30.Elena Forgiveness. Straż pożarna?

101 11 2
                                    

*Po chwili namiętnych pocałunków, oderwaliśmy się od siebie i odetchnęliśmy z ulgą twarz przy twarzy.*
-Ja też przepraszam-powiedziałam.
-Nic się nie stało księżniczko-powiedział Damon uśmiechając się do mnie i składając na moich ustach lekki pocałunekm.
-Chodź. Zaprowadzę cię do łużka-powiedział.
-Dobrze-powiedziałam i już po chwili byłam na jego rękach.
Otworzył drzwi i weszliśmy do środka, pożegnałam się ze wszystkimi i po minucie byłam w łużku.
-Chcesz... Chcesz się przebrać?-spytał mnie nieśmiało Damon
-Ty to zrób-powiedziałam kładąc się na plecach.
Damon powoli ściągnął ze mnie moje jasno niebieskie spodnie, nastepnie ściągnął ze mnie moją białą bluzkę po czym przystapił do ściągania mojej koronkowej bielizny.

___Perspektywa Damona___
Elena właśnie powiedziała żebym ją rozebrał...
Miała taką delikatną skórę... Obchodziłem się z nią najdelikatniej jak potrafię.
Była w samej bieliźnie. Najpierw delikatnie rozpiąłem jej z tyłu biustonosz po czym założyłem jej czarną, luźną koszulkę na ramiączka po czym przystąpiłem do zakładania jej spodenek na nogi.
Miała piękne ,idealne, szczupłe nogi, za które mógłbym zabić... Cała piękna i cudowna... Jak aniołek...
Założyłem jej spodenki, przykryłem kołdrą i pocałowałem w czoło.
-Dobranoc-szepnąłem.
-Kocham cię-również szeptała.
-Ja ciebie również Eleno.

___Na następny dzień___
Obudziłam się o godzinie 6:30
Wstałam i od razu poszłam zobaczyć co z Jeremy'm.
-Jeremy? Żyjesz?-spytałam siadając na łużku.
-Tak, tak.-uśmiechnął się-jak ci się wczoraj podobało? Ta gra planszowa była zabawna-zaczęliśmy się śmiać.
Damon- pomyślałam.
-Było swietnie-usmiechnełam się- a teraz wstawaj do szkoły, idź obudzić Emily. Zrobie nam śniadanie.
-Okej. Ale my mamy na 10:00 dzisiaj.
-Ahh-pacnęłam się otwartą ręką w czoło-ałć-zaczęliśmy się znów śmiać-zapomiałam przepraszam. Śpij dalej.
-Spoko.
-Ciocia ma dziś wolne co nie?
-Tak.
-oki-powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Poszłam do mojej łazienki się ogarnąć.
Ubrałam na się czarną zwykłą bluzkę z rękawkiem 3/4 i moje rurki z dziurami oraz przetarciami.

Lekko się pomalowałam wyszłam z łazienki ,wzięłam moją torbę, słuchawki i zeszłam na parter do kuchni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lekko się pomalowałam wyszłam z łazienki ,wzięłam moją torbę, słuchawki i zeszłam na parter do kuchni.
Zrobiłam sobie szybkie śniadanie.
Dokładniej płatki śniadaniowe.
I wyszłam z domu.
Gdy byłam przed szkołą moim oczom ukazał się szyld na którym było napisane:
   "Szukamy chelleder'ki. Chętnych zapraszamy na zajęcia już od poniedziałku."

Przeczytałam i pomyślałam sobie, że to fajna sprawa a ja to lubie.
Weszłam do szkoły i od razu podeszłam do Caroline ,która stała przy szawkach i rozwieszała plakaty.
-Cześć-powiedziałam.
-Hej.-odpowiedziała z uśmiechem przyklejając kolejny plakat.
-Jak się czujesz po wczorajszym obiedzie?
-Dobrze a ty?
-Też. Car mam do ciebie prośbę.
-Tak?-popatrzyła się na mnie pytająco.
-Mogłabym przyjść w poniedziałek na ten trening?-zapytałam.
Tak to Caroline jest kapitanką.
Caroline popatrzyła na mnie zdziwiona i szeroko się usmiechnęła.
-Jasne!-krzyknęła i przytuliła mnie-masz jeszcze ten stary strój?
-Jasne. Dziękuję
Po ciężkim dniu w szkole wracałam do domu. Gdy byłam niedaleko zobaczyłam dym unoszacy się nad miejscem domu. Podbiegłam bliżej i zobaczyłam mój dom.
Był cały w płomieniach.
Niektóre ściany się zawaliły. Dach napewno.
O matko!!! JEREMY, JENNA, EMILY- w jednej chwili miałam ciąg myśli o śmierći.
Wyjęłam szybko telefon z kieszeni moich rurek i wybrałam numer Jeremy'ego, powinien odebrać.
Niestety włączyła się sekretarka.
Zdenerwowana, trzęsącymi się rękami wybrałam numer cioci Jenny.
Sekretarka.
Nie mogłam tego wytrzymać upadłam.
Zaczęłam płakać, lecz ostatnimi siłam wybrałam numer do Emily.
Poczta głosowa.
W końcu wybrałam numer do Damona.
Majac nadzieję, że odbieże.
-Damon?-powiedziałam do słuchawki.
-Elena? Coś się stało?-pytał zatroskany.
-Tak. Przyjedź pod mój dom-rozłączyłam się i zaczęłam ryczeć.

___perspektywa Damona___
Leżałem sobie spokojnie na kanapie i oglądałem telewizje ,lecz nagle ktoś do mnie zadzwonił.
Przyciszyłem Telewizor i bez patrzenia na to kto dzwoni odebrałem.
-Damon?-usłyszałem drżący i łamiący się głos Eleny.
-Elena? Coś się stało?
-Tak. Przyjedź pod mój dom-rozłączyłam się.
Szybko wstałem ,ubrałem skórzaną kórtkę i wyszłem z domu.
Wsiadłem w moje auto i wyjechałem.
Po 10-ciu minutach dojechałem pod dom Eleny.
Na miejscu było pełno straży pożarnej.
Zaóważyłem Elene ,która rozmawiała z jednym ze strażaków.
Widziałem, że ciężko jej to wychodzi.
-Elena-szepnąłem gdy znajdowałem się nie mniej niż metr od niej.
-Damon-ona też szepnęła.
Nasze spojżenia się spotkały.
Elena miała podkrążone i czerwone od płaczu oczy.
Podeszłem do niej i bez słowa ją przytuliłem. Ona się we mnie wtuliła i płakała.
-Oni nie żyją!-krzyczała-nie żyją rozumiesz?!.
-Kto nie żyje?-spojżałem pytająco na strażaka ,który po chwili olał mój pytający wzrok i ruszył w stronę domu a raczej sterty desek, bo domem nie można tego nazwać.
-Jeremy!-zrobiła przerwę-Jenna!... Emily!!!-krzyczała.
-Eleno spokojnie. Proszę uspokuj się.
-Czym oni sobie na to zasłużyli?!-krzyczała chisterycznie.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta.
Posadziłem wygodnie na fotelu po czym sam to zrobiłem i ruszyłem w stronę rezydencji.
Ułożyłem ją wygodnie na kanapie, zasnęła z bólu psychicznego i fizycznego.
Była wszystkim zmęczona.
Czułem to.

Hejka!!!
Wam też tak szkoda Jeremy'ego, Jenn'y i Emily???😢😢😢
Mi bardzo 😭
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał pozdrawiam serdecznie i do następnego rozdziału
             Zosiek😍❤💓💕💖💗💘💝💞💟

833-słowa.





Dwa Pamiętniki ✅✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz