Grunt to wesoła mina
~ JokerZ ostatniej chwili! Został okradziony bank w Gotham. Sprawczyniami najprawdopodobniej były niejakie Rose i Wolf. Osoby przebywające wtedy w banku zostały ciężko ranne. Pięć ofiar śmiertelnych i trzydzieści dwie w stanie krytycznym. Skarbiec został opróżniony i wysadzony. Na miejscu znaleziono płytę z nagraniem — zakończyła prezenterka. Na ekranie pojawiło się nagranie.
— Drodzy mieszkańcy miasta Gotham! — zaczęła Wendy machając do kamery.
— Serdecznie was pozdrawiamy! — powiedziała Rochelle wymachując nożem. Towarzyszył jej wielki uśmiech na twarzy.
— Chciałybyśmy wam powiedzieć, że... — Wendy zrobiła dramatyczną pauzę, otwierając szeroko usta.
— A zresztą, po co was martwić? I tak już macie dużo problemów na głowie — zaśmiała się Rochelle.
— A, zapomniałybyśmy o najważniejszym. Chciałybyśmy serdecznie 'pogratulować' Nick'owi Russell za jego 'świetną' pracę w prokuraturze. Dzięki tobie Gotham stało wolnym miejscem — zachichotała Wendy, a jej przyjaciołka nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
— Mamy nadzieję, że niedługo się spotkamy i złożymy osobiście ci gratulacje — powiedziała niebieskowłosa z wielkim bananem na twarzy.
—A teraz specjalna dedykacja dla Jokera i Toby'ego. W końcu to nasi najlepsi przyjaciele, prawda chłopcy — powiedziała Wendy i puściła oczko w stronę kamery. Rochelle w tym czasie wyciągnęła z kieszeni pilot z dużym, czerwonym przyciskiem.
— Wendy czyń honory — powiedziała Rochelle z wielką powagą i podała pilot Wendy. Dziewczyna pokręciła głową i mruknęła coś pod nosem — No nie daj się prosić, moja droga — zachęcała ją Rochelle.
— Tak, tak, a potem będzie na mnie — zaśmiała się Wendy, pokazując szereg swoich białych zębów. — Naciśnij to po prostu i po problemie.
Rochelle wyciągnęła rękę po pilot, a Wendy chciała jej go podać. Niestety, Wolf w ostatniej chwili schowała rękę, a pilot upadł na ziemię przyciskiem w dół. Nagle, w oddali było słychać wielkie BUM.
— No widzisz, żadna z nas nie musiała tego robić. — powiedziała Rochelle i razem z Wendy zaczęły się psychopatycznie śmiać. Dziewczyny tak się śmiały, że upuściły kamerę i był koniec nagrania.
W tym momencie Joker strzelił w telewizor. Ekran pękł i telewizor zgasł. Mężczyzna w fioletowym płaszczu chodził zamyślony po pokoju. Toby uważnie mu się przyglądał. W końcu nie wytrzymał i przełamał niezręczną ciszę.
— Co ci się stało? — spytał Toby. Joker machnął ręką w jego stronę.
— One nas nad zwyczajniej prowokują — powiedział wkurzony klaun. — Chcą iść na tą imprezę do Bruce'a. Wiedzą, że my też tam pójdziemy.
— Myślisz, że będą chciały iść na tę imprezę do Bruce'a? — powiedział Toby, jakby nie słyszał, co Joker do niego przed chwilą powiedział.
— Powiedziałem to przed chwilą. Słuchasz mnie w ogóle?!
— Oczywiście, że tak — mruknął szatyn, układając sobie włosy. Joker uderzył się w czoło.
— Zachowujesz się czasem jak dziewczyna. A wiesz dlaczego tak uważam? — powiedział Joker. Szatyn spojrzał na niego, wyczekując odpowiedzi. — Zaraz ci powiem, ale zaraz, zaraz. Fryzura ci oklapła — powiedział Joker powstrzymując się od śmiechu.
— Gdzie!? — krzyknął Toby i podbiegł do lustra. Obejrzał swoje włosy ze wszystkich stron, po czym spojrzał na mężczyznę, jakby chciał go zabić. — Nieśmieszne, wiesz!?
— No właśnie, dlatego uważam, że zachowujesz się czasem jak dziewczyna — Toby jednak znowu go nie słuchał, tylko z przejęciem układał włosy. Joker nie miał już do niego sił. — Dla kogo ty się tak stroisz, co?
— Dla nikogo. Mężczyzna musi ładnie wyglądać, aby podobać się kobietom. — Toby dumnie podniósł głowę i wyprostował się.
— Dobra, nieważne — mruknął Joker i opadł na fotel.
Joker i Toby zastanawiali się, po co dziewczynom taka duża suma pieniędzy. Był ciekawy, co zamierzają z nimi zrobić. Dopiero po chwili wszystko zrozumiał. W bank, który obrabowały dziewczyny, znajdowały się pieniądze mafii, która pracowała dla Pingwina. Rochelle i Wendy nadal trzymają do niego urazę i na każdym kroku uprzykrzają mu życie. Tym razem postanowiły zgarnąć jego pieniądze. Clive, bo tak nazywał się szef mafii, od wielu lat współpracuje z Pingwinem. Jednakże ich współpraca była tajna i ani policja, ani Batman nie wiedzieli o tym. Dziewczyny musiały się namęczyć, żeby zdobyć takie informacje. Albo po prostu wiedziały, z kim trzeba rozmawiać. Joker wpadł na genialny pomysł. Miał zamiar przejść się do Clive'a i pogadać z nim. Dzięki temu, mógłby ukarać dziewczyny za ich karygodne zachowanie. Jego kryjówka znajdowała się na obrzeżach miasta, w starej, opuszczonej fabryce. Nikt nigdy tam nie zaglądał. Clive chyba już nie pamiętał swojego, starego, dobrego znajomego. Czas było odświeżyć kontakt. Dziewczyny zadarły z niewłaściwą mafią i się doigrają.
Była już późna godzina i na ulicach było ciemno i cicho. Mieszkańcy Gotham bali się opuszczać swoje domy, aby przypadkiem nie natknąć się na jednego z przestępców. Drogę mężczyzn oświetlał tylko księżyc. W ciemnych uliczkach kryli się bezdomni, ale nie mieli zamiaru podchodzić do wędrowców. Czyżby wiedzieli, kim są? Joker i Toby po około godzinie, stali przed opuszczoną, fabryką porcelany. Mężczyźni otworzyli po cichu stare, zardzewiałe drzwi, które cicho skrzypnęły. W oddali było słychać czyjąś rozmowę. Chyba zastali gospodarzy w domu.— Zamknąć ryje! — Joker od razu poznał ten głos. Znał Clive'a od bardzo dawna, ale ich kontakt urwał się z powodu drobnego nieporozumienia. Potem już było za późno. Joker trafił do Arkham i siedział w nim kilka, dobrych lat. Dopiero, kiedy poznał Toby'ego, postanowił uciec. — Musimy się uspokoić i wszystko jeszcze raz przemyśleć. To wina Pingwina!
— Jakbym dorwał te laski, to bym im pokazał kto tu rządzi. Baby nie będą się panoszyły po mieście! — krzyknął jeden z ludzi Clive'a, a reszta zaczęła potakiwać.
— Zatrzymajcie te nerwy na potem. Mamy większy problem. Policja szuka naszych pieniędzy. Jeśli je znajdą to już ich wcale nie odzyskamy. Akurat Pingwin musiał z nimi zadrzeć. To tylko dwie dziewczyny. Dwie, głupie dziewczyny — powiedział Clive z niesmakiem na ustach. Joker postanowił wreszcie wejść do akcji i złożyć przyjacielowi propozycję nie do odrzucenia.
— Nie martwcie się — Joker wszedł do sali, a wszyscy natychmiast wstali z miejsc i wycelowali w niego pistoletami. — Proszę, strzelajcie! Ale wtedy nie dowiecie się, co mam wam do zaoferowania. Wszyscy spojrzeli na siebie, a Clive rozkazał schować broń . Chował nadal urazę do Jokera, ale był wstanie się z nim pogodzić, byle żeby odzyskać pieniądzę.
— Co ty tu robisz, Jokerku? W chuj czasu się nie widzieliśmy. Jak było w Arkham? - spytał Clive i podszedł do Jokera, ściskając mu dłoń. Toby poczuł się urażony.
— To nie jest teraz ważne. Jak powiedziałeś, wasze pieniądze mają dwie, głupie dziewczyny. Jednak, one nie są takie głupie. Są bardzo mądre i nie dadzą się złapać policji. Wasze pieniądze są bezpieczne. — Clive usiadł na fotelu i słuchał oferty Jokera.
CZYTASZ
The Dark Gotham [W trakcie poprawy]
FanfictionZemsta. Czy to dobry pretekst, aby zburzyć całą równowagę Gotham? Równowagę, którą Mroczny Rycerz zbudował po tym, jak zamknął jednego z najgroźniejszych przestępców miasta? Joker od trzech lat siedział w Arkham Asylum. Zamknięty sam w czterech ścia...