29.Jeremy Forgiveness. Zupełnie zwykły "Obiad".

102 11 5
                                    

Wstałem około godziny 9:30 przeczytałem wszystkie pamiętniki mojego dziadka i książke Gilbertów którą potrzebowałem na historię.
Tak ja się uczę...
Czasami.
W pamiętnikach znalazłem dużo wpisów o wampirach. Właściwie to cały ten pamiętnik był przeznaczony wampirom. Jak je zabić, czym je osłabić, jak sprawić by były posłuszne, jak nas manipulują i jak się z tego uwolnić...
Postanowiłem zaprosić przyjaciół Eleny moich, Emily oraz cioci Jenny na "obiad" na którym sprawdzę kto jest wampirem.
Wiem...
To brzmi co najmniej niedożecznie, lecz mam nadzieję, że to prawda.
Muszę tylko znaleźć werbene.
Werbena ponoć osłabia wampiry więc poszukam, znajdę a następnie odnajdę wampiry i je pokonam.

Godzina 10:25.
Wszyscy już wstali, postanowiłem powiedzieć im o moim pomyśle z "obiadem". Nie mówiłem im o wampirch, werbenie i o reszcie. Oni się zgodzili. Razem z moim kolegą ćpunem pojechałem do najbliższej ogrodniczki ,która chodowałaby werbenę. Udało mi się ją zdobyć bez najmniejszych komplikacji.
Wruciłem do domu o godzinie 13:30.
-Za chwilę zjawią się goście-powiedziała Jenna.
-Okej.-odparłem obojętnie.
-Jeremy weź te nogi ze stołu-powiedziała do mnie Emily i zaczęliśmy się śmiać.
-Dokładnie-dołączyła do nas Elena.
Po jakichś piętnastu minutach zaczęli zbierać się goście. Przed tym wsypałem do wszystkich potraw sproszkowaną werbenę.
Najpierw przyszła Caroline oraz Bonnie potem Damon i Stefan, następnie mój "ziomek" kujon ,któremu zapłaciłem za towarzyszenie mi na "obiedzie" potem reszta czyli jakiś facet do cioci Jenny , koleżanka Emily ,która hmm... Nawet nie wiem jak się nazywała i Matt.
-A więc smacznego-powiedziała ciocia Jenna i wszyscy zaczęli zajadać.
Chyba nikt się nie skapnął ,że do potraw jest coś dosypane, bo po pierwszym gryzie Damon, Stefan i Caroline zaczęli się dusić.
-Co do..?!-krzyknął Damon ,który nie dokończył zdania.
-Widzę, że werbena działa-powiedziałem z szatańskim uśmieszkiem na twarzy
-Jeremy coś ty powiedział?!-krzyknęła Elena.
Nie odpowiedziałem. Wstałem z krzesła i poszłem do salonu po strzelbę z drewnianymi nabojami.

___Perspektywa Damona__
Ale piecze.
-Chodź-powiedziała Elena pomagając mi wstać-Ty też-podniosła z krzesła Stefana, Caroline a nastepnie tego gościa ,którego nawet nie znam.
Faceta zaprowadziła do "izolatki" po czym go zamknęła a nam rozkazała:
-Siadajcie.-usiedlismy na kanapie.-przyniosę trochę tego "czerwonego"
-Nie, Eleno nie trzeba-powiedziałem ze Stefanem prawie w tym samym czasie.
-Okej, czego wam trzeba?
-Nic. Poprostu musimy ochłonąć-tym razem odezwał się Stefan.
Po kilku chwilach do salonu wparował Jeremy ze strzelbą w ręce.
-Eleno przesuń się. To wampiry oni cię zabiją-powiedział
-Co? Nie ,Jeremy to nie są żadne wampiry. Co ty wygadujesz?!-powiedziała udawając niedowieżenie Elena.
-Odsuń się albo strzelę Eleno. Nie karz mi tego robić.
Po chwili do salonu wbiegł Matt, który powstrzymał Jeremy'ego od tego co miało nastąpić.
Zaczął się z nim bić a Elena próbowała ich powstrzymać.
Miałem dość siły żeby wstać i komuś przywalić więc wstałem i powolnym, trochę pijanym krokiem podeszłem do Matt'a i Jeremy'ego. Rozdzieliłem ich po czym Matt'owi kazałem usiąść a Jeremy'm sam się zająłem. Włożyłem mu na palec pierścień łowcy, który znalazłem kiedyś u niego w pokoju i skręciłem mu kark.
-Damon?! Coś ty zrobił?!-Elena podbiegła do Jeremy'ego i zaczęła płakać.
-Ma pierscień łowcy. Nic mu nie będzie.
-Co?! Nic mu nie będzie? Przed chwilą próbował was zabić po czym ty nie wytrzymałeś i skręciłeś mu kark!!!-krzyczała Elena.
-Eleno. Kochana nie denerwuj się. Jeremy obudzi się niebawem.
-Jak mam się nie denerwować?! Skręciłeś mojemu bratu kark! Skąd wiesz, że ten pierścień wogóle zadziała?!
-No ten... Hmmm... Nie wiem-przyznałem się głupio.
-Co?!-Elena jeszcze bardziej zaczęła płakać.
Po chwili do pokoju weszła Bonnie ,która popatrzyła na mnie jak na kogoś kogo już dawno powinna zabić ,podeszła do Eleny i podniosła ją z ziemii wyprowadzając z domu w tym samym czasie wysyłając Caroline spojźenie mówiące: "Chodź tutaj!"
Usiadłem zmęczony na krześle obok Matt'a i zacząłem mówić:
-Jestem gnojem. Kutasem ,którego nic ani nikt nie zmieni.
-Damon, nie mów tak. Zrobiłeś słusznie tylko...-nie dokończył.
-Tylko co?-spytałem.
-Tylko ,że to jest brat Eleny. Dużo już straciła. I kolejna strata to byłby dla niej ogromny cios.
-Nie, nie widziałem innej obcji, on by nas pozabijał!-powiedziałem a po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza, którą po chwili wytarłem.
Naszczęśćie nikt tego nie zaóważył.

___W tym samym czasie...___
___Perspektywa Eleny___
-Jak on mógł?!-krzyknęłam.-rozumiem ,że Jeremy'emu odwaliło ale nie musiał tegi robić! Przecież... Przecież on może się nie obudzić!!!-krzyczałam histerycznie i płakałam.
-Nie mów tak i nawet tak nie myśl-powiedziała spokojnym głosem Bonnie, przytulając mnie do siebie.
Po chwili na wolnym miejscu obok mnie usiadła Caroline.
-Eleno... Damon zrobił to co uważał za słuszne. Gdyby nie On. Ja ,Stefan a nawet Damon moglibyśmy już nie żyć.
Wylondowalibyśmy w cimnym ,nieprzyjemnym grobie bez żadnej pomocy.
-Ale Jeremy... Co jeśli On się nie obudzi?-dalej płakałam.
-Uwież mi. Znając szczęście Damona ,Jeremy obudzi się lada chwila, ale warzne jest teraz to żebyście nawzajem się przeprosili, a ja w tym czasie razem z Bonnie pousówamy coponiektórym pamięć.
-Dobrze idźcie. Ja jeszcze tu chwilę posiedzę i wszystko przemyślę.
-Dobrze Eleno-powiedziała Caroline i obie wyszły.

___Perspektywa Caroline___
-Idź do niej-powiedziałam do Damona gdy weszłam do salonu.
Wszyscu już stali albo siedzieli popijając jakiś alkochol, teraz ich wszystkie oczy były zwrócone na mnie i na Bonnie.
-Dobrze. Tak powinienem zrobić-powiedział Damon po czym wstał, ruszył w stronę drzwi, mijając mnie i Bonnie.
-No to załatwione-powiedziałam do siebie klasnęłam w ręce i uśmiechnęłam się.

___Perspektywa Eleny___
Siedziałam na ławce i myślałam o mnie i o Damon'ie.
Tyle już razem przeszliśmy.
Zaczęłam się bujać.
Położyłam nogi na ławce i położyłam na nich swoją głowę.
Po kilku chwilach drzwi do domu się otworzyły.
-Cześć-powiedział Damon.
Lecz ja nawet na niego nie spojżałam
-Przepraszam-spróbował nawiązać ze mną kontakt ponownie.
-Wiem, że źle zrobiłem. Nie powinienem...-powiedział lecz nie pozwoliłam mu dokończyć ponieważ przysunęłam się szybko do niego i złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek.
-Kocham cię-szepnęłam w jego usta między pocałunkami.
-Ja ciebie też-odszepnął.
Po chwili namiętnych pocałunków, oderwaliśmy się od siebie i odetchnęliśmy z ulgą twarz przy twarzy.

Hejka😍😘.
Mam nadzieję ,że rozdział jest fajny😘😘😘.
Jak widzicie jest tu dość dużo słów.
Rozdział jest naprawdę długi i myślę ,że z tego powodu się cieszycie😄
Przepraszam za błędy występujące w rozdziałach. Pozdrawiam serdecznie
Zosiek😊😄😍😘😜😎💪❤😆

Ps. Mało was jest od kąd wstawiłam rozdział 24... Chyba by ł on slaby...

1062-słowa.

Dwa Pamiętniki ✅✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz