, jakie tylko mieli.

— Przed nami długa noc, jeśli pani nadal chce słuchać o Wayne Enterprises. Musimy napić się czegoś mocniejszego — mężczyzna nalał zawartość butelki do kieliszków, które stały na złotej tacy.

— Mówmy sobie po imieniu. — Selina uśmiechnęła się do mężczyzny. — Może opowiesz mi coś o sobie, Bruce? — zapytała kobieta, chwytając kieliszek i upijając jego zawartość.

— Z tego, co mi wiadomo, mieliśmy rozmawiać o firmie, a nie o mnie — szepnął mężczyzna i zbliżył się do Seliny. — Jesteś bardzo tajemnicza, może po winie bardziej się rozgadasz.

Selina i Bruce spędzili całą noc razem. Rozmawiali dosłownie o wszystkim. Kobieta po wypiciu kilku szklanek wina bardzo się rozgadała. Bruce'owi bardzo spodobała się Selina. Była bardzo skryta, ale to tylko dodawało jej uroku. Oboje wypili za dużo. Selina zasnęła w ramionach Bruce, nie wróciłaby już do domu w takim stanie. 

Było kilka minut po północny, a w związku z tym, że dziewczyny nie miały nic do zrobienia, postanowiły iść na spacer do pobliskiego parku. Musiały pozbierać myśli, które krążyły im po głowach. Czy współpraca z Jokerem i Tobym byłaby idealnym planem, aby dać im nauczkę? Z drugiej strony, czego mogły się spodziewać po przestępcach? Nie mogły im puścić tego tak łatwo płazem. Zaufały im, a oni to bezczelnie wykorzystali. Rose i Wolf były tak zamyślone, że nie zauważyły, że nie są same w parku. Zobaczyły, że ktoś idzie w ich stronę. Odruchowo wyjęły noże. W blasku lampy dostrzegły dwie sylwetki mężczyzn. Jeden z nich miał zdeformowaną twarz. Zaskakujące było to, że tylko jedną połowę. Mężczyźni nie mogli uwierzyć własnym oczom. Bardzo chcieli spotkać dziewczyny. Tyle o nich słyszeli.

— Proszę, proszę. Wolf i Rose... Dwie piękne i zabójcze kobiety — powiedział Dent. Rochelle i Wendy nie miały pojęcia, kim są mężczyźni. Nigdy ich nie wiedziały, ani o nich nie słyszały. Nie zdziwił je fakt, że mężczyźni wiedzą, jak nazywają się dziewczyny. W końcu były sławne. Każdy na ulicy ich się bał.

— Jesteście jak diamenty. Piękne i bezcenne — powiedział Nygma podchodząc do dziewczyn. Te zrobiły krok w tył. — Cóż za maniery z naszej strony! Pewnie nie wiecie, kim my w ogóle jesteśmy? — powiedział, niemalże krzycząc Człowiek Zagadka. — Nazywam się Edward Nygma, a to jest Harvey Dent. Bardzo miło jest mi was poznać.

— Nygma i Dent... Przykro mi, ale was nie kojarzę — powiedziała Wendy ze spokojem.

— Nie kojarzysz dwóch największych przestępców w Gotham City?  — powiedział zdziwiony Dwie Twarze. — Joker wam nic o nas nie mówił. Ah... Ale z niego przyjaciel — wymruczał mężczyzna.

— Sorry, ale twojej twarzy nie zapomniałabym, a nie przypominam sobie, żebym cię kiedykolwiek widziała — powiedziała Rochelle. — Ale zaraz... Ty jesteś tym byłym prokuratorem — Nygma klasnął w dłonie.

— Dobra, czego chcecie. Nie mamy dla was czasu — powiedziała Wendy.

— Oj dziewczynki. Zadziornie jesteście. My tylko chcemy... — zaczął Dwie Twarze.

— Wy już powinniście sobie pójść — warknęła Rochelle. — Chyba, że chcecie mieć poważne problemy. — Mężczyźni wybuchli śmiechem, co zbiło dziewczyny z tropu.

— My? Mieć przez was problemy? Dobre! Udało ci się to! — wrzasnął Edward i podszedł do Rochelle, a następnie złapał ręką za jej podbródek. Wolf nie wiedziała, co ma zrobić. — Posłuchaj mnie dziewczynko. To wy powinnyście się bać nas, a nie na odwrót. Na razie jesteśmy mili. Uwierz mi, że ja zawsze dostaję to, czego chcę. A tera chcę mieć was... — wyszeptał Nygma do ucha Rochelle. Ciało dziewczyny przeszyły dreszcze.

— Dobra, może  inaczej. Wiemy o was więcej, niż wam się wydaje. Jeśli nam w czymś pomożecie, to was nie wydamy policji i Batmankowi. Proponujemy taki układ... — zaczął Dwie Twarze.

������������������������������������������

The Dark Gotham [W trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz